Mówienie prozą…
CZAS
NIEOKREŚLONY. ZAPISKI PANDEMICZNE.
ODSŁONA TRZYDZIESTA
SIÓDMA. BÓG WYZNAJE MI MIŁOŚĆ.
W
tej całej pandemii najbardziej brakuje mi teatru i Pan Bóg o tym dobrze wie. W
broniszewickim parku każdego dnia na nowo odbywa się najpiękniejszy spektakl,
jaki mogłabym sobie wymarzyć.
Niebo o świcie.
Uwielbiam
spacery po parku, kiedy wracam z nocnego dyżuru. Właśnie jestem – od początku
mojego pobytu tutaj – po szóstej nocce i patrzę, jak upływa czas. Jak zmienia
się niebo o 6.00 rano w marcu, kwietniu, maju: od głębokiego granatu
rozjaśnionego tylko światłem latarni, poprzez budzący się do życia róż i fiolet,
blady błękit przecięty na horyzoncie beztroską smugą wstającego słońca, aż po
koncert złota i zieleni, jaki zobaczyłam dzisiaj. Nie pomyślałabym, że może być
tyle odcieni zieleni: od głębokiej, zgaszonej poprzez świeżą, soczystą, aż po
prześwietloną porannym słońcem.
Plotkujące żaby.
Wczoraj
po południu poszłam nad staw na różaniec. Najpierw usłyszałam pojedynczy
rechot, a potem do tego jednego głosu przyłączył się cały chór. Kiedy podeszłam
bliżej, żaby umilkły jak na zawołanie. Jakby mnie właśnie przestały obgadywać.
I to zderzenie żabiego zgiełku z ciszą zabrzmiało jak mistrzowski koncert
symfoniczny.
Spłoszone wiewiórki.
Ściganie
tych małych, poruszających się z prędkością światła stworzonek z aparatem to
prawdziwe wyzwanie. Raz mi się udało.
Farma.
Raj
dla naszych chłopców: alpaki, owce, kózki i króliki. Dużo by można o nich
pisać, ale nie znam się na hodowli, więc tylko kilka słów. Szczególnie lubię
alpaki za ich niezależność. Mają wydzieloną zagrodę i swój domek z napisem
„alpaki”, ale upodobały sobie działkę owiec. Poza tym alpaki uczą ważnej
rzeczy: cierpliwości i tego, że przyjaźni nie da się zbudować za pomocą jednej
marchewki. Potrzeba czasu.
Psy.
Megi,
Drago, Bronia i Misiek: wszędzie ich pełno. Zdarza się, że nawet na mszy w
kaplicy (jeśli się w porę nie zamknie drzwi). Są naszymi domownikami, a może na
odwrót?
Anielka.
Jedyna
kotka wolontariuszka. W czasach przedpandemicznych mieszkała u sióstr w ośrodku
wychowawczym w Kielcach. Było jej samej bardzo smutno (bo opiekujące się nią siostry
przyjechały tutaj) i z tego smutku zrobiła bardzo smutne strzępy z eleganckich,
nowych firanek w pomieszczeniu grupy, gdzie mieszkała. Wobec tego siostra
Xymena pewnej nocy wsiadła w samochód, przejechała pół polski i przywiozła
Anielkę do Broniszewic. Poza tym, że Anielka straciła pazur podczas krwawej bitwy z
psami, to ma się całkiem dobrze. Lepiej jej jednak nie brać na ręce, bo wtedy zaczyna
przeciągle miauczeć. I chyba dobrze, że nie rozumiemy tego miauczenia…
Bigos.
Kot
Dyrektor, który wygląda tak, jak się nazywa czyli - parafrazując biblijny opis
króla Dawida - jest rudy, ma piękne oczy i pociągający wygląd (1 Sm 16, 12). A
dlaczego dyrektor? Bo mieszka w biurze dyrektorskim. Tam ma miskę z wodą,
karmę, kuwetę, drapak, a nawet swój komputer, z którego czasem pozwala
korzystać siostrze dyrektor. Jego ulubionym zajęciem jest włóczenie się po
parku. Na drzewa włazi prawie tak dobrze jak wiewiórki i podobno kiedyś nawet
jedną upolował.
Walka światła z
ciemnością czyli niebo wieczorem.
To
było kilka dni temu. Wyszłam wieczorem na spacer i zobaczyłam ogromną chmurę,
jakby zbierało się na burzę. Niebo było popielate i od tej szarości odbijała
się jaskrawa zieleń drzew i traw. Przez chmury przebijało się słońce. Znak
nadziei. Przypomniały mi się słowa Ewangelii Św. Jana: A światłość w ciemności świeci, a ciemność jej nie ogarnęła. (J1,
5). Nadzieja jest zawsze silniejsza od chmur, które przysłaniają niebo. bo one
przejdą, a słońce zostanie.
W
broniszewickim parku Bóg wyznaje mi miłość. Zachwyca mnie sobą. Pozwala mi
odkrywać, że życie ma kolory, dźwięki, kształty, zapachy. I to wszystko za
darmo, i to wszystko dla mnie, i to wszystko bez limitu, i to wszystko na
zawsze. Nie wyobrażam sobie nieba bez Domu Chłopaków. Na pewno tam będzie.
Tak pięknie opisany świat stworzony przez Boga, który nieustannie zachwyca
OdpowiedzUsuń