Mówienie prozą…
CZAS
NIEOKREŚLONY. ZAPISKI PANDEMICZNE.
ODSŁONA TRZYDZIESTA DZIEWIĄTA.
O DWÓCH TAKICH, CO UKRADLI CHŁOPCOM SERCA.
Na
co dzień zajmują się czymś bardzo odległym od przejażdżek meleksami,
wysłuchiwania koncertów Eneja, rozpoznawania głosów ptaków w parku, asystowania
przy kastracji i przycinaniu racic alpakom na farmie i odrabiania zdalnych
lekcji. A jednak odważyli się niczym Abraham zostawić wszystko i pójść w
nieznane czyli do Domu Chłopaków. Dwóch Wspaniałych: ojciec Rafał Wędzicki i
Tomasz Gaj, dominikanie. Ojciec Rafał z Poznania był z nami przez dwa tygodnie,
po czym wymienił go ojciec Tomasz, który w „normalnych” okolicznościach
rezyduje na Lednicy.
Ojciec
Rafał to typ naukowca i – jak sam przyznaje – klasyczny introwertyk. Właśnie
uzyskał tytuł licencjata nauk biblijnych na Papieskim Instytucie Biblijnym w
Rzymie. Jak to się stało, że
przyjechałem? Przeor w Poznaniu powiedział, że siostry w Bronkach szukają
kapelana na ten czas i spytał, czy ktoś jest gotowy tam jechać – opowiada ojciec
Rafał. Odpowiedział bez dłuższego namysłu, że może jechać, a przeor zapytał,
czy na pewno wie, co robi. Najwyraźniej ojciec Rafał wiedział, a przynajmniej
był gotowy na ryzyko, bo natychmiast spakował się i pojechał. Nigdy wcześniej
nie miał kontaktu z osobami z niepełnosprawnością intelektualną, ale od razu
polubili się z chłopakami. Jeździli na przejażdżki meleksem, spacerowali,
odrabiali lekcje, słuchali Daniela śpiewającego piosenki Eneja i Andrzeja
grającego na perkusji, odwiedzali zwierzęta na farmie. Zapytany, czym jest dla
niego doświadczenie pobytu w tym miejscu, mówi: Urok Bronek polega na tym, że nie ma tu przestrzeni dla pozerstwa i
udawania. Chłopcy „zmuszają” do tego, żeby być prostym i bez zadęcia.
Ojciec
Tomasz jest psychologiem i psychoterapeutą. Pracuje w Dominikańskim Ośrodku
Formacji i Rozwoju TABGHA, który mieści się na Polach Lednickich. Jego praca
polega głównie na prowadzeniu sesji formacyjnych dla sióstr i księży,
rekolekcji i dni skupienia. Jeździ w bardzo różne miejsca w Polsce i za granicą.
W czasie wybuchu pandemii byłem w
Krakowie. Wszystkie moje zajęcia zostały odwołane. Z człowieka zajętego stałem
się w jednej chwili bezczynnym. Ekonom klasztoru krakowskiego był w kontakcie z
s. Tymoteuszą, z którą załatwiał różne środki dla DPS-u w Bochni. Od s.
Tymoteuszy usłyszał, że w Broniszewicach potrzebują kapelana. Po chwili
zastanowienia zgłosiłem się – opowiada o. Tomasz. Czym się zajmuje w tym
nowym dla siebie miejscu? Podobnie jak poprzednik, na ile może, to spędza wolny
czas z chłopakami, towarzysząc im w czasie zabaw, spacerów, przejażdżek,
odrabiania lekcji. Prowadzi też katechezę dla grupy najsprawniejszych chłopców,
a nawet… zajęcia z ornitologii. Chodzimy
po parku i rozpoznajemy głosy ptaków – mówi.
Słowa,
które Bracia Kaznodzieje mają zapisane w konstytucjach: „głosić Ewangelię
wszędzie, wszystkim i na wszelkie sposoby” nabierają nowego kształtu: jest nim
broniszewicki Dom Chłopaków. Miejsce, gdzie właściwie nie trzeba głosić
Ewangelii, bo ona dzieje się sama. Na naszych oczach. Ale nasi bracia poprzez
swoją obecność w tym miejscu pokazują bliskość Jezusa, który stał się jednym z
nas i miał odwagę pójść do wszystkich niechcianych i omijanych – celników,
prostytutek, trędowatych, biedaków, dzieci - i pokazać ich autentyczność i
piękno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz