PRZYJACIELE JEZUSA W KOSTRZYNIE. DZIEŃ DRUGI.
Nie wyspałam się w tym namiocie, ale cóż. W dodatku
jestem cała mokra. Dobrze, że gościnne siostry pasterki przy parafii w
Kostrzynie pozwalają mi się umyć i wysuszyć. Po Mszy Świętej jest chwila czasu.
Nie zostaję na kawie, lecz pędzę na Woodstock, aby wpaść choć na chwilę na
Akademię Sztuk Przepięknych. Właśnie odbywa się tam debata z udziałem RPO,
Adama Bodnara. Stara, licealna znajomość... Lecę przez główną aleję Woodstocku,
wioskę Kriszny, aż wreszcie na przełaj przez pole namiotowe i zadziwia mnie
ogrom tego miejsca, kolory, tłum i hałas. Ale najbardziej ogrom... Uff. Jestem.
Siadam tuż przy scenie, starając się to zrobić dyskretnie, ale chyba mi nie
wychodzi. Po spotkaniu się anonsuję. Ochroniarze przekazują i... udaje się. -
Co u ciebie? - pyta Adam. Dużo się dzieje, bardzo dużo - odpowiadam - Tak jak i
u ciebie. I właściwie tylko tyle można sobie powiedzieć, bo i co więcej po
prawie 25 latach, w tych okolicznościach? Zapraszam RPO na nasze pole i wiem,
że się nie pojawi. Potem wracam do nas. Biskup zielonogórsko - gorzowski
poświęca nasz krzyż. Czyta Ewangelię o wysłaniu siedemdziesięciu dwóch uczniów
bez torby, sandałów i trzosa. W całkowitym zawierzeniu. Do biskupa podchodzi
jakiś woodstockowicz i z nim rozmawia. Długo. Piękne to i takie proste. A potem
idziemy na pole festiwalowe jak ci uczniowie. Ludzie podchodzą, pytają, gdzie
jest w tym roku Przystanek Jezus. Niektórzy są pewni, że nie ma. Większość chce
się z nami pomodlić, a przynajmniej pozwala, żebyśmy ich pobłogosławili.
Spotykam swojego ucznia z "Chrobrego", nie chodzącego na religię.
Oboje cieszymy się z tego spotkania. Robię mu krzyżyk na czole. Czuję się na
tym polu swobodnie. Nie ma hejtu, opluwania, obrzucania dosłownym i
metaforycznym błotem. Jest tęsknota za Jezusem. Nie zawsze uświadamiana...
Aha: jeszcze jedno. Siostry zakonne. Są tu przynajmniej trzy pokolenia sióstr. Bardzo młode, tuż po nowicjacie, w moim wieku i - co mnie właśnie najbardziej zachwyca - w wieku mojej mamy, a nawet starsze. Tryskają młodością ducha i ewangelicznym zapałem.
Aha: jeszcze jedno. Siostry zakonne. Są tu przynajmniej trzy pokolenia sióstr. Bardzo młode, tuż po nowicjacie, w moim wieku i - co mnie właśnie najbardziej zachwyca - w wieku mojej mamy, a nawet starsze. Tryskają młodością ducha i ewangelicznym zapałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz