Niedzielnie…
Wtedy
odszedł od Niej anioł. (Łk 1, 38b).
Najtrudniej jest wtedy,
gdy odchodzi anioł i zapada cisza. Minęły pierwsze porywy powołania zakonnego
czy miłości małżeńskiej. Rekolekcje, podczas których przeżyłam jakiś przełom,
właśnie się skończyły. Stajemy oko w oko z mozolnym ciągiem dalszym, już bez
duchowych i emocjonalnych fajerwerków. Pandemia, kryzys, problem rodzinny czy
zdrowotny, strata, mój mały świat, który się zawalił – to są właśnie te
momenty, kiedy „odszedł anioł”. Zaczyna się zmaganie: z codziennością, własnymi
ograniczeniami, lękiem, słabością, zwątpieniem… Trzeba na nowo powtarzać wraz z
Bohaterką dzisiejszej Ewangelii: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie
według słowa Twego”.
Aż się chce powiedzieć:
Maryja miała łatwiej. Przecież Bóg Ją wybrał zanim się urodziła. W pewien
sposób została uprzywilejowana, skoro była poczęta bez grzechu pierworodnego. Czy
na pewno łatwiej?
Kiedy odszedł od Niej
anioł, musiała wyznać najbliższym niewygodną prawdę: jest w ciąży. Wiadomo było,
że po ludzku nikt nie jest w stanie przyjąć takiego wytłumaczenia. Dziecko poczęte
z Ducha Świętego? Z kogo? Z czego?! Niektórzy mieszkańcy wioski pewnie już
szykowali kamienie…
Kiedy odszedł od Niej
anioł, czekała Ją długa podróż do Betlejem bez gwarancji przyzwoitego noclegu. Grota
dla bydła to nie jest najlepsze miejsce na poród.
Kiedy odszedł od Niej
anioł, czekała Ją przymusowa podróż do Egiptu, bo siepacze Heroda czyhali na
małe dziecko. JEJ dziecko. Udało się, ale przecież wiedziała, ile dzieci z tego
powodu bezsensownie zginęło i ile matek wyło z bólu.
Kiedy odszedł od Niej
anioł, czekało Ją pożegnanie z synem. A potem pogłoski, że zwariował, a
Sanhedryn już kombinuje, jak Go dyskretnie sprzątnąć z tego świata.
Kiedy odszedł od Niej
anioł, czekało Ją długie umieranie pod krzyżem – razem z Synem.
Nie tak przecież miało
być – powiedzielibyśmy pewnie w takiej sytuacji. Maryja nic nie powiedziała. Dotrwała
do zmartwychwstania.
Zanim anioł odszedł,
powiedział do Maryi jeszcze jedną ważną rzecz: „Pan z Tobą”. Bóg mnie nie
zostawia w moim zmaganiu. On jest blisko, nawet, jeśli nie potrafię Go w tej
chwili dostrzec. Nikt ani nic Go nie może zastąpić. Nawet anioł.
Maryja jest wzorem wiary,
bo potrafiła dobrze przeżyć „odejście anioła”. Wiedziała, że jest z Nią Ktoś o
wiele ważniejszy. Nawet, jeśli nie zawsze rozumiała Jego wolę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz