środa, 23 lutego 2022


 

Notatki z rekolekcji

 

Bóg się nie mieści w schematach. Medytacja o  świętej Scholastyce.

Dzisiaj podczas liturgii godzin było jedno z moich ulubionych czytań, takich, na które czekam przez cały rok: o świętej Scholastyce, siostrze wielkiego Benedykta z Nursji. Spytacie: co może być niezwykłego w jakiejś prehistorycznej zakonnicy? Nietuzinkowość.

Scholastyka miała zwyczaj co roku odwiedzać brata i wtedy cały dzień rozmawiali o Bogu i wspólnie się modlili. Czyli: rozmawiali o tym, co było ich pasja, sensem życia, największą miłością.

Święty Grzegorz Wielki opisuje właśnie jeden z takich dni, jak się okazuje: ostatni, bo Scholastyka zaraz potem umarła i poszła do nieba. Być może przeczuwała, że to ich pożegnanie, bo zachowała się inaczej niż zwykle. Złamała ustalony porządek. Wyszła poza schemat. Zbiła z tropu własnego brata, który przecież jest potężnym świętym.

Oczywiście spotkanie – jak zawsze – odbywało się w jakimś pomieszczeniu poza klasztorem braci. Powiedzielibyśmy dzisiaj: w domu rekolekcyjnym czy pokojach dla gości. Rozmowa przedłużyła się do późna w nocy. I wtedy Scholastyka zrobiła rzecz skandaliczną: poprosiła brata, żeby z nią został do rana. „Siostro, o czym ty mówisz?! Żadną miarą nie mogę przebywać poza klasztorem” – oburzył się świątobliwy zakonodawca. Scholastyka nie zamierzała z bratem dyskutować, ale też nie powiedziała mu grzecznie „dobranoc”, tylko zamilkła i ukryła twarz w dłoniach. Zaczęła się modlić. Nagle rozpętała się taka burza z piorunami, że stróż zakonnego prawa wraz ze swoimi towarzyszami nie mogli nawet nosa wystawić poza ten pokój gościnny… I tutaj najbardziej mnie bawi absurdalna reakcja Benedykta, którego po prostu chyba zamurowało z wrażenia i zaczął gadać głupoty niczym święty Piotr na górze Tabor: „Niech Bóg wszechmogący wybaczy ci twój czyn, Siostro.” Bóg, który przed sekundą WYSŁUCHAŁ przecież jej modlitwy i sam zesłał tę burzę!

Bóg, który sam się zgodził na złamanie zakonnego prawa.

Bóg, który wyszedł poza schemat.

I przesiedzieli tak całą noc. Jak się później okazało, było to ich ostatnie ziemskie spotkanie…

Wzrusza mnie ta historia. Mówi o miłości, która jest twórcza i nie da się zamknąć w żadnych ramach. Boska i zarazem – głęboko ludzka. Bo żeby naśladować Boga w miłości, trzeba się stać najpierw człowiekiem. Tak, jak sam Bóg, który zamieszkał między nami.

Trzeba najpierw słuchać serca, a nie tylko przepisów zakonnego prawa.




Scholastyka to wiedziała już w VI wieku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz