sobota, 28 marca 2020




Mówienie prozą…

CZAS NIEOKREŚLONY. ZAPISKI Z CZASÓW EPIDEMII.

ODSŁONA TRZYNASTA – DZIENNICZEK KOGOŚ, KTO CZASEM JUŻ NIE MOŻE

Dzień pierwszy. Byle do premiery. A potem tyle planów. Koronawirus? Jaki znowu koronawirus?
Dzień drugi. Nie przesadzajmy. Szum medialny. Tyle już było tych świńskich gryp.
Dzień trzeci. Ale jak to: WSZYSTKO zamknięte?! Ale jak to NA CAŁYM ŚWIECIE???
Dzień czwarty. Nie odwołam premiery, przecież za dwa tygodnie będzie po wszystkim.
Dzień piąty. Trzeba się zająć czymś konkretnym. Jadę do pomocy do Domu Chłopaków.
Dzień szósty. Jak tu pięknie.
Dzień siódmy. Zazdroszczę dzieciom niepełnosprawnym. One są takie szczęśliwe.
Dzień dziesiąty. To kwiecień też wypada z życiorysu?! Tęsknię za moją młodzieżą.
Dzień jedenasty. Już osiem ofiar. Tęsknię za katechezą.
Dzień dwunasty. Niech to się skończy. Wszystko jedno jak, ale niech się skończy.
Dzień piętnasty. Trzynaście ofiar. Jakby co, to chcę być pochowana w Broniszewicach.
Dzień szesnasty. Papież na pustym placu świętego Piotra, Ewangelia o tym, jak Jezus uspokoił burzę na jeziorze, cisza i deszcz.

Cały świat już nie może, ale Bóg może. I tego się trzymajmy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz