Powiew
COOL-tury
Sikanie
do doniczek a sprawa życia i śmierci
(Strzępy, reż. Beata Dzianowicz, 2022)
- To już piąty film, na
którym byłam w ramach tego festiwalu, i czwarty o śmierci…
Nie widziałam tamtych,
ale Strzępy gorąco polecam pomimo
trudnego tematu: choroby Alzheimera, jaka nagle spada na szczęśliwą, kochającą
się rodzinę, i burzy im świat. Gerard jest profesorem na politechnice. Pewnego dnia
podczas kolokwium zaczyna… sikać do doniczek z kwiatami. Okazuje się też, że pamięta,
kto był premierem w 1978 roku, ale aktualnego premiera już nie. I nie wie, że „to
coś, przez co się patrzy” nazywa się okno. A to dopiero początek koszmaru, jaki
dotyka rodzinę.
Silą tego filmu jest
jednak to, że reżyserce udało się o tym koszmarze opowiedzieć bezpretensjonalnie,
a nawet z subtelnym humorem. Beata Dzianowicz – ceniona dokumentalistka – sprawia,
że zwykłe, codzienne gesty, pokazane chwilami wręcz naturalistycznie – mycie zębów,
gotowanie, palenie papierosów na balkonie, a nawet kąpiel w wannie i załatwianie
potrzeb fizjologicznych – stają się fascynującą opowieścią o tym, czym jest
człowieczeństwo. Bo to są takie właśnie strzępy życia, które może scalić tylko
miłość. Dwa dni temu widziałam Tár –
film o dyrygentce i kompozytorce – gdzie nie było szczotkowania zębów i
sikania, za to było dużo „wielkiej” sztuki i specjalistycznego słownictwa
muzycznego. A w tym wszystkim zabrakło tego, czego szukam w kinie i teatrze:
człowieka. Niedawno tłumaczyłam moim uczniom w liceum, czym jest felieton:
możesz pisać o tym, że gołąb narobił na parapet, ale to powinien być punt
wyjścia do jakiejś ważnej refleksji. TWOJEJ refleksji. I to właśnie udało się reżyserce
Strzępów: zrobiła film o sikaniu do
doniczek, ale pozostawiający widza z bardzo ważnymi pytaniami: czym jest
umieranie? czym jest miłość? Czy da się wybrać między miłością do rodziców a
miłością do żony i dziecka?
Adam musi wybrać: jego
ojciec przestaje rozpoznawać członków rodziny, jego zachowania są coraz
bardziej irracjonalne, a ze wspomnień i skojarzeń pozostają coraz trudniejsze
do poukładania strzępy. Kiedy zachowanie Gerarda stanowi zagrożenie dla życia i
zdrowia rodziny, Adam umieszcza go w ośrodku. Nie na długo jednak. Nie jest w
stanie żyć ze świadomością, że oddał tatę pod opiekę obcych ludzi. Jego decyzja
o zabraniu ojca z ośrodka jest początkiem katastrofy, pokazanej tutaj – jak wszystko
w tym filmie – bez patosu i może dlatego tak przejmującej.
Kluczowa scena filmu
dla mnie to moment, gdy Gerard już po powrocie z ośrodka, bezradny jak dziecko,
zamknięty we własnych „strzępach” świadomości, siedzi przed puzzlami. Kiedyś to
były malutkie kawałeczki liczone w tysiącach, teraz – cztery duże elementy, przeznaczone
dla trzylatka, które trzeba złożyć w prosty obrazek. Gerard nie wie, co z tym
zrobić i zaczyna krzyczeć. Coraz głośniej, coraz rozpaczliwiej, coraz bardziej
przeszywająco…
Strzępy
to nie jest film do kanapy i popcornu. Nawet lepiej siedzieć na niewygodnych
fotelach w studyjnym kinie. Jednak jest tak mocny, że szybko o tych fotelach
się zapomina. Powinien go zobaczyć każdy, kto chce wiedzieć, czym są relacje z
bliskimi, życie, śmierć, miłość i jak mądrze towarzyszyć chorej osobie, żeby
nie niszczyć swojego świata. Bo Adam zachowuje się trochę jak alkoholik:
choroba ojca staje się dla niego całym światem.
Traci żonę, dziecko, pracę, a wreszcie – samego siebie. Czy to dobry wybór? Oceńmy
sami.
Na koniec chcę wspomnieć
o znakomitym aktorstwie całej obsady. Postacie są wyraziste, wiarygodne, łatwo
zapadają w pamięć: szczególnie Gerard w wykonaniu Grzegorza Przybyła (Złote Lwy
na festiwalu w Gdyni za najlepszą drugoplanową rolę męską!), Adam Michała
Żurawskiego i Bogna Agnieszki Radzikowskiej (Nareszcie mogłam zobaczyć tę
aktorkę nie tylko w teatrze, ale w jednej z głównych ról na dużym ekranie! Tak powinno
być częściej!). Aktorzy budują postacie oszczędnie, ale w taki sposób, że
słyszymy nawet ich milczenie. Warto też zwrócić uwagę na młodziutką Polę Król w
roli córki Pateroków, Zoi. Ma dziewczyna potencjał!
Czy warto Strzępy zobaczyć? Bardzo! Umieściłabym ten
tytuł obok takich produkcji jak Śubuk czy
Johnny. Bo to tego rodzaju film, z którym
się zostaje na bardzo długo. I trzeba go sobie poukładać we własnym życiu jak
puzzle.