poniedziałek, 29 czerwca 2020



Świątecznie…

Dzisiaj uroczystość dwóch niezwykłych mężczyzn, z dwóch różnych światów: jeden bez wykształcenia, z nic nie znaczącej, pogardzanej nawet przez Żydów Galilei, drugi – człowiek o szerokich horyzontach, ze świata wielu kultur, znawca nie tylko Prawa Mojżeszowego, ale kultury antycznej. Piotr i Paweł. Pierwszy papież, który w decydującym momencie się zaparł Jezusa,  i Apostoł Narodów, który jednak sam siebie nazywał poronionym płodem. Połączyła ich fascynacja Mistrzem z Nazaretu, choć spotkali Go w zupełnie różnych okolicznościach. I gwałtowny charakter. Obaj byli jak ogień, gotowi oddać dla Tego, komu uwierzyli, wszystko, nawet własne życie. I oddali, ale musieli do tego wewnętrznie dojrzeć.
Przyznam, że bliżej mi do Piotra niż do Pawła. Rozumiem ten jego naiwny entuzjazm: „Panie, życie moje oddam za Ciebie” (J 13, 37) i to zwątpienie, kiedy chodząc po jeziorze spojrzał na wodę zamiast na Jezusa, i zaczął panikować… Rozumiem, że stchórzył na placu przed pałacem arcykapłana, kiedy jego Mistrza osądzono… Rozumiem, że NIE ROZUMIAŁ… że wszystko wyobrażał sobie inaczej… I rozumiem, że zapłakał i miał odwagę wrócić, i powiedzieć: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham” (J 21, 17). Piotr jest w tym wszystkim  tak bardzo nieidealny, że głęboko ludzki.
Pawła – gdybym go znała osobiście - to bym się trochę bała… Bałabym się tej jego surowości oraz irytującego antyfeminizmu, wręcz lęku przed kobietami. Tej szorstkości i braku czułości. Ale jego życie to piękna opowieść o radykalności nawrócenia. O tym, że jeśli spotykasz Boga, to otrzymujesz wszystko, co ci potrzebne do szczęścia: poczucie sensu, spełnienia i odpowiedzi na nurtujące cię pytania. Już nie musisz niczego szukać i nie potrzebujesz dowodów. Bo jest dokładnie tak, jak w słynnym powiedzeniu św. Augustyna (człowieka o bardzo „Pawłowej” historii nawrócenia): „Niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie.” Paweł, kiedy spotkał Jezusa podczas słynnej podróży do Damaszku… oślepł. A potem przejrzał na nowo i widział rzeczywistość zupełnie inaczej: oczami Jezusa. Ale i on nie był wolny od zmagania. Prosi Jezusa, żeby mu zabrał jakiś (nie wiemy jaki) powracający grzech, „oścień dla ciała”, coś, co go straszliwie musiało upokarzać, i słyszy: „Wystarczy ci mojej łaski, moc bowiem w słabości się doskonali” (2Kor 12, 9). I to Pawłowe zmaganie jest mi bardzo bliskie… Wreszcie to właśnie Paweł pisze najpiękniejsze teksty o miłości poza, oczywiście, Pieśnią nad Pieśniami: Hymn o miłości (1Kor 13) i fragment, do którego wracam, gdy mi ciężko:
„Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Jak to jest napisane:
Z powodu Ciebie zabijają nas przez cały dzień,
uważają nas za owce przeznaczone na rzeź. Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.” (Rz 8, 35 – 39).

Początek formularza
Piotr i Paweł. Nieidealni żołnierze Jezusa, których życie jest Bożym arcydziełem. Bo zaufali. Bo dali się Jezusowi oślepić Jego światłem. Bo poszli Jego drogą – trudną, ale najlepszą z możliwych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz