poniedziałek, 11 maja 2020



Mówienie prozą…

CZAS NIEOKREŚLONY. ZAPISKI PANDEMICZNE.

ODSŁONA TRZYDZIESTA SIÓDMA. BÓG WYZNAJE MI MIŁOŚĆ.


W tej całej pandemii najbardziej brakuje mi teatru i Pan Bóg o tym dobrze wie. W broniszewickim parku każdego dnia na nowo odbywa się najpiękniejszy spektakl, jaki mogłabym sobie wymarzyć.

Niebo o świcie.
Uwielbiam spacery po parku, kiedy wracam z nocnego dyżuru. Właśnie jestem – od początku mojego pobytu tutaj – po szóstej nocce i patrzę, jak upływa czas. Jak zmienia się niebo o 6.00 rano w marcu, kwietniu, maju: od głębokiego granatu rozjaśnionego tylko światłem latarni, poprzez budzący się do życia róż i fiolet, blady błękit przecięty na horyzoncie beztroską smugą wstającego słońca, aż po koncert złota i zieleni, jaki zobaczyłam dzisiaj. Nie pomyślałabym, że może być tyle odcieni zieleni: od głębokiej, zgaszonej poprzez świeżą, soczystą, aż po prześwietloną porannym słońcem.

Plotkujące żaby.
Wczoraj po południu poszłam nad staw na różaniec. Najpierw usłyszałam pojedynczy rechot, a potem do tego jednego głosu przyłączył się cały chór. Kiedy podeszłam bliżej, żaby umilkły jak na zawołanie. Jakby mnie właśnie przestały obgadywać. I to zderzenie żabiego zgiełku z ciszą zabrzmiało jak mistrzowski koncert symfoniczny.

Spłoszone wiewiórki.
Ściganie tych małych, poruszających się z prędkością światła stworzonek z aparatem to prawdziwe wyzwanie. Raz mi się udało.

Farma.
Raj dla naszych chłopców: alpaki, owce, kózki i króliki. Dużo by można o nich pisać, ale nie znam się na hodowli, więc tylko kilka słów. Szczególnie lubię alpaki za ich niezależność. Mają wydzieloną zagrodę i swój domek z napisem „alpaki”, ale upodobały sobie działkę owiec. Poza tym alpaki uczą ważnej rzeczy: cierpliwości i tego, że przyjaźni nie da się zbudować za pomocą jednej marchewki. Potrzeba czasu.

Psy.
Megi, Drago, Bronia i Misiek: wszędzie ich pełno. Zdarza się, że nawet na mszy w kaplicy (jeśli się w porę nie zamknie drzwi). Są naszymi domownikami, a może na odwrót?

Anielka.
Jedyna kotka wolontariuszka. W czasach przedpandemicznych mieszkała u sióstr w ośrodku wychowawczym w Kielcach. Było jej samej bardzo smutno (bo opiekujące się nią siostry przyjechały tutaj) i z tego smutku zrobiła bardzo smutne strzępy z eleganckich, nowych firanek w pomieszczeniu grupy, gdzie mieszkała. Wobec tego siostra Xymena pewnej nocy wsiadła w samochód, przejechała pół polski i przywiozła Anielkę do Broniszewic. Poza tym, że Anielka straciła pazur podczas krwawej bitwy z psami, to ma się całkiem dobrze. Lepiej jej jednak nie brać na ręce, bo wtedy zaczyna przeciągle miauczeć. I chyba dobrze, że nie rozumiemy tego miauczenia…

Bigos.
Kot Dyrektor, który wygląda tak, jak się nazywa czyli - parafrazując biblijny opis króla Dawida - jest rudy, ma piękne oczy i pociągający wygląd (1 Sm 16, 12). A dlaczego dyrektor? Bo mieszka w biurze dyrektorskim. Tam ma miskę z wodą, karmę, kuwetę, drapak, a nawet swój komputer, z którego czasem pozwala korzystać siostrze dyrektor. Jego ulubionym zajęciem jest włóczenie się po parku. Na drzewa włazi prawie tak dobrze jak wiewiórki i podobno kiedyś nawet jedną upolował.

Walka światła z ciemnością czyli niebo wieczorem.
To było kilka dni temu. Wyszłam wieczorem na spacer i zobaczyłam ogromną chmurę, jakby zbierało się na burzę. Niebo było popielate i od tej szarości odbijała się jaskrawa zieleń drzew i traw. Przez chmury przebijało się słońce. Znak nadziei. Przypomniały mi się słowa Ewangelii Św. Jana: A światłość w ciemności świeci, a ciemność jej nie ogarnęła. (J1, 5). Nadzieja jest zawsze silniejsza od chmur, które przysłaniają niebo. bo one przejdą, a słońce zostanie.

W broniszewickim parku Bóg wyznaje mi miłość. Zachwyca mnie sobą. Pozwala mi odkrywać, że życie ma kolory, dźwięki, kształty, zapachy. I to wszystko za darmo, i to wszystko dla mnie, i to wszystko bez limitu, i to wszystko na zawsze. Nie wyobrażam sobie nieba bez Domu Chłopaków. Na pewno tam będzie.




1 komentarz:

  1. Tak pięknie opisany świat stworzony przez Boga, który nieustannie zachwyca

    OdpowiedzUsuń