poniedziałek, 23 marca 2020




CZAS NIEOKREŚLONY. ZAPISKI Z CZASÓW EPIDEMII.




ODSŁONA SZÓSTA: NOCKA.

Zaczynam od nocnego dyżuru. Patrzę na nowy, imponująco podświetlony, niedawno wybudowany dom z napisem „Dom Chłopaków to hojna odpowiedź Boga na zaufanie Jemu” i fascynuje mnie ogrom tego cudu. Tak niedawno w tym miejscu był stary, rozwalający się budynek, gdzie mieściła się pralnia i jakieś marne pokoiki gościnne. I brzydkie podwórko, pokryte brudnym żwirem. Kiedy wyrósł tutaj ten cud? Jak to możliwe, że tak szybko i niepostrzeżenie? Uśmiecham się na myśl o „niekatolickiej” telewizji, która tak bardzo siostrom pomogła w realizacji tego niewykonalnego zadania. O gromadzie „Owsiakowych” bezbożników, którzy dawali na to wszystko pieniądze. O tłumie ateistów, jaki – o zgrozo! – przez ostatnie kilka lat przewinął się przez to miejsce. Niektórzy z nich mówili potem, że tutaj nie da się nie wierzyć w Boga…  W oczach staje mi obraz Mistrza jadającego z celnikami i prostytutkami ku zgorszeniu ówczesnej elity religijnej.
Nocny obchód przebiega spokojnie. Patrzę na Piotrusia – dziecko, które nie mówi, nie chodzi i nie widzi. Dziecko? W tym roku to „dziecko” kończy osiemnaście lat. Jest w wieku moich licealistów. Myślę o nich wszystkich - tych pięknych, sprawnych, wygadanych chłopcach, zgrywających bohaterów, a tak naprawdę często bezradnych, zagubionych, pełnych lęku. I kto tu jest bardziej niepełnosprawny? My, ci bez wad, czy oni, ci z defektami? Może w niebie okaże się, że było na odwrót. Życie ludzkie jest tajemnicą.
Idę korytarzem. Na ścianie napis: Niedoskonałe dzieci rodzą się po to, aby na ziemi byli ludzie, dla których nie ma znaczenia Twoje wykształcenie, Twoje pieniądze, wiek, jak chodzisz ubrany, w co wierzysz, co osiągnąłeś, jakie masz przekonania. Bo dla nich jest ważna Twoja obecność i to, czy ich kochasz!
Radek śpi, ściskając w dłoni różaniec. Wzrusza mnie ten widok. Dla „niedoskonałych dzieci” obecność Boga jest czymś tak naturalnym jak powietrze, bo bez powietrza nie da się przecież żyć.
A dla mnie?
Wychodzę po skończonym dyżurze. Wita mnie rześki świt i przejrzyste niebo, śmiejące się do mnie różem i błękitem. Zapowiedź nadziei. Zmartwychwstania. Tego, że jest w tym naszym chaotycznym świecie coś trwałego i niezniszczalnego.

4 komentarze:

  1. Taaa... Owiak zdaje się jest za eutanazją i aborcją, że użyję eufemizmów na zabijanie...

    OdpowiedzUsuń
  2. I bardzo pomógł siostrom dominikankom w budowie Domu Chłopaków w Broniszewicach. To mamy dzielić dobroczyńców na lepszych i gorszych? Tych, którzy mają prawo nam pomagać, i tych, którzy nie mają wstępu do naszych domów i naszego życia?

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ten przywilej, że od 20 lat pracuje z osobami z niepełnosprawnością. Od tyłu już lat nieustannie się zachwycam i odnajduję w nich oblicze Boga. Ściskam Siostrę najserdeczniej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie to siostra ujęła dobroc ludzka nie ma granic.

    OdpowiedzUsuń