środa, 20 lipca 2022


Myśli niedorzeczne…
 
O czułości Olgi Tokarczuk i byciu idiotą
 
Od kilku dni w internetach huczy od wypowiedzi naszej noblistki o tym, że - jak uroczyście oznajmiła podczas festiwalu Góry Literatury - jej książki nie są dla idiotów.
Nigdy mi nie było po drodze z Olgą Tokarczuk. Kiedy studiowałam polonistykę, nie była w lekturach obowiązkowych. A że trzeba było przeczytać około 100 lektur rocznie razem z legendarnymi wstępami do "Beenek", a dodatkowo interesowałam się dramatem i teatrem, to zwyczajnie nie starczyło mi czasu...
Potem, w klasztorze, odkryłam zupełnie inne lektury: na przykład Romana Brandstaettera. I tak, jak w 1998 roku, kiedy dowiedziałam się, że Wisława Szymborska otrzyma Nobla, aż rzuciłam się na szyję osobie, od której to po raz pierwszy usłyszałam (zupełnie obcej!), to w 2019, kiedy świat obiegła wiadomość, że mamy kolejną polską noblistkę, zareagowałam konsternacją. Ale że kto? Tokarczuk?!
Tak, słyszałam to nazwisko. Tak, skończyłam polonistykę na uniwersytecie, który jest w czołówce polskich uczelni, i uważam się za osobę dobrze wykształconą i chyba nie idiotkę. I nie: nie przeczytałam żadnej książki tej pani. Nawet Nobel mnie nie zmobilizował.
Nie będę w związku z tym wypowiadać się na temat jej twórczości, bo to byłoby nieuczciwe. Zachowałabym się jak pewien znany reżyser, który nie widział "Dziadów" Mai Kleczewskiej, ale zwymyślał zespół Teatru Słowackiego od folksdojczów.
Jednak już same tytuły mnie zniechęcają do sięgnięcia po te dzieła: "Prowadź swój pług przez kości umarłych", "Księgi Jakubowe", "Empuzjon"...
Przeczytałam kilka pierwszych stron "Ksiąg Jakubowych". No nie. Nie jestem w stanie. To po prostu nie dla mnie. Mówimy innym językiem i nie próbuję tu wyrokować, który jest lepszy, a który gorszy.
Sama jestem autorką trzech książek. Czytają je zarówno gospodynie domowe, jak wykładowcy uniwersytetu. Jednych i drugich te książki poruszają. Czy są mniej ambitne i "elitarne" od książek pani Tokarczuk? Nie wiem. Może. Choć właściwie, kto wyznacza kryteria tej elitarności i na jakich zasadach?
Czytam bardzo różną literaturę: od Biblii poprzez romantyków, Szczepana Twardocha, Pawła Huelle, Andrzeja Sapkowskiego aż do Magdy Knedler, Marii Paszyńskiej czy Ałbeny Grabowskiej. Cieszę się, jak wpadną mi w ręce książki moich koleżanek ze studiów: Mai Wolny czy Dominiki Buczak.
Czego szukam w książkach? Wzruszenia i przesłania. Sama treść intelektualna to dla mnie za mało, bo w żaden sposób mnie nie dotyka. Samo wzruszenie to też za mało, bo łatwo je pomylić z tandetną ckliwością. Ale jeśli w literaturze znajduję te dwie rzeczy naraz - wzruszenie i treść - to po nią sięgam i do niej wracam.
Moją pierwszą miłością - poza Ewangelią - jest teatr. Zawsze powtarzałam w kontekście teatru - zarówno cudzego jak własnego: ZAKŁADAM, ŻE WIDZ NIE JEST IDIOTĄ.
Jest jednak subtelna różnica między założeniem, że odbiorca tekstu kultury nie jest idiotą, a osądem, że MOJE dzieła nie są dla idiotów.
Ktoś, kto napisał esej o wiele mówiącym tytule "CZUŁY narrator", powinien o tym wiedzieć.

 


4 komentarze:

  1. Może to już przysłowiowa musztarda po obiedzie - od wpisu Siostry minął rok z okładem, ale po lekturze “Ksiąg Jakubowych” zostałby chyba jakiś ślad na blogu? Nie potrafię jednak oprzeć się podobieństwu własnych uprzedzeń do tej powieści i do stylistycznego rozgadania jej autorki (“Przeczytałam kilka pierwszych stron "Ksiąg Jakubowych". No nie. Nie jestem w stanie.”) - mimo moich religioznawczych zainteresowań.
    W wielowątkową fabułę wciągnęłam się dopiero po przebrnięciu kilkudziesięciu stron (dokładnie od pojawienia się postaci Elżbiety Drużbackiej), dalej już poszło jak z płatka. Naprawdę gorąco polecam tę lekturę (oczywiście nie “jednym tchem”), a na rozgrzewkę debiutancką “Podróż ludzi Księgi”. Jest w nich bowiem to coś, czego po omacku szukają niewierzący, a co Siostrze zostało dane w jej powołaniu - potrzeba metafizyki w (może jeszcze nie tak doszczętnie) zmaterializowanym świecie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja także zachęcałabym Siostrę do choćby wyrywkowego poczytania “Ksiąg Jakubowych”. To głównie za tę powieść autorka dostała nagrodę Nobla (a wcześniej dwie prestiżowe nagrody krajowe: Nike i Angelusa), dzięki czemu stała się dla czytelników religioznawczym autorytetem, a dla niektórych wręcz ich guru.
    Byłoby rzeczą niezwykle interesującą i pożyteczną, gdyby na swoim blogu zechciała się Siostra podzielić kompetentną opinią (kto jak nie Siostra - osoba teologicznie i literaturoznawczo wykształcona?) na temat religijnych fascynacji, by nie rzec obsesji, Olgi Tokarczuk.

    OdpowiedzUsuń