Świątecznie…
Dzisiaj uroczystość dwóch
niezwykłych mężczyzn, z dwóch różnych światów: jeden bez wykształcenia, z nic
nie znaczącej, pogardzanej nawet przez Żydów Galilei, drugi – człowiek o
szerokich horyzontach, ze świata wielu kultur, znawca nie tylko Prawa
Mojżeszowego, ale kultury antycznej. Piotr i Paweł. Pierwszy papież, który w
decydującym momencie się zaparł Jezusa, i Apostoł Narodów, który jednak sam siebie nazywał
poronionym płodem. Połączyła ich fascynacja Mistrzem z Nazaretu, choć spotkali
Go w zupełnie różnych okolicznościach. I gwałtowny charakter. Obaj byli jak
ogień, gotowi oddać dla Tego, komu uwierzyli, wszystko, nawet własne życie. I
oddali, ale musieli do tego wewnętrznie dojrzeć.
Przyznam, że bliżej mi
do Piotra niż do Pawła. Rozumiem ten jego naiwny entuzjazm: „Panie, życie moje oddam
za Ciebie” (J 13, 37) i to zwątpienie, kiedy chodząc po jeziorze spojrzał na
wodę zamiast na Jezusa, i zaczął panikować… Rozumiem, że stchórzył na placu
przed pałacem arcykapłana, kiedy jego Mistrza osądzono… Rozumiem, że NIE
ROZUMIAŁ… że wszystko wyobrażał sobie inaczej… I rozumiem, że zapłakał i miał
odwagę wrócić, i powiedzieć: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham”
(J 21, 17). Piotr jest w tym wszystkim
tak bardzo nieidealny, że głęboko ludzki.
Pawła – gdybym go znała
osobiście - to bym się trochę bała… Bałabym się tej jego surowości oraz
irytującego antyfeminizmu, wręcz lęku przed kobietami. Tej szorstkości i braku
czułości. Ale jego życie to piękna opowieść o radykalności nawrócenia. O tym,
że jeśli spotykasz Boga, to otrzymujesz wszystko, co ci potrzebne do szczęścia:
poczucie sensu, spełnienia i odpowiedzi na nurtujące cię pytania. Już nie
musisz niczego szukać i nie potrzebujesz dowodów. Bo jest dokładnie tak, jak w
słynnym powiedzeniu św. Augustyna (człowieka o bardzo „Pawłowej” historii
nawrócenia): „Niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie.” Paweł,
kiedy spotkał Jezusa podczas słynnej podróży do Damaszku… oślepł. A potem
przejrzał na nowo i widział rzeczywistość zupełnie inaczej: oczami Jezusa. Ale
i on nie był wolny od zmagania. Prosi Jezusa, żeby mu zabrał jakiś (nie wiemy
jaki) powracający grzech, „oścień dla ciała”, coś, co go straszliwie musiało
upokarzać, i słyszy: „Wystarczy ci mojej łaski, moc bowiem w słabości się
doskonali” (2Kor 12, 9). I to Pawłowe zmaganie jest mi bardzo bliskie… Wreszcie
to właśnie Paweł pisze najpiękniejsze teksty o miłości poza, oczywiście,
Pieśnią nad Pieśniami: Hymn o miłości (1Kor 13) i fragment, do którego wracam,
gdy mi ciężko:
„Któż nas może odłączyć
od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość,
niebezpieczeństwo czy miecz? Jak to jest napisane:
Z powodu Ciebie zabijają nas przez cały dzień,
uważają nas za owce przeznaczone na rzeź. Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.” (Rz 8, 35 – 39).
Z powodu Ciebie zabijają nas przez cały dzień,
uważają nas za owce przeznaczone na rzeź. Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.” (Rz 8, 35 – 39).
Piotr
i Paweł. Nieidealni żołnierze Jezusa, których życie jest Bożym arcydziełem. Bo
zaufali. Bo dali się Jezusowi oślepić Jego światłem. Bo poszli Jego drogą –
trudną, ale najlepszą z możliwych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz