Mówienie prozą…
CZAS
NIEOKREŚLONY. ZAPISKI PANDEMICZNE.
ODSŁONA CZTERDZIESTA
DRUGA. PORTRET MICHAŁA.
Pracuje
w klubie sportowym i trochę się też zajmuje dziennikarstwem sportowym. Jego
pasją jest futbol. Przyjechał krótko po ogłoszeniu kwarantanny: 26 marca. Wziął
w tym celu urlop bezpłatny. Był z nami ponad miesiąc. Spędzał czas na
sprzątaniu, czynnościach sanitarnych, zmienianiu pampersów i pomocy przy myciu
chłopaków, podawaniu leków i przede wszystkim organizował im wolny czas. Zagrał
nawet swoją rolę życia w mini inscenizacji w Niedzielę Palmową: osiołka. I wraz
z innymi wolontariuszami przygotował epicką majówkę na polance z popcornem, watą
cukrową i koncertem coverów Eneja w wykonaniu naszego niezastąpionego Daniela.
Wolontariuszem
jest od roku. To niby niedużo, ale dla Michała – kawał życia. Pięknego,
twórczego i pełnego miłości. O Domu Chłopaków dowiedział się w grudniu 2018
roku. Był akurat w Londynie, gdzie pojechał do pracy. To był bardzo trudny
okres w jego życiu. Takie poczucie pustki i samotności. I wtedy usłyszał o
rekolekcjach adwentowych prowadzonych przez siostry dominikanki z Broniszewic –
Elizę i Tymoteuszę – w jednym z polskich kościołów. Akurat zmienił mu się
grafik dyżurów w pracy i nie musiał w tych dniach brać nocek. To jeden z tych
„przypadków – nieprzypadków”, które potrafią nadać nowy kierunek życiu, i tak
się też stało w wypadku Michała. Po raz pierwszy pojechał do Broniszewic w maju
2019 roku. Trochę się obawiał. Wyobrażał sobie, że świat osób niepełnosprawnych
jest smutny i szary. Jechał z przekonaniem, że jego zadaniem będzie pocieszanie
tych dzieci i nie bardzo wiedział, jak to robić. Po drodze układał sobie w
głowie „pocieszające” formułki. A tu niespodzianka. Kiedy pojawiłem się na grupie, to od razu miałem na sobie pięć par rąk.
Każdy chłopiec chciał mnie zabrać do swojego pokoju. Pokazywali mi swoje
skarby, zabawki. Swój świat – radosny i kolorowy. Miałem ich pocieszać, a tymczasem
to oni uczyli mnie radości - wspomina Michał. Zapytany, co mu daje
wolontariat, odpowiada z przekonaniem: Książkę
by można napisać! Uczy mnie życia bez kalkulacji. Niemartwienia się na zapas
tym, co przyniesie dzień. Chłopaki nie mają „negatywnego filtra”. Przyjmują
wszystko i wszystkich takimi, jakimi są. I robią to, co uważają za słuszne.
Jeśli uznają, że należy ci się całus, to możesz się tego całusa spodziewać.
Czy tęskni za „normalnym” życiem po kwarantannie? Michał nie potrafi
odpowiedzieć na to pytanie. Bo tak naprawdę nie wie, które życie właściwie jest
normalne: to „na zewnątrz” czy w Broniszewicach.
Zapytałam
Michała, co uważa za najważniejsze w swojej broniszewickiej przygodzie. Bycie ojcem – odpowiada bez wahania ten
zaledwie 23 – letni chłopak. Ma na myśli swoją relację z siedmioletnim Oskarkiem.
Oskarek nie mówi, ale jest bardzo
komunikatywny i - jak wszyscy chłopcy z Domu Chłopaków – potrzebuje miłości.
Oskar nie umie powiedzieć „tato”, ale każdym gestem pokazuje, że dla niego
zawsze nim będę - mówi z przekonaniem Michał. I to jest najpiękniejszy
prezent, jaki Michał otrzymał w tym miejscu od Pana Boga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz