Podróż Bez Nawigacji.
Przystanek siódmy: powrót.
Mój pokój, klasztor, ulice Kłodzka wyglądają dziwnie po dziesięciu dniach
innych kolorów, dźwięków, zapachów, twarzy...
Zawsze wyglądają dziwnie po długiej podróży, która jest przeniesieniem w
inny wymiar.
Cisza. Czysty obraz oswojonej przestrzeni.
W tej ciszy słyszę gwar rozmów, pytania ludzi, którzy przyszli na spotkanie
autorskie, śmiech mojego niezastąpionego przyjaciela z działu marketingu Edycji
Świętego Pawła i towarzysza podróży.
W znanej przestrzeni mojej codzienności widzę jeszcze Teatr Śląski, który
odwiedziłam, i garderobę mojego taty, malownicze krajobrazy Beskidu Śląskiego i
Lubelszczyzny, kota z Domu Aktora Weterana w Skolimowie i przenikliwy wzrok tej
emerytowanej aktorki, która powiedziała, że pasja teatralna kłóci się z
powołaniem zakonnym. Widzę Jasną Górę i studia, gdzie miałam wywiady. I uliczki
Lublina. I pokaźny tłumek ludzi - różnych ludzi - na ostatnim spotkaniu
autorskim.
Aha: i jeszcze czuję ten kojący chłód wody w basenie w hotelu w Ustroniu,
do której weszłam w habicie.
Widzę jeszcze mnóstwo innych rzeczy. Odczuwam jeszcze mnóstwo
przywiezionych z tej podroży emocji. Mam natłok różnych myśli, które trzeba
uporządkować. Bo każda podróż ma swoją siostrę bliźniaczkę: w sercu.
A teraz czas zrobić miejsce na nowe przeżycia i wrażenia.
Dzisiaj znów startujemy z próbami do musicalu "Ballada o
Mistrzu".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz