sobota, 26 grudnia 2020



 

Świątecznie…

Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. (Mt 10, 17 – 22).

Dzień, który nie pasuje do Bożego Narodzenia. tak, jakby się tam pojawił przez pomyłkę.  Choinka, światełka, pastuszkowie, aniołowie przypominający złotowłose rusałki oraz Maryja uśmiechnięta, nabożnie pochylona przed żłóbkiem i nie wykazująca żadnych oznak zmęczenia.  Do tego wypierająca ten religijny sztafaż świecka „magia” z ciężarówką Coca – Coli, górą prezentów z hipermarketu, nieśmiertelnym „Last Christmas” (którego lepiej w tym roku nie śpiewać), a ostatnio również z Piękną i Długą Reklamą Apartu.

A tu nagle święto Szczepana, pierwszego męczennika. Człowieka, który dał się ukamienować z powodu Tego, którego urodziny tak hucznie obchodziliśmy wczoraj. A może nawet zapomnieliśmy, co właściwie obchodzimy…

Rozwścieczeni ludzie, kamienie i piach zmieszany z krwią, na którym umiera młody człowiek – jakoś to nie pasuje do przerośniętego krasnala z reklamy Coca – Coli i elfów roznoszących prezenty.  A jednak wspominamy to zdarzenie w drugi dzień świąt Narodzenia Pańskiego. Liturgia Kościoła wylewa nam na głowę kubeł zimnej wody, żebyśmy sobie przypomnieli, o co w tym wszystkim chodzi.

Szczepan, umierając, widzi niebo otwarte i Syna Człowieczego. Właśnie przeżywa swoje osobiste Boże Narodzenie…  Po ludzku przegrywa jak każdy wyznawca Chrystusa zamordowany, pozbawiony pracy, stanowiska czy choćby wyśmiany i zhejtowany z powodu przekonań.  W Bożej perspektywie Szczepan jednak wygrywa, bo patrzy na Jezusa. Wytrwał do końca.

Po ludzku historia Szczepana kończy się tragicznie. Święty Łukasz, autor Dziejów Apostolskich, podaje jednak zaskakujący szczegół: imię młodzieńca, który pilnował szat kamienujących. Byłoby to może nieistotne, gdyby nie fakt, że to Szaweł. Późniejszy Paweł, Apostoł Narodów.

Jezus z czułością bierze w swoje ręce każdy los takiego „młodzieńca pilnującego szat” – a więc również mój i Twój. Nic się u Niego nie marnuje. Ze wszystkiego, co po ludzku przegrane, stracone, odrzucone, Bóg może zrobić arcydzieło. I znowu dzieje się cud Bożego Narodzenia.

Ile takich Bożych Narodzeń miałam w swoim życiu? A ile przegapiłam?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz