niedziela, 15 września 2019



Niedzielnie…

SPOWIEDŹ SYNA MARNOTRAWNEGO

Odszedłem z domu rodzinnego
i zabrałem swoją część majątku.
Wszystkie marzenia mojego ojca.

Nie wiem, dlaczego.

Może po to, żeby zobaczyć
tę kuszącą jasność za horyzontem.
Czy trawa po tamtej stronie ma taki sam kolor
zgaszonej zieleni.

Może po to, żeby sprawdzić,
czy to wołanie, które słyszę w bezsenne noce,
jest głosem mojej wolności,
czy tylko piskiem głodnego kota przed oknami.

Odszedłem,
bo nie potrafię być przykładnym synem.

Odszedłem,
bo nie potrafię stawiać się w polu
codziennie o tej samej porze,
tuż przed wschodem słońca,
i przychodzić na rodzinny obiad
w starannie wyczyszczonych butach.

Odszedłem,
bo chcę poczuć śliskość błota.
Odszedłem,
Bo chcę poczuć odór chlewu.
Odszedłem,
bo chcę zobaczyć, jak to jest
podróżować bez biletu i stacji docelowej.

Odszedłem,
bo chcę poznać bezduszny smak wódki
wypijanej w ciemności.

Odszedłem,
bo wszystko we mnie krzyczy
i chcę posłuchać mojego krzyku.

Odszedłem,
żeby się przekonać,
jak długo ojciec będzie
stał w drzwiach naszego domu
i patrzył na pustą drogę.

Tak, wiem,
mogę nie zdążyć.
Mogę nie zdążyć.

(Kłodzko, 15. 09. 2019)










2 komentarze: