Notatki
z rekolekcji
Pierwszy tydzień ferii
zimowych przeżuł mnie i wypluł. Padam ze zmęczenia po bardzo intensywnych
próbach nowego spektaklu, który przygotowuję
z młodzieżą. Moja głowa jest jeszcze ciężka od różnych spraw, które
tutaj ze sobą przywiozłam. Tymczasem znowu jestem w Domu Chłopaków w
Broniszewicach – tym razem na swoich zakonnych rekolekcjach. Kiedy w
rekolekcyjnym grafiku na ten rok zobaczyłam taką propozycję w tym właśnie
terminie, to nie zastanawiałam się ani sekundy. Mieszkam na innej placówce, na
której dzieją się ważne dla mnie rzeczy, ale to miejsce zawsze pozostanie dla
mnie domem. Nie tylko z nazwy.
Trwa dzień formacyjny –
czyli spotkania w gronie sióstr poprzedzające pięciodniowe rekolekcje w ciszy.
Pracujemy w grupach i odpowiadamy na pytania: jak widzę swoje zgromadzenie za
kilkanaście lat, co chciałabym zmienić, co jest dobre, a co należałoby
zmodyfikować. Grupy są dwie: starsza i młodsza. Ciekawe, że w niektórych
kwestiach się różnimy, ale jest sporo punktów, które mogą być
międzypokoleniowym pomostem. Po skończonym spotkaniu wracam do swojego pokoju.
Mijają mnie chłopcy, mieszkańcy Domu, którzy właśnie idą na swoją niedzielną mszę.
- Gdzie byłaś? – woła
do mnie Jarek, rzucając mi się z impetem na szyję. Jakbym wyjechała wczoraj.
Ostatni raz byłam tutaj w lipcu na dwutygodniowym wolontariacie.
- Na spotkaniu dla
sióstr – odpowiadam. A on na to:
- Ale gdzie byłaś, jak
cię tak długo nie było?
Zamurowało mnie. Jarek
ZAUWAŻYŁ moją nieobecność i uznał za coś oczywistego fakt, że jestem. Choć
akurat z nim nie miałam zbyt intensywnej relacji, stałam się częścią jego
świata. Brakowało właśnie MNIE.
Jarku, wygłosiłeś mi
pierwszą rekolekcyjną konferencję: o uważności. Czy ja potrafię patrzeć na
drugiego człowieka w taki sam sposób jak Jarek? Nie: nie na moich przyjaciół.
Nie na aktorów z grupy teatralnej, których uznaję za najlepszych. Nie na tych,
którzy przynoszą mi jakiekolwiek korzyści. W jaki sposób patrzę na tych, którzy
nie dają mi nic? Po prostu mnie mijają. Tych, których imiona mi się mylą. Tych,
którzy siedzą znudzeni na katechezie. Tych, którzy nigdy nie zapiszą się do
Dzikich Kotów.
I jeszcze jedno, Jarku:
przypomniałeś mi o Bogu, który mnie szuka. I jest w tym niezmordowany. „Gdzie
jesteś, Adamie?” – pytał Bóg pierwszego człowieka w raju, wiedząc, że został
przez niego zdradzony. Ale już wtedy wiedział także, że będzie o niego walczył.
„Gdzie byłaś, jak cię
tak długo nie było?” – pyta Bóg dzisiaj mnie, kiedy wracam do Niego podczas
kolejnych w moim życiu rekolekcji, ze skołataną głową zapętloną w gąszczu
własnych spraw.
I czeka na mnie z
miłością, o której przypomniał mi dzisiaj Jarek.
Dziękuję ci, Jarku.
Fot. s. Regina Dorota Krzesz OP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz