piątek, 16 sierpnia 2019



INSTRUKCJA OBSŁUGI ZAKONNICY czyli co z tym zrobić?

Niepokoi mnie pewne zjawisko. Nazwałabym je "Ja-Wiem-Najlepiej". Dotyczy szczególnie facebookowych komentarzy i w ogóle strumieni renesansowej wiedzy o świecie i człowieku, jaka wylewa się z Internetu. Wiedza obejmuje również siostry zakonne. Dodajmy, że "wiedza" jest tutaj określeniem sarkastycznym. Bo to raczej myślenie życzeniowe. Dostrzegam w tych mądrościach Wiedzących Najlepiej trzy mity. Trzy równie baśniowe wyobrażenia o siostrach zakonnych. To już bardziej realne są elfy i krasnoludy z "Wiedźmina". Serio.
1. Kobieta - Wampir. Najlepiej z kablem od żelazka albo pogrzebaczem. Żywcem wyjęta z horrorów typu "Zakonnica" czy "Sierociniec". Obrończyni pedofilów. Członkini kościelnej mafii. Sadystka, znęcająca się nad dziećmi, a nocami pijąca ich krew. Opowiadająca o piekle - że zacytuję pewnego protestanckiego kaznodzieję (skądinąd świetnego) - jakby się tam urodziła. Taka wampirzyca nie ma prawa zabrać głosu, nawet na neutralny temat, bo jak to? Przedstawicielka Organizacji Przestępczej śmie nas pouczać?
2. "Przepraszam-Że-Żyję". Ledwo dycha. Blada i chuda. Głupiutka. Nie wie, kim jest, dokąd zmierza i skąd się biorą dzieci. Na pewno nikt jej nie chciał i dlatego poszła do klasztoru. Skończyła podstawówkę, ale do gimnazjum już jej nie przyjęli. A teraz, o zgrozo, uczy nasze dzieci religii. W szkole! I puszcza im na katechezach "Rozmowy niedokończone".
3. Ikona Kościoła. Bez ciała. Z samą duszą. Czyli nie je, nie śpi i nie ma żadnych innych potrzeb fizjologicznych. Podobnie jak "Przepraszam-Że-Żyję" jest chuda i blada, tylko, jak na ikonę przystało, ładniejsza. No i ją akurat chciał pojąć za żonę jakiś książę na białym koniu, ale ze wzgardą go odrzuciła, oznajmiając mu, że nie interesują ją konne przejażdżki. W ogóle nic ją nie interesuje. Poza, rzecz jasna, postem o chlebie i wodzie. Ikona Kościoła nigdy nie je czekolady. Ani lodów. Ikona Kościoła gardzi kinem, teatrem i świecką literaturą. Ikona Kościoła także nie uprawia żadnych sportów, nie tańczy i nie śmieje się zbyt głośno, bo na taniec i śmiech będzie czas w niebie. A na ziemi nie ma się z czego śmiać.
Ludzie, naprawdę w to wierzycie? Nie, nie przesadzam. Doświadczyłam skutków takiego stereotypowego myślenia. W pociągu, kiedy pewien pan w przedziale wyraził bezbrzeżne zdumienie, że czytam opowiadania Sapkowskiego. Na dworcu autobusowym, gdy kiedyś czekałam na mamę i przeglądałam Facebooka. Komentarz: "No, kiedyś to siostry czytały Ewangelię." Skąd pan wie, panie Wszechwiedzący, że jej codziennie nie czytam? Na Facebooku, kiedy jeden z moich znajomych zniesmaczył się relacją z warsztatów teatralnych w Zakopanem, tłumacząc, że jest konserwatystą. I to był jedyny argument. Albo wtedy, kiedy zbanowano mnie na grupie "Rodzice Nastolatków" tylko za to, że jestem siostrą zakonną. A śmiałam się ujawnić. Wrzucić jakiś wpis. Nie mówiąc już o zróżnicowanych reakcjach na cudowne przedsięwzięcie moich sióstr z Broniszewic: Dzień Pingwina.
Zamiast podsumowania - kilka punktów.
1. Siostry to ludzie, a konkretnie - kobiety. Z krwi i kości. Różnią się tym od innych kobiet, że zafascynował je Najpiękniejszy z Synów Ludzkich. I wyruszyły razem z Nim w podróż życia.
2. Siostry są piękne w swojej różnorodności. Rozważne i romantyczne. Bardziej i mniej uduchowione. Artystki i racjonalistki. Reżyserki teatralne i księgowe. Przedszkolanki i wykładowcy na uniwersytetach. Opiekunki niepełnosprawnych i katechetki w liceum. Kucharki i dyrektorki. Nieprzewidywalne wulkany energii i spokojne introwertyczki. Ale łączy je piękno drogi, jaką wybrały. I to, co usłyszały na pewnym etapie życia: "Jakże piękna jesteś, przyjaciółko moja." Ten głos nie dał im spokoju. Po prostu poszły za nim jak w dym.
3. Siostry mają swoje pasje. Budują Dom Chłopaków, a podopiecznych tej placówki nazywają synkami. Są wspaniałymi wychowawczyniami i nauczycielkami, bez względu na to, czy pracują w przedszkolu, w szkole jako katechetki, w ośrodku wychowawczym  czy gdziekolwiek indziej. Są cudownymi pielęgniarkami, które oddają osobom starszym, chorym czy niepełnosprawnym całe swoje serce. Zajmują się Nową Ewangelizacją. Komponują muzykę. Ja akurat - zdarza się - że piszę książki, libretta musicali i tworzę teatr. Jak to powiedziała moja współsiostra: z każdą grupą etniczną. Po co to wszystko robimy? Żeby jak najpiękniej opowiadać o Tym, który nas do końca umiłował.
Życie zakonne to najpiękniejsze, co mogło mi się przytrafić i nie zamieniłabym tej drogi na żadną inną.


5 komentarzy:

  1. Droga w Panu S. Benedykto.
    Dziękuję za słowa płynące prosto z serca, ukazujące naszą tożsamość.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo my ludzie,często patrzymy przez pryzmat naszych oczekiwań i przekonań.Swietny tekst.

    OdpowiedzUsuń
  3. OPki i inne Siostry są kochane,odważne❤️.

    OdpowiedzUsuń