poniedziałek, 12 sierpnia 2019




PRZYJACIELE JEZUSA W KOSTRZYNIE. DZIEŃ DRUGI. 

Nie wyspałam się w tym namiocie, ale cóż. W dodatku jestem cała mokra. Dobrze, że gościnne siostry pasterki przy parafii w Kostrzynie pozwalają mi się umyć i wysuszyć. Po Mszy Świętej jest chwila czasu. Nie zostaję na kawie, lecz pędzę na Woodstock, aby wpaść choć na chwilę na Akademię Sztuk Przepięknych. Właśnie odbywa się tam debata z udziałem RPO, Adama Bodnara. Stara, licealna znajomość... Lecę przez główną aleję Woodstocku, wioskę Kriszny, aż wreszcie na przełaj przez pole namiotowe i zadziwia mnie ogrom tego miejsca, kolory, tłum i hałas. Ale najbardziej ogrom... Uff. Jestem. Siadam tuż przy scenie, starając się to zrobić dyskretnie, ale chyba mi nie wychodzi. Po spotkaniu się anonsuję. Ochroniarze przekazują i... udaje się. - Co u ciebie? - pyta Adam. Dużo się dzieje, bardzo dużo - odpowiadam - Tak jak i u ciebie. I właściwie tylko tyle można sobie powiedzieć, bo i co więcej po prawie 25 latach, w tych okolicznościach? Zapraszam RPO na nasze pole i wiem, że się nie pojawi. Potem wracam do nas. Biskup zielonogórsko - gorzowski poświęca nasz krzyż. Czyta Ewangelię o wysłaniu siedemdziesięciu dwóch uczniów bez torby, sandałów i trzosa. W całkowitym zawierzeniu. Do biskupa podchodzi jakiś woodstockowicz i z nim rozmawia. Długo. Piękne to i takie proste. A potem idziemy na pole festiwalowe jak ci uczniowie. Ludzie podchodzą, pytają, gdzie jest w tym roku Przystanek Jezus. Niektórzy są pewni, że nie ma. Większość chce się z nami pomodlić, a przynajmniej pozwala, żebyśmy ich pobłogosławili. Spotykam swojego ucznia z "Chrobrego", nie chodzącego na religię. Oboje cieszymy się z tego spotkania. Robię mu krzyżyk na czole. Czuję się na tym polu swobodnie. Nie ma hejtu, opluwania, obrzucania dosłownym i metaforycznym błotem. Jest tęsknota za Jezusem. Nie zawsze uświadamiana...
Aha: jeszcze jedno. Siostry zakonne. Są tu przynajmniej trzy pokolenia sióstr. Bardzo młode, tuż po nowicjacie, w moim wieku i - co mnie właśnie najbardziej zachwyca - w wieku mojej mamy, a nawet starsze. Tryskają młodością ducha i ewangelicznym zapałem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz