AUTOPORTRET
Stoję w
połowie życia
jak w opuszczonym zaułku
pełnym cieni,
ale z wyłomem w murze,
z którego widać ruchliwą ulicę.
jak w opuszczonym zaułku
pełnym cieni,
ale z wyłomem w murze,
z którego widać ruchliwą ulicę.
Mam
dwadzieścia dwa lata,
choć moja metryka upiera się, że drugie tyle.
choć moja metryka upiera się, że drugie tyle.
Noszę w
sobie parę nieistotnych
dla statystyki wspomnień.
Smak jagód podczas pewnego spaceru w lesie.
Dzwonek telefonu stacjonarnego
po długim czekaniu pełnym ciszy.
Zapach starych kamienic w moim mieście.
dla statystyki wspomnień.
Smak jagód podczas pewnego spaceru w lesie.
Dzwonek telefonu stacjonarnego
po długim czekaniu pełnym ciszy.
Zapach starych kamienic w moim mieście.
Noszę w
sobie kilka zauroczeń
jak kolorowe plamy
zrobione przez dziecko na obrazie mistrza.
jak kolorowe plamy
zrobione przez dziecko na obrazie mistrza.
Noszę w
sobie pierwszą nastoletnią miłość,
po której nie nastąpił koniec świata,
lecz tylko koniec złudzeń.
po której nie nastąpił koniec świata,
lecz tylko koniec złudzeń.
Noszę w sobie
Biblię, teatr i Mickiewicza.
Wszystko, co mnie ukształtowało
i odebrało mi spokój.
Wszystko, co mnie ukształtowało
i odebrało mi spokój.
Noszę w
sobie moich nauczycieli,
którzy mi pokazali jak patrzeć na świat
wzrokiem jasnym, ostrym i odważnym.
którzy mi pokazali jak patrzeć na świat
wzrokiem jasnym, ostrym i odważnym.
Noszę w
sobie moich uczniów
z całą ich młodością bezbronną jak źdźbło,
a jednak nieśmiertelną.
z całą ich młodością bezbronną jak źdźbło,
a jednak nieśmiertelną.
Noszę w
sobie tych, których kocham.
Jak bagaż na drogę do nieba.
Jak bagaż na drogę do nieba.
Noszę w
sobie nieprzyjaciół, o których uczę się milczeć.
Noszę w
sobie kobietę,
która w zakonnym habicie czuje się
jak w domu.
która w zakonnym habicie czuje się
jak w domu.
A jeśli
przynoszę państwu pecha,
to bardzo mi przykro,
ale nie zamierzam przepraszać.
to bardzo mi przykro,
ale nie zamierzam przepraszać.
Idę. Ciągle
dokądś idę.
Za mną drepcze czas, odliczając sekundy
jak krople gorzkiego lekarstwa.
Co chwilę przystaje, zdyszany.
Za mną drepcze czas, odliczając sekundy
jak krople gorzkiego lekarstwa.
Co chwilę przystaje, zdyszany.
(Kraków, 18
lipca 2019)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz