niedziela, 6 lutego 2022


 

Niedzielnie…

 

„Zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na współtowarzyszy drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli i napełnili obie sieci, tak, że prawie się zanurzały.” (Łk 5, 6 – 7).

Dzisiejsza Ewangelia opisuje obfity połów w warunkach, które kompletnie na to nie wskazywały i przeczyły ludzkiej logice i doświadczeniu zawodowemu rybaków, bo przecież ryby łowi się w nocy, a nie w środku dnia.

Połów, który jest cudem.

Żeby ten cud mógł się zdarzyć, Piotr najpierw musiał zaufać Jezusowi. Tutaj padają te piękne słowa, które wszyscy znamy, słowa, które mnie wzruszają, bo są streszczeniem mojego posłannictwa katechetki: „ Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i nic nie ułowiliśmy. Lecz na twoje sowo zarzucę sieci.” (Łk 5, 5).

Sieci aż się zaczynają rwać! Bóg aż przesadza ze swoją miłością.

Co robi Piotr? Panikuje? Przerywa połów? A może klnie?

Nie: wzywa na pomoc towarzyszy.

Dla mnie ta Ewangelia jest obrazem Kościoła, takiego, za jakim wszyscy tęsknimy, a przecież jest możliwy: wspólnoty ludzi, którzy ufają Jezusowi i działają razem.

Kiedy podczas połowu zaczynają się rwać sieci i wydaje się, ze cały wysiłek pójdzie na marne, rybacy z Galilei sobie pomagają. I wtedy dokonuje się cud, nawet dwa: cud zawierzenia Jezusowi i cud współpracy.

1 komentarz:

  1. Myślę, że tak, właśnie tak: panikuje, klnie i wzywa na pomoc towarzyszy. :)

    OdpowiedzUsuń