czwartek, 23 kwietnia 2020


Mówienie prozą…


CZAS NIEOKREŚLONY. ZAPISKI Z CZASU ZARAZY.


ODSŁONA DWUDZIESTA SIÓDMA. KOŚCIÓŁ W KOMBINEZONIE.

Siostra Małgorzata, moja przełożona z Kłodzka, wraz z siostrą Krystianą pojechały jako wolontariuszki do Domu Pomocy Społecznej w dla osób w podeszłym wieku w Kaliszu. Sytuacja dramatyczna: kilkadziesiąt przypadków koronawirusa, zarówno wśród mieszkańców jak personelu, i konieczność ewakuacji zarażonych. Przesyłają zdjęcia. Kombinezony, w które musiały się ubrać, wyglądają jak uniformy astronautów. Zastanawiam się, jak w tym oddychać, nie mówiąc już o poruszaniu…
Godzina spędzona samodzielnie w izolatce na karmieniu, myciu i goleniu zarażonego i niebywale zarośniętego pacjenta. Golenie mężczyzny - pierwszy raz w życiu.
Opatrywanie odleżyn wraz z pielęgniarką. Pierwszy raz.
Wiadomość, że pacjentka z niewydolnością oddechową z niedzieli jest pozytywna. Teraz w szpitalu, ale zdążyłam przy niej nabierać szlifów opieki przy łóżku.
Podglądanie pobierania wymazów u 14 pacjentów. Jutro podobno wszyscy będą to mieli.
Spotkanie z młodziutką pielęgniarką, która się właśnie zakłuła igłą chorej pacjentki
To z ciekawszych momentów długiego dnia.
Na koniec godzinna adoracja Najświętszego Sakramentu. I Bóg odnawiający siły, zmieniający myślenie, Obecny…
- pisze siostra Małgorzata w smsie.
Nasze siostry pomagają w Domach Pomocy Społecznej dla osób starszych i przewlekle chorych fizycznie lub psychicznie w Bochni, Kaliszu, Stalowej Woli i w hospicjum w Warszawie, a także naszym Domu Chłopaków w Broniszewicach i Domu Pomocy Społecznej w Mielżynie dla dzieci i młodzieży z niepełnosprawnością intelektualną. Sióstr wolontariuszek jest już 60. Ale trzeba też wspomnieć o siostrach i braciach z innych zgromadzeń: kapucynach, salezjanach, benedyktynach, felicjankach, urszulankach i loretankach. W Bochni pomaga także misjonarz z diecezji tarnowskiej, ks. Piotr Dydo – Rożniecki, a w jednym z krakowskich Domów Pomocy Społecznej mój dobry znajomy – salezjanin Maciek Sokalski.
Co robią w takich miejscach kapłani i zakonnicy, na co dzień zwykle zajmujący się czymś zupełnie innym? Wszystko. Pomagają w kuchni, dezynfekują pomieszczenia, sprzątają, zmieniają opatrunki, przewijają i myją chorych, organizują czas wolny niepełnosprawnym dzieciom, oczywiście na ile jest to możliwe w warunkach zbiorowej kwarantanny… A przede wszystkim: są z tymi ludźmi, dają im nadzieję, towarzyszą im dobrym słowem, modlą się wspólnie.
Pandemia jest dla Kościoła sprawdzianem z miłości. Szansą na to, aby stał się on rzeczywiście wspólnotą. Tęsknimy za takim właśnie obrazem Kościoła: żywego, odważnego i pełnego współczucia. Kościoła w kombinezonie, wśród zarażonych. Kościoła z uśmiechem, słowem nadziei i opatrunkami. Kościoła ludzkiego i Boskiego zarazem. Taki właśnie Kościół był bliski założycielce mojego Zgromadzenia, Matce Kolumbie Białeckiej, kiedy wraz z pierwszymi dominikankami pielęgnowała rannych powstańców styczniowych ukrywanych w klasztorze, a potem chorych na cholerę w Wielowsi i okolicznych wioskach. Taki obraz Kościoła pokazała moja współsiostra, bł. Julia Rodzińska, kiedy poszła opiekować się umierającymi na tyfus. Wiedziała, że zbliża się koniec wojny i nadzieja na ocalenie, a jeśli tam pójdzie, to nie przeżyje… Taki Kościół reprezentował założyciel salezjanów, św. Jan Bosko, kiedy wraz z chłopakami z oratorium pielęgnował chorych podczas epidemii cholery w Turynie. My tylko próbujemy ich naśladować. Bo nagle się okazuje, że stanęliśmy wobec bardzo podobnego wyzwania jak święci i założyciele naszych wspólnot zakonnych. Jezus ma dzisiaj spojrzenie bezradnego mieszkańca Domu Pomocy Społecznej, niepełnosprawnego dziecka, pacjenta szpitala…

Byłem głodny, a daliście Mi jeść,
byłem spragniony, a daliście Mi pić;
byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie;
byłem nagi, a przyodzialiście Mnie;
byłem chory, a odwiedziliście Mnie;
byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie

- mówi do mnie i do ciebie (Mt 25, 35 – 36).
Może jest starszą osobą, której trzeba zrobić zakupy. Może twoim domownikiem, do którego trzeba się uśmiechnąć, a może właśnie przerażonym pensjonariuszem domu opieki? Nie wiem. Każdy z nas otrzymuje od Pana Boga inny zestaw zadań na tym wielkim sprawdzianie z miłości, ale wszystkie są ważne.


1 komentarz: