Niedzielnie…
Pierwszego dnia po
szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się
do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu” (J 20,1)
Gdy jeszcze było
ciemno, zdarzyło się coś nieoczekiwanego, coś, co odwróciło bieg historii. Coś,
co do dzisiaj sprawia, że ludzie wiary potrafią przejść przez największy mrok. Okazało
się, że grób jest pusty. I że za zakrętem czeka Ten, którego nawet najbliżsi
przyjaciele uznali za zmarłego…
On czeka także za
zakrętem naszych załamań i lęków, żeby powiedzieć: „Odwagi! Nie bójcie się! To
Ja jestem.”
Zmartwychwstały przychodzi,
GDY JESZCZE JEST CIEMNO, gdy się wydaje, że koszmar, w którym tkwimy nie ma
końca. Pokazuje swoje rany, siada z nami do stołu, przechodzi przez zamknięte
drzwi naszego lęku i niewiary. Znowu staje się jednym z nas. I okazuje się, że
to wystarczy. Grób jest pusty. Śmierć zwarła się z życiem i przegrała walkę. Przegrała
czasy okrutnych rzymskich igrzysk, kiedy chrześcijanie ginęli na arenach,
przegrała koszmar II wojny światowej i przegra teraz, kiedy się wydaje, że na
świecie jest ciemno, bo koronawirus sparaliżował nasze życie.
Zmartwychwstały spotyka
nas w ciemności i chce nas przez nią przeprowadzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz