Podróż Bez Nawigacji.
Najpierw festiwal "U Źródeł" na Równicy. Słabo: poszły trzy
książki, ale prawie w ogóle nie było ludzi. Spotkaliśmy za to górala, który
wraz z rodziną dawał tam koncert i przerobił "Let it Be" Beatlesów na
polską piosenkę religijną. W oryginalnym tekście jest ponoć o Maryi. Nigdy się
nad tym nie zastanawiałam. "Zakonnicę bez przebrania" zaczął czytać
jeszcze tego samego wieczoru i wysłał mi wiadomość na Messengerze, w której
przyrównuje mnie do... Korczaka.
A potem nam się samochód służbowy rozkraczył. I jak spod ziemi wyrósł nam
Sergiej, ukraiński mechanik samochodowy, który oznajmił, że sprzęgło się
przepala. Miał rację.
Potem cudowna parafia Maksymiliana Kolbego w Wiśle. Już na pierwszej
porannej mszy wiedziałam, że tam jest DUCH. To, co było najpiękniejsze w tych
niedzielnych spotkaniach z parafianami, to fakt, że podchodzili, chcieli
pogadać, prosili o modlitwę. Niektórzy płakali. Jedna mama ma niepełnosprawną
córkę, druga - nastoletniego syna, który odszedł od Pana Boga. Była też żona
aktora z Zabrza, który pracował z moim tatą. Moje świadectwo było im potrzebne.
Basen w hotelu Kolejarz, gdzie nocowałyśmy. Weszłam do wody, a jakże! W
habicie. Raz się żyje. Wyschłam szybko i w sumie miałam szczęście, bo to był
ostatni dzień upałów. A dzisiaj
Biblioteka Publiczna w Istebnej. Było jakieś 10 osób, ale wspaniała, ciepła
atmosfera- co jest dość istotne, kiedy na zewnątrz jest buro, ponuro i leje
niemiłosiernie. I to ciepło plus wioska z "duszą", plus bajeczna
okolica sprawiły, że poczułam się jak na Podlasiu, za którym bardzo tęsknię,
choć byłam tam może trzy - cztery razy w życiu, i to przelotem.
Ale mówiąc "Podlasie" mam na myśli miejsce, które kryje w sobie
Opowieść. I taka właśnie jest biblioteka w Istebnej: stuletni budynek, gdzie
była szkoła, więzienie gestapo, jakiś powojenny, komunistyczny urząd, znów
szkoła, a teraz dom kultury i biblioteka. Jestem pewna, że jak nikt nie widzi,
to po tych izbach i schodach grasują duchy...
No i nie miałam jeszcze nigdy spotkania autorskiego, w którym - oprócz mnie
i prowadzącej - uczestniczyłby uroczy 5 - letni młodzieniec, który miał tylko
jedno zasadnicze pytanie do autorki: KIEDY BĘDZIE PRZERWA?
Piękny czas. Piękni ludzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz