piątek, 22 maja 2020


Mówienie prozą…

CZAS NIEOKREŚLONY. ZAPISKI PANDEMICZNE.

ODSŁONA CZTERDZIESTA DRUGA. PORTRET MICHAŁA.

Pracuje w klubie sportowym i trochę się też zajmuje dziennikarstwem sportowym. Jego pasją jest futbol. Przyjechał krótko po ogłoszeniu kwarantanny: 26 marca. Wziął w tym celu urlop bezpłatny. Był z nami ponad miesiąc. Spędzał czas na sprzątaniu, czynnościach sanitarnych, zmienianiu pampersów i pomocy przy myciu chłopaków, podawaniu leków i przede wszystkim organizował im wolny czas. Zagrał nawet swoją rolę życia w mini inscenizacji w Niedzielę Palmową: osiołka. I wraz z innymi wolontariuszami przygotował epicką majówkę na polance z popcornem, watą cukrową i koncertem coverów Eneja w wykonaniu naszego niezastąpionego Daniela.
Wolontariuszem jest od roku. To niby niedużo, ale dla Michała – kawał życia. Pięknego, twórczego i pełnego miłości. O Domu Chłopaków dowiedział się w grudniu 2018 roku. Był akurat w Londynie, gdzie pojechał do pracy. To był bardzo trudny okres w jego życiu. Takie poczucie pustki i samotności. I wtedy usłyszał o rekolekcjach adwentowych prowadzonych przez siostry dominikanki z Broniszewic – Elizę i Tymoteuszę – w jednym z polskich kościołów. Akurat zmienił mu się grafik dyżurów w pracy i nie musiał w tych dniach brać nocek. To jeden z tych „przypadków – nieprzypadków”, które potrafią nadać nowy kierunek życiu, i tak się też stało w wypadku Michała. Po raz pierwszy pojechał do Broniszewic w maju 2019 roku. Trochę się obawiał. Wyobrażał sobie, że świat osób niepełnosprawnych jest smutny i szary. Jechał z przekonaniem, że jego zadaniem będzie pocieszanie tych dzieci i nie bardzo wiedział, jak to robić. Po drodze układał sobie w głowie „pocieszające” formułki. A tu niespodzianka. Kiedy pojawiłem się na grupie, to od razu miałem na sobie pięć par rąk. Każdy chłopiec chciał mnie zabrać do swojego pokoju. Pokazywali mi swoje skarby, zabawki. Swój świat – radosny i kolorowy. Miałem ich pocieszać, a tymczasem to oni uczyli mnie radości - wspomina Michał. Zapytany, co mu daje wolontariat, odpowiada z przekonaniem: Książkę by można napisać! Uczy mnie życia bez kalkulacji. Niemartwienia się na zapas tym, co przyniesie dzień. Chłopaki nie mają „negatywnego filtra”. Przyjmują wszystko i wszystkich takimi, jakimi są. I robią to, co uważają za słuszne. Jeśli uznają, że należy ci się całus, to możesz się tego całusa spodziewać. Czy tęskni za „normalnym” życiem po kwarantannie? Michał nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie. Bo tak naprawdę nie wie, które życie właściwie jest normalne: to „na zewnątrz” czy w Broniszewicach.
Zapytałam Michała, co uważa za najważniejsze w swojej broniszewickiej przygodzie. Bycie ojcem – odpowiada bez wahania ten zaledwie 23 – letni chłopak. Ma na myśli swoją relację z siedmioletnim Oskarkiem. Oskarek nie mówi, ale jest bardzo komunikatywny i - jak wszyscy chłopcy z Domu Chłopaków – potrzebuje miłości. Oskar nie umie powiedzieć „tato”, ale każdym gestem pokazuje, że dla niego zawsze nim będę - mówi z przekonaniem Michał. I to jest najpiękniejszy prezent, jaki Michał otrzymał w tym miejscu od Pana Boga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz