niedziela, 28 lutego 2021



 

Niedzielnie…

Dzisiaj bogactwo treści. Opowieść o moich zmaganiach z wiarą. Naprawdę nie mogłam się zdecydować, czy napisać kilka słów o pierwszym czytaniu, czy o Ewangelii – będzie więc o jednym i drugim.

Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyn mu nic złego! Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna. (Rdz 22, 12)

Ofiara Abrahama. Jeden z najtrudniejszych fragmentów Pisma Świętego. Ile razy go czytam, tyle razy coś się we mnie buntuje i odczuwam lęk. Gdyby ktoś teraz chciał zabić dziecko z powodów religijnych, odebrano by mu prawa rodzicielskie i zamknięto w zakładzie psychiatrycznym. Nie lubię tego fragmentu, bo dotyka mojego serca. Budzi je. Każe zadać sobie po raz kolejny pytanie: gdzie moja wiara? Czy potrafię zaufać Bogu, jeśli się wydaje, że coś mi odbiera? Co jest moim „Izaakiem”?

Może być nim wszystko, co kocham, niekoniecznie osoba.

„Oddaj mi syna” – czyli zaufaj. Puść to wolno. Zostaw to Mnie.

Dobrze wiem, jakie to trudne. Jak bardzo chcę mieć kontrolę nad swoim życiem i kiedy się to nie udaje, jak bardzo szarpię się z sobą. Czas pandemii to jest dla mnie właśnie czas oddawania Bogu wszystkiego, co kocham. Czekania w ufności. Puszczania wolno. Odpuszczania. Rezygnacji z bycia bogiem swojego małego świata.  Czymże innym są modlitwy św. Faustyny i ks. Dolindo: „Jezu, ufam Tobie”, „Jezu, Ty się tym zajmij”?

I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. (Mk 9, 8)

Najtrudniejsze jest zawsze ZEJŚCIE Z GÓRY: kiedy mija pierwsza fascynacja, zauroczenie, zachwyt Bogiem. Zejście po rekolekcjach, pielgrzymce, jakimś duchowym przeżyciu. Zejście mierzone dźwiękiem budzika o świcie, kawą wypijaną w pośpiechu, kolejną zdalną lekcją, na którą trzeba się zalogować, kolejną myślą, kiedy się to skończy… Cały sekret tkwi w tym, żeby widzieć „tylko samego Jezusa” czyli doświadczyć Jego miłości. Po takim doświadczeniu poranna kawa wypijana w pośpiechu smakuje inaczej.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz