Myśli
niedorzeczne…
Podsumowanie
Żegnam Cię, 2020, z
ulgą i lękiem. Dlaczego z ulgą, wiadomo. Dlaczego z lękiem? Bo tak wiele
nadziei pokładam wraz z całym światem w Twoim następcy jak chyba nigdy w życiu.
Ale jest jeszcze coś: nostalgia i jakiś rodzaj współczucia. Odchodzisz w
milczeniu, żegnany nienawistnymi spojrzeniami ludzi, kpinami i memami. Jak
niechciane dziecko, którego się wstydzi rodzina. Mam do Ciebie żal, czuję
ogromną złość, kiedy o Tobie myślę, ale może jesteś jeszcze bardziej bezradny,
wystraszony i samotny niż my, ludzie. A przecież mam Ci za co dziękować,
Roczku. Byłeś dla mnie łaskawy, z pewnym zażenowaniem myślę, jak bardzo, biorąc
pod uwagę ludzi, którzy stracili bliskich z powodu covidu, zdrowie fizyczne
albo psychiczne, pracę, firmę, rodzinę, która się rozpadła.
Dziękować to
trzeba Bogu, powie ktoś, kto zagląda na tego bloga. Zwłaszcza jak się jest
zakonnicą. Dziękuję Bogu. Każdego dnia i za każdy dzień – bo to przestało być
oczywiste.
Ale ciągle widzę Twoje
smutne oczy, 2020. Oczy skrzywdzonego dziecka. Odchodzisz w milczeniu,
niezatrzymywany przez nikogo. Świat chce – pomimo sylwestrowych zakazów –
otwierać szampana tylko z tego powodu, że nadchodzi Twój obcy następca. A Tobie
nie udało się zdobyć naszego serca, choć pewnie się starałeś. W moim życiu
bardzo. I nad tym chcę się teraz zatrzymać. Chcę, żebyś to usłyszał, zanim
znikniesz w tej bezkształtnej mgle, którą nazywamy historią.
STYCZEŃ 2020.
W mojej szkole pojawia
się TVP3 Wrocław i nagrywają materiał o Dzikich Kotach. Otrzymuję Pozytywkę
Dzień Dobry TVN czyli nagrodę widzów za grudzień 2019 i ponownie jadę do
Warszawy, do studia. Wywiad, jaki ze mną robi Dorota Wellman i Marcin Prokop,
jest prawdziwym wyzwaniem, a ja kocham wyzwania. Światu grozi trzecia wojna
światowa, ale wszystko jakoś przechodzi bokiem.
LUTY 2020.
Podczas ferii zimowych zbieram moje dzieciaki z Dzikich Kotów na ostatnie, intensywne próby do naszej nowej premiery. Piękny czas. Takie dobre, pozytywne zmęczenie. W Edycji Świętego Pawła wychodzi moja powieść „Niebo w kolorze popiołu”. Miesiąc wcześniej niż było planowane. Nikt nie wie, dlaczego tak szybko, łącznie z samym wydawcą. Drukarnia się uwinęła i tyle. W Kłodzku pojawia się ekipa z Edycji Świętego Pawła, żeby mi zrobić sesję zdjęciową w związku z wydaniem "Nieba w kolorze popiołu". W głowie mi się kręci od nadmiaru medialnego szumu i adrenaliny. Czuję podekscytowanie na myśl o przygodach, jakie ma w zanadrzu rok 2020: premiera musicalu "Miłość zmartwychwstała", promocja powieści, spotkania autorskie, targi książki. Media coraz częściej donoszą o jakimś chińskim wirusie, który się rozprzestrzenia na świecie. Niewiele mnie to obchodzi. Na świecie czyli nie w Polsce. Poza tym była już świńska grypa, ptasia grypa, ebola, SARS. Minęły jak wszystko. Żyję w zupełnie innej rzeczywistości, bardzo hermetycznej i w gruncie rzeczy egocentrycznej.
MARZEC 2020.
Do szkoły przyjeżdża kolejna ekipa telewizyjna: tym razem Studio Raban. Robią świetny materiał o Dzikich Kotach i ostatnich przygotowaniach do musicalu "Miłość zmartwychwstała". Odwiedza mnie mój dobry
znajomy z Dzień Dobry TVN, Piotrek Wojtasik. Tym razem prywatnie, nie służbowo,
i to jest cudowne. Wpada na próbę
naszego musicalu, a potem do mnie, do klasztoru na kawę. 9 i 10 marca w ramach
rekolekcji wielkopostnych odbywa się premiera „Miłości zmartwychwstałej” –
musicalu o bł. Julii Rodzińskiej, nad którym pracowaliśmy z Grupą Teatralną
Dzikie Koty przez pół roku. Dzień później do Polski dociera pandemia i mój mały
świat się zatrzymuje. Zamykają szkoły i nauczanie ma być zdalne. Nikt jeszcze
nie wie, jak ta „zdalność” ma konkretnie wyglądać. Ja i dwie moje współsiostry
decydujemy się na wyjazd do pomocy w Domach Pomocy Społecznej w Broniszewicach
i Mielżynie. Mamy nadzieję, że to potrwa dwa tygodnie. Góra miesiąc. Nie
zabieram nawet ze sobą letnich rzeczy.
KWIECIEŃ – MAJ 2020
Jestem w Domu Chłopaków
w Broniszewicach. Uczę się od nowa słuchać Pana Boga, siebie i drugiego
człowieka, w czym bardzo pomaga kontakt z osobami niepełnosprawnymi. Dostrzegam
coś, czego nigdy nie dostrzegałam, a przynajmniej nie tak intensywnie, mocno, z
taką uwagą: budzącą się do życia przyrodę. Najpierw rozkwitającą forsycję,
potem kiełki konwalii, potem jaśmin, i zmieniające się na niebie kolory. Uczę
się na nowo takiego zdumienia, jakie mają dzieci. Czuję, że ta przymusowa
przerwa w życiorysie jest po coś. Dociera do mnie, że letnie rzeczy jednak się
przydadzą. Przywozi mi je moja przełożona z Kłodzka.
To bardzo twórczy czas:
dzięki moim nowym przyjaciołom z wydawnictwa – Pawłowi Lipie i Marzenie Karaś -
odbywa się kilka spotkań autorskich online z moim udziałem, nagrywam z
chłopakami i wolontariuszami z Domu Chłopaków #hot16challenge, bardzo dużo
piszę na blogu.
WAKACJE 2020.
Cudowne kilka dni w
Lublinie z przyjaciółmi z Księgarni Świętego Pawła. Pierwsze spotkanie
autorskie na żywo, w Księgarni Świętego Pawła w Lubline, na którym były co prawda 3 osoby, ale trudno się dziwić: wpadliśmy
na ten pomysł z dnia na dzień. Wierzymy, że będą kolejne. Zakochuję się w
Lublinie: urokliwych uliczkach i kamienicach, knajpie „Święty Spokój”, gdzie są
stare książki, winyle i pyszna kawa, skansenie. Odwiedzam też muzeum na
Majdanku – w upale, zmęczeniu i z zaschniętym gardłem. Taka mała namiastka
tego, co mogli czuć tamci ludzie. Ja wróciłam autobusem, na który co prawda
godzinę czekałam, ale w końcu przyjechał. Większość z ludzi, których tutaj
przywieziono 80 lat temu, nie wróciła nigdy…
W Krakowie, w pewnej
żydowskiej knajpce na Kazimierzu poznaję uroczą, starsza panią, Zofię
Radzikowską, która, jak się okazuje, jest ocalałą z wojennej zagłady Żydówką.
Umawiam się z nią na rozmowę. Spotykamy się dwa razy. Urzeka mnie energia tej
kobiety i młodość ducha. Pomimo swoich 85 lat działa w Jewish Community Center.
Każe mówić do siebie na „ty”. Uczę się tej poufałości z pewnym onieśmieleniem. Zbieram
materiał do nowej książki.
Spotykam się z Piotrkiem Żyłką z Deonu, inicjatorem wspaniałej akcji Zupa na Plantach. Spacerujemy po krakowskich bulwarach Wisły i pijemy lemoniadę w literackiej kawiarni na Krakowskiej. Rozmawiamy o Kościele i o naszych pasjach.
Barbara Gruszka - Zych z "Gościa Niedzielnego" przeprowadza ze mną znakomity wywiad. Zaprzyjaźniamy się "pozasłużbowo" i jest to dla mnie bardzo ważna znajomość. Przesyła mi swoje wnikliwe, ascetyczne w formie, ale pełne czułości wiersze.
SIERPIEŃ 2020.
Znowu jadę do Warszawy
do telewizji. Tym razem na zaproszenie Studia Raban. Bardzo ciekawy wywiad z
Anią Soporek i Michałem Bukowskim na temat literatury, Boga w kulturze i tego,
jak zachęcić młodzież do czytania książek. W ostatnich dniach sierpnia dzwoni
mój dyrektor z zapytaniem, czy nie zgodziłabym się uczyć języka polskiego. I
tak się zaczyna moja kolejna przygoda: bez przygotowania, od razu na głęboką
wodę. Miał być cały etat, a skończyło się na jednej klasie. Bogu dzięki.
Nareszcie! W Centrum
Kultury Chrześcijańskiej przy parafii Podwyższenia Krzyża Świętego odbywa się promocja
mojej książki „Niebo w kolorze popiołu”, na którą przyjechał nawet przedstawiciel
Edycji Świętego Pawła, ks. Przemysław Kosior, oraz premiera musicalu „Miłość
zmartwychwstała” w wykonaniu grupy teatralnej Dzikie Koty dla mieszkańców
Kłodzka. Bardzo się boję, że ktoś się zarazi, a równocześnie jestem szczęśliwa,
że doczekaliśmy tego momentu. Nikt się nie zaraża, a przynajmniej nic mi o tym
nie wiadomo.
Odwołują pierwszą
imprezę, na którą z taką nadzieją czekałam: Targi Wydawców Katolickich w
Warszawie.
PAŹDZIERNIK 2020.
Gramy „Miłość
zmartwychwstałą” w Dworku Chopina w Dusznikach – Zdroju. Sala nabita ludźmi. Znów
się boję, ale wszystko jest w porządku. Owacje na stojąco.
Zaczyna się równia
pochyła: gwałtowny wzrost zakażeń w Polsce, dochodzi nawet do 27 tysięcy. Odwołują
„Miłość zmartwychwstałą” w Polanicy i Kudowie, Międzynarodowe Targi Książki w
Krakowie i promocję mojej książki w Rydzynie, szkoły przechodzą najpierw na
hybrydowe, a potem na zdalne. Coś we mnie słabnie. Łapię covid, na szczęście
wersja light: tylko utrata węchu. Nadchodzą chyba najtrudniejsze dwa miesiące w
moim życiu: siedzenie w domu bez żadnych wyjazdów, spektakli, ciekawych
spotkań. Rytm życia wyznaczany przez stałe godziny modlitw i posiłków. Uczenie się
bycia z drugim człowiekiem tak blisko i tak bardzo bez znieczulenia jak nigdy
dotąd. Nie ma dokąd uciec. Tak, wiem, że bardzo potrzebuję takiego czasu. Tak,
on jest po coś. Nie, nie przesadzam, że to – jak do tej pory - najtrudniejsze
dwa miesiące w moim życiu. Krzyczę od środka.
Napisałam pierwsze dwadzieścia
stron mojej nowej powieści. To dużo czy mało? Śmiesznie mało, bo przecież nie
wiadomo, czy ten kawałek świata, jaki powołałam do życia, rozrośnie się i na
tyle mocno opanuje moją głowę, że będzie się domagał wyrażenia. I bardzo dużo -
bo toczy się tam już jakieś życie, które chce być opowiedziane.
Październik to także
konferencja online zorganizowana przez Dolnośląski Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli „Katecheza nie tylko przy tablicy”
i moje wystąpienie o szkolnym teatrze.
Październik to wspaniała
lekcja online o Mickiewiczowskim Wilnie, na którą zaprosiłam do mojej „polonistycznej”
2b Agatę Karolczyk – Kozyrę, charyzmatyczną polonistkę ze Wschowy, autorkę
bloga edukacyjnego „Kreatywny Polonista”.
Październik to wreszcie
Teatr Wierszalin – niezwykli ludzie z pasją, którzy organizują Objazd
Mickiewiczowski online. Zaprosiłam ich na lekcję języka polskiego do mojej 2b i
tak zaczęła się moja przygoda z wybitnymi Wierszalińskimi „Dziadami”, a przy okazji
poznałam fantastycznych ludzi: reżysera Piotra Tomaszuka i aktorów: Rafała
Gąsowskiego, Darka Matysa i Magdalenę Dąbrowską.
LISTOPAD 2020.
Edycja Świętego Pawła
przyjęła do druku moje blogowe zapiski „Zakonnica bez przebrania”. Dzikie Koty
wygrywają Kurtynę 2020. Festiwal niezwykły, bo po pierwsze: jubileuszowy. Walczyliśmy
o Złotą Kurtynę Pięciolecia. Organizatorzy postanowili pokazać online najlepsze
spektakle festiwalu od 2016 roku i spośród nich wyłonić laureatów. Po drugie:
sytuacja była tak krytyczna, że najprościej byłoby to wszystko odwołać. Twórcy Kurtyny
nie poddali się. W ten sposób jesteśmy
mistrzem mistrzów. „Wesele” zdobyło Złotą Kurtynę Pięciolecia i 5000 zł. nagrody.
Mam nadzieję, że za rok już będziemy mogli zaprezentować „Miłość zmartwychwstałą”.
GRUDZIEŃ 2020.
Czas poświąteczny spędzam z mamą w Krakowie. Dzisiejszy dzień też. Jesteśmy zdrowe i wdzięczne za to, co nam przyniosłeś, 2020.Interia po raz pierwszy podaje nie tylko dobową liczbę zakażeń i zgonów, ale także zaszczepionych: 36, 3 tysiące.
Żegnam Cię, 2020, z
uśmiechem. Byłeś dla mnie miły, naprawdę.
Żegnam Cię, 2020, z
czułością. Nie dostaniesz jej zbyt wiele od ludzi, którzy dzisiaj robią
podsumowania.
Żegnam Cię, 2020, z
nadzieją. Bo przecież Jezus Zmartwychwstały, Ten, któremu zaufałam, jest Panem
historii.