piątek, 15 maja 2020




Mówienie prozą…

CZAS NIEOKREŚLONY. ZAPISKI PANDEMICZNE.

ODSŁONA TRZYDZIESTA DZIEWIĄTA. O DWÓCH TAKICH, CO UKRADLI CHŁOPCOM SERCA.


Na co dzień zajmują się czymś bardzo odległym od przejażdżek meleksami, wysłuchiwania koncertów Eneja, rozpoznawania głosów ptaków w parku, asystowania przy kastracji i przycinaniu racic alpakom na farmie i odrabiania zdalnych lekcji. A jednak odważyli się niczym Abraham zostawić wszystko i pójść w nieznane czyli do Domu Chłopaków. Dwóch Wspaniałych: ojciec Rafał Wędzicki i Tomasz Gaj, dominikanie. Ojciec Rafał z Poznania był z nami przez dwa tygodnie, po czym wymienił go ojciec Tomasz, który w „normalnych” okolicznościach rezyduje na Lednicy.
Ojciec Rafał to typ naukowca i – jak sam przyznaje – klasyczny introwertyk. Właśnie uzyskał tytuł licencjata nauk biblijnych na Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie. Jak to się stało, że przyjechałem? Przeor w Poznaniu powiedział, że siostry w Bronkach szukają kapelana na ten czas i spytał, czy ktoś jest gotowy tam jechać – opowiada ojciec Rafał. Odpowiedział bez dłuższego namysłu, że może jechać, a przeor zapytał, czy na pewno wie, co robi. Najwyraźniej ojciec Rafał wiedział, a przynajmniej był gotowy na ryzyko, bo natychmiast spakował się i pojechał. Nigdy wcześniej nie miał kontaktu z osobami z niepełnosprawnością intelektualną, ale od razu polubili się z chłopakami. Jeździli na przejażdżki meleksem, spacerowali, odrabiali lekcje, słuchali Daniela śpiewającego piosenki Eneja i Andrzeja grającego na perkusji, odwiedzali zwierzęta na farmie. Zapytany, czym jest dla niego doświadczenie pobytu w tym miejscu, mówi: Urok Bronek polega na tym, że nie ma tu przestrzeni dla pozerstwa i udawania. Chłopcy „zmuszają” do tego, żeby być prostym i bez zadęcia.
Ojciec Tomasz jest psychologiem i psychoterapeutą. Pracuje w Dominikańskim Ośrodku Formacji i Rozwoju TABGHA, który mieści się na Polach Lednickich. Jego praca polega głównie na prowadzeniu sesji formacyjnych dla sióstr i księży, rekolekcji i dni skupienia. Jeździ w bardzo różne miejsca w Polsce i za granicą. W czasie wybuchu pandemii byłem w Krakowie. Wszystkie moje zajęcia zostały odwołane. Z człowieka zajętego stałem się w jednej chwili bezczynnym. Ekonom klasztoru krakowskiego był w kontakcie z s. Tymoteuszą, z którą załatwiał różne środki dla DPS-u w Bochni. Od s. Tymoteuszy usłyszał, że w Broniszewicach potrzebują kapelana. Po chwili zastanowienia zgłosiłem się – opowiada o. Tomasz. Czym się zajmuje w tym nowym dla siebie miejscu? Podobnie jak poprzednik, na ile może, to spędza wolny czas z chłopakami, towarzysząc im w czasie zabaw, spacerów, przejażdżek, odrabiania lekcji. Prowadzi też katechezę dla grupy najsprawniejszych chłopców, a nawet… zajęcia z ornitologii. Chodzimy po parku i rozpoznajemy głosy ptaków – mówi.
Słowa, które Bracia Kaznodzieje mają zapisane w konstytucjach: „głosić Ewangelię wszędzie, wszystkim i na wszelkie sposoby” nabierają nowego kształtu: jest nim broniszewicki Dom Chłopaków. Miejsce, gdzie właściwie nie trzeba głosić Ewangelii, bo ona dzieje się sama. Na naszych oczach. Ale nasi bracia poprzez swoją obecność w tym miejscu pokazują bliskość Jezusa, który stał się jednym z nas i miał odwagę pójść do wszystkich niechcianych i omijanych – celników, prostytutek, trędowatych, biedaków, dzieci - i pokazać ich autentyczność i piękno.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz