niedziela, 24 stycznia 2021


 

Niedzielnie…

Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: „Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. Jezus rzekł do nich: „Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi”. (Mk 1, 14 – 17).

Kiedy się wydaje, że wszystko stracone albo nic nowego się już nie wydarzy, wtedy do akcji wkracza Jezus.

Jan został uwięziony. Koniec z kolejkami do proroka, który w Jordanie dokonywał tajemniczego obrzędu: dla jednych rzeczywiście chrztu nawrócenia, dla innych zapewne magicznej praktyki, która miała posmak nowości i mogła zapewnić dobre samopoczucie.

Skończyło się.

Trzeba było wrócić do swoich nędznych chat i nieurodzajnej ziemi. A tu nagle pojawia się Ktoś nowy i głosi Dobrą Nowinę. Mało tego: dzieją się cuda, o jakich świat nie słyszał.

Przyszli uczniowie Jezusa, którzy na razie są rybakami na nic nie znaczącej rzymskiej prowincji, w krainie pogardzanej przez pobożnych Żydów, zarzucali sieci. Jak co dzień. Wykonywali tę czynność już setki razy,  pewnie od momentu, kiedy nauczyli się chodzić. Czasem się udawało, a czasem nie. Ot, rutynowe zajęcie, jakich wiele. A tu nagle przychodzi Ktoś, kto wywraca im świat do góry nogami tym jednym zdaniem: „Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi”. Ile musiało być mocy w słowach i spojrzeniu Jezusa, skoro młodzi rybacy nie popatrzyli na Niego jak na wariata, tylko tak po prostu zostawili sieci i poszli za Nim? Nawet się nie przebrali i nie spakowali, nie mówiąc już o pożegnaniu ze zirytowanym zapewne Zebedeuszem, któremu zostawili na głowie całą tę robotę i zarządzanie firmą.

Zostawili dotychczasowe życie. Zostawili coś, na czym się dobrze znali i co sprawiało, że czuli się bezpiecznie. Pozwolili Jezusowi otworzyć w ich życiu nowe, nieznane drzwi…

Nie wspominajcie wydarzeń minionych,
nie roztrząsajcie w myśli dawnych rzeczy.
Oto Ja dokonuję rzeczy nowej:
pojawia się właśnie. Czyż jej nie poznajecie?
Otworzę też drogę na pustyni,
ścieżyny na pustkowiu.

- mówi prorok Izajasz. (Iz 43, 18 – 19)

Ja też czuję się dzisiaj trochę jak uczniowie Jana: bezradni, zagubieni, pozbawieni proroka, którego zamknięto w więzieniu, być może przekonani, że to już koniec. Koniec historii ich życia. Koniec historii w ogóle. I trochę jak rybacy znad Jeziora Galilejskiego – przyzwyczajeni do swojego dotychczasowego małego świata, z sieciami w ręku, które tak trudno wypuścić i pójść za Jezusem…

Pandemia odebrała mi teatr, którym zajmuję się z młodzieżą, i wiele innych rzeczy, które są moją pasją, wydawały się pewne i czułam się w nich bezpiecznie. Nie wiadomo, kiedy się to skończy. Coraz częściej przeżywam chwile, w których nie widzę żadnego światła ani horyzontu, a informacje o nowej mutacji wirusa czy wzroście liczby zakażonych wśród zaszczepionych pierwszą dawką w Izraelu raczej nie pomagają w zmianie tego stanu rzeczy.

Jest ciemno. Coraz ciemniej. A tymczasem „czas się wypełnia i bliskie jest Królestwo Boże.” Jezus wyciąga rękę i mówi: „Pójdź za Mną.”

Czy zrobię kolejny krok w Jego stronę? Czy zaufam?

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz