INSTRUKCJA
OBSŁUGI ZAKONNICY czyli co z tym zrobić?
Niepokoi mnie pewne
zjawisko. Nazwałabym je "Ja-Wiem-Najlepiej". Dotyczy szczególnie
facebookowych komentarzy i w ogóle strumieni renesansowej wiedzy o świecie i
człowieku, jaka wylewa się z Internetu. Wiedza obejmuje również siostry
zakonne. Dodajmy, że "wiedza" jest tutaj określeniem sarkastycznym.
Bo to raczej myślenie życzeniowe. Dostrzegam w tych mądrościach Wiedzących
Najlepiej trzy mity. Trzy równie baśniowe wyobrażenia o siostrach
zakonnych. To już bardziej realne są elfy i krasnoludy z "Wiedźmina".
Serio.
1. Kobieta - Wampir.
Najlepiej z kablem od żelazka albo pogrzebaczem. Żywcem wyjęta z horrorów typu
"Zakonnica" czy "Sierociniec". Obrończyni pedofilów.
Członkini kościelnej mafii. Sadystka, znęcająca się nad dziećmi, a nocami
pijąca ich krew. Opowiadająca o piekle - że zacytuję pewnego protestanckiego
kaznodzieję (skądinąd świetnego) - jakby się tam urodziła. Taka wampirzyca nie
ma prawa zabrać głosu, nawet na neutralny temat, bo jak to? Przedstawicielka
Organizacji Przestępczej śmie nas pouczać?
2.
"Przepraszam-Że-Żyję". Ledwo dycha. Blada i chuda. Głupiutka. Nie
wie, kim jest, dokąd zmierza i skąd się biorą dzieci. Na pewno nikt jej nie
chciał i dlatego poszła do klasztoru. Skończyła podstawówkę, ale do gimnazjum
już jej nie przyjęli. A teraz, o zgrozo, uczy nasze dzieci religii. W szkole! I
puszcza im na katechezach "Rozmowy niedokończone".
3. Ikona Kościoła. Bez
ciała. Z samą duszą. Czyli nie je, nie śpi i nie ma żadnych innych potrzeb
fizjologicznych. Podobnie jak "Przepraszam-Że-Żyję" jest chuda i
blada, tylko, jak na ikonę przystało, ładniejsza. No i ją akurat chciał pojąć
za żonę jakiś książę na białym koniu, ale ze wzgardą go odrzuciła, oznajmiając
mu, że nie interesują ją konne przejażdżki. W ogóle nic ją nie interesuje.
Poza, rzecz jasna, postem o chlebie i wodzie. Ikona Kościoła nigdy nie je
czekolady. Ani lodów. Ikona Kościoła gardzi kinem, teatrem i świecką
literaturą. Ikona Kościoła także nie uprawia żadnych sportów, nie tańczy i nie
śmieje się zbyt głośno, bo na taniec i śmiech będzie czas w niebie. A na ziemi
nie ma się z czego śmiać.
Ludzie, naprawdę w to
wierzycie? Nie, nie przesadzam. Doświadczyłam skutków takiego stereotypowego
myślenia. W pociągu, kiedy pewien pan w przedziale wyraził bezbrzeżne
zdumienie, że czytam opowiadania Sapkowskiego. Na dworcu autobusowym, gdy
kiedyś czekałam na mamę i przeglądałam Facebooka. Komentarz: "No, kiedyś
to siostry czytały Ewangelię." Skąd pan wie, panie Wszechwiedzący, że jej
codziennie nie czytam? Na Facebooku, kiedy jeden z moich znajomych zniesmaczył
się relacją z warsztatów teatralnych w Zakopanem, tłumacząc, że jest
konserwatystą. I to był jedyny argument. Albo wtedy, kiedy zbanowano mnie na
grupie "Rodzice Nastolatków" tylko za to, że jestem siostrą zakonną.
A śmiałam się ujawnić. Wrzucić jakiś wpis. Nie mówiąc już o zróżnicowanych
reakcjach na cudowne przedsięwzięcie moich sióstr z Broniszewic: Dzień
Pingwina.
Zamiast podsumowania -
kilka punktów.
1. Siostry to ludzie, a
konkretnie - kobiety. Z krwi i kości. Różnią się tym od innych kobiet, że
zafascynował je Najpiękniejszy z Synów Ludzkich. I wyruszyły razem z Nim w
podróż życia.
2. Siostry są piękne w
swojej różnorodności. Rozważne i romantyczne. Bardziej i mniej uduchowione.
Artystki i racjonalistki. Reżyserki teatralne i księgowe. Przedszkolanki i
wykładowcy na uniwersytetach. Opiekunki niepełnosprawnych i katechetki w
liceum. Kucharki i dyrektorki. Nieprzewidywalne wulkany energii i spokojne
introwertyczki. Ale łączy je piękno drogi, jaką wybrały. I to, co usłyszały na
pewnym etapie życia: "Jakże piękna jesteś, przyjaciółko moja." Ten
głos nie dał im spokoju. Po prostu poszły za nim jak w dym.
3. Siostry mają swoje
pasje. Budują Dom Chłopaków, a podopiecznych tej placówki nazywają synkami. Są
wspaniałymi wychowawczyniami i nauczycielkami, bez względu na to, czy pracują w
przedszkolu, w szkole jako katechetki, w ośrodku wychowawczym czy gdziekolwiek indziej. Są cudownymi
pielęgniarkami, które oddają osobom starszym, chorym czy niepełnosprawnym całe
swoje serce. Zajmują się Nową Ewangelizacją. Komponują muzykę. Ja akurat -
zdarza się - że piszę książki, libretta musicali i tworzę teatr. Jak to
powiedziała moja współsiostra: z każdą grupą etniczną. Po co to wszystko
robimy? Żeby jak najpiękniej opowiadać o Tym, który nas do końca umiłował.
Życie zakonne to
najpiękniejsze, co mogło mi się przytrafić i nie zamieniłabym tej drogi na
żadną inną.
Siostry są the best
OdpowiedzUsuńMiło słyszeć😊
OdpowiedzUsuńDroga w Panu S. Benedykto.
OdpowiedzUsuńDziękuję za słowa płynące prosto z serca, ukazujące naszą tożsamość.
Bo my ludzie,często patrzymy przez pryzmat naszych oczekiwań i przekonań.Swietny tekst.
OdpowiedzUsuńOPki i inne Siostry są kochane,odważne❤️.
OdpowiedzUsuń