niedziela, 1 września 2019



Niedzielnie…

„Nie zajmuj pierwszego miejsca.” (Łk 14, 1.7 – 14)
„Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony.” (Łk 14, 11)
To Ewangelia o byciu uczniem Jezusa i Jego świadkiem. Dla mnie to także Ewangelia o byciu katechetą. Narażam się na odrzucenie, zepchnięcie na drugi plan. Na prowokacyjne pytania w przestrzeni medialnej, a bywa, że i w realu: po co katecheza w szkole? Na bezradność wobec – w najlepszym wypadku - braku zainteresowania młodych słuchaczy. Na bolesne zetknięcie się z założeniem, że to, co głoszę, jest mitem.
Narażam się na lekceważenie jak Paweł na Areopagu (por. Dz 17, 16 – 34). Przecież miał świetnie przygotowane przemówienie, dostosowane do kultury i mentalności słuchaczy.
Narażam się na wyśmianie, a nawet pogardę jak król Dawid, który tańczył z radości przed Arką Pana, a ukochana żona Mikal – tak, ta, która niewiele wcześniej gotowa była pójść za nim na koniec świata, a na pewno uratowała mu życie – „wzgardziła nim w swoim sercu” (2 Sm 6, 14 – 23).
„Przed Panem będę tańczył. I upokorzę się jeszcze bardziej niż tym razem” – odpowiada jej Dawid (2 Sm 6, 21 – 22).
Przypowieść o miejscach na uczcie jest inspiracją do zadania sobie pytania o priorytety. Nie: na którym miejscu ja jestem, lecz - na którym miejscu w moim życiu jest Bóg. Czy On stanowi treść mojego życia? Bóg, który uniżył się aż do złożenia ofiary z samego siebie. Jeśli się wywyższam, to po prostu stawiam siebie ponad Nim. Jeśli się uniżam, to Go naśladuję w największej miłości, takiej, która potrafi oddać życie zarówno za przyjaciół, jak za  nieprzyjaciół. A wtedy nie boję się wyśmiania i zepchnięcia na drugi plan.
Idę na swój katechetyczny Areopag i zdobywam młodych dla Chrystusa. Nie, nikogo nie nawracam. Od nawracania jest Pan Bóg. Po prostu jestem z nimi i kocham.
Wtedy wszystko, co robię, jest radosnym tańcem dla Pana.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz