Mówienie prozą...
CZAS NIEOKREŚLONY. ZAPISKI Z CZASÓW EPIDEMII.
ODSŁONA
ÓSMA: ŚWIAT WEDŁUG DARECZKA
Zabieram Dareczka na
spacer. Znamy się od bardzo dawna, jeszcze od czasów, kiedy kilkanaście lat
temu pracowałam w tym Domu Pomocy Społecznej. Dareczek jest zawsze taki sam:
promienny, żywiołowy, zalewający wszystkich swoją niepohamowaną radością.
Dareczek jest bez wieku. W tej chwili ma jakieś dwadzieścia pięć lat, ale
równie dobrze mógłby mieć osiem. Zresztą nie ma to najmniejszego znaczenia, bo
Dareczek po prostu JEST. I to bycie go definiuje. Pomyślałam sobie: a może
właśnie to wystarczy? Może w oczach Boga to jest ta „najlepsza cząstka”, o
jakiej mówił Jezus wiecznie zabieganej Marcie: „Marto, Marto, troszczysz się i
niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego…”.
Potrzeba być. Poczuć na
twarzy wiatr. Dotknąć sierści psa. Zachwycić się głosem ptaków, jakby się je
słyszało po raz pierwszy. Chłonąć rzeczywistość, jak gdyby te zwykłe, codzienne
obrazy, kształty i dźwięki były przygodą życia.
Dareczek bierze mnie za
rękę i prowadzi do swojego świata czyli na farmę. Megi - wielki, oswojony berneński
pies pasterski - który opiera łapska na jego piersi, wywołuje u Dareczka taki
zachwyt, że potem z pasją opowiada o tym zdarzeniu każdej napotkanej osobie w
swoim własnym języku, którego się trzeba nauczyć. To język mimiki i gestów,
więc opowieść Dareczka przypomina trochę zabawę w kalambury. Nie jestem zbyt
pojętnym uczniem, ale Dareczek jest zdumiewająco cierpliwy i się nie zniechęca.
Dzięki temu już wiem, że Dareczek jest zafascynowany małymi króliczkami, które
się niedawno urodziły na farmie, że bardzo nie lubi Gargamela, za to lubi
Śpiącą Królewnę (a zwłaszcza fakt, że ukłuła się wrzecionem, co bardzo obrazowo
demonstruje) i Królewnę Śnieżkę.
I to jest właśnie
piękne u Chłopaków; oni się NIE ZNIECHĘCAJĄ. Przyjmują każdego bezwarunkowo, z
żywiołową radością. Zupełnie jak Jezus, którego świetnie rozumieją. I
zapraszają do swojego świata, który nie ma barier, murów, ogrodzeń, żadnych
zabezpieczeń. Jest dostępny dla każdego, kto tylko chce wejść i się tego świata
nauczyć.
Przypominają mi się
słowa Jezusa: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni
jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11, 28). Broniszewice to takie miejsce
pokrzepienia, gdzie można usiąść koło studni i odpocząć przy Mistrzu. Odzyskać
siły. Zostać przywróconym do życia.
Pięknie to siostra naisała znam to uczucie bo miałam rodziców głuchoniemych🤗pozdrawiam siostre🤗
OdpowiedzUsuń