środa, 21 sierpnia 2019



Myśli niedorzeczne...

KILKA MYŚLI PRZY SŁUCHANIU YESTERDAY

Mieszkam obok mojego miejsca pracy. Właściwie to prawie w jego obrębie, ponieważ liceum, w którym uczę, było do II wojny światowej niemieckim kolegium jezuickim. A siostry dominikanki w Kłodzku mają dom na terenie jezuickich posiadłości. Siedziałam sobie wczoraj w pokoju, wsłuchując się w deszcz, bębniący nostalgicznie w moje małe okno. Usiłowałam się przygotowywać do katechezy. Ciężko mi szło. Nagle usłyszałam dźwięki muzyki. Tak! Dobiegały z naszej szkolnej auli. Szybko zidentyfikowałam repertuar: Yesterday Beatlesów. Czyli próba szkolnej orkiestry…
Ech… Rok szkolny tuż za drzwiami. I dosłownie, i w przenośni. Czuję dreszcz podekscytowania na myśl o kolejnych teatralnych wyzwaniach z moimi Dzikimi Kotami…
Czuję radość na myśl, że znowu zobaczę moją młodzież: i tych „starych”, i nowych. Bardzo jestem ciekawa tych nowych!
Czuję tęsknotę na myśl, że już nie spotkam w tych murach maturzystów A.D. 2019. Są mi szczególnie bliscy. Taka dziura w sercu, która się nie da niczym zapełnić. Bo każde spotkanie z drugim człowiekiem jest wyjątkowe. Zdarza się tylko raz. I to nieprawda, że nie ma ludzi niezastąpionych.
Czuję obawę. Jak głosić Chrystusa tym młodym, wrażliwym ludziom, którzy najczęściej nie mają wiele wspólnego z Kościołem? Tak: CHRYSTUSA, a nie konieczność chodzenia do kościoła, szkodliwość ideologii „LGBT – i coś – tam” czy wartość czystości przedmałżeńskiej. To wszystko samo się w życiu porządkuje i wyjaśnia, jeśli Bóg jest obecny w naszym życiu.
Przyszła mi do głowy myśl, że łatwiej ewangelizować na Woodstocku w ramach akcji Przyjaciele Jezusa. Przeżyłam, to wiem. Dlaczego łatwiej? Może dlatego, że festiwalowa atmosfera sprzyja szeroko rozumianemu dialogowi. Może dlatego, że rozmowa ze spotkanym człowiekiem trwa tam zwykle kilka minut, a nie tak zwaną jednostkę lekcyjną, która się czasem ciągnie w nieskończoność… Może dlatego, że nie jest to wpisane w  żaden system. Mało tego: antysystemowość jest istotą takiej imprezy jak Pol’and’ Rock. Może dlatego, że katecheza nie jest ekscytującą, jednorazową akcją, lecz często nużącą codziennością, kiedy trzeba znosić „ciężar dnia i spiekoty” (Mt 20, 12).
I wtedy przypominam sobie , jak często w Piśmie Świętym pojawiają się zdania: „NIE BÓJ SIĘ” i „PAN JEST Z TOBĄ”.
Słyszy to Mojżesz, który nie dość, że zabił człowieka i w związku z tym ma status ściganego przestępcy, to jeszcze się jąka. A to właśnie on ma iść do faraona z misją dyplomatyczną od samego Boga i – bagatelka! – poprosić, żeby władca Egiptu raczył wypuścić ze swojego państwa darmową siłę roboczą. Słyszy to Gedeon, którego „ród jest najbiedniejszy w pokoleniu Manassesa”, a on sam jest „ostatni w domu ojca”, gdy Bóg do niego przychodzi z misją specjalną: uwolnienia Izraela z rąk Madianitów (Sdz 6, 15). I mówi do niego takie piękne słowa: Idź z tą siłą, jaką posiadasz (...). czyż nie Ja ciebie posyłam? (Sdz 6, 14). Słyszy to wreszcie Maryja, kilkunastoletnia dziewczyna z Nazaretu, który znajduje się gdzieś na końcu znanego ówcześnie świata. I to właśnie Ona ma dać Zbawiciela światu: nie tylko znanemu tamtym ludziom, ale wszystkim światom wszystkich epok.  
Nie bój się – słyszę w sercu głos Pana Zastępów – nie idziesz sama w ten rok szkolny.
Dźwięki muzyki dochodzące z mojej szkolnej auli są jak zapowiedź czegoś nowego. Może nawet piękniejszego niż to, co do tej pory przydarzyło mi się w Kłodzku.
Yesterday zamienia się w Today. Bo to właśnie DZISIAJ jest ten moment, kiedy przychodzi do mnie Bóg, bierze za rękę i mówi: Chodź, ruszamy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz