Niedziela
Palmowa
Słowo na dziś: Mk 14,
1-15, 47.
Dziś Niedziela Palmowa
czyli inaczej: Męki Pańskiej. Pamiętam swoje oszołomienie, gdy przed dwudziestu
kilku laty po raz pierwszy uczestniczyłam w liturgii Niedzieli Palmowej u
dominikanów. Czerwony ornat celebransa, zapach kadzideł, najprawdziwsze liście palmowe
i ten śpiew... "Mamo, to lepsze niż najlepszy teatr" - wyszeptałam
przejęta.
Lepsze, bo ten
najlepszy teatr zbliża się do prawdy, a to, czego doświadczamy w liturgii, JEST
prawdą: o Bogu, który zwariował z miłości do człowieka. O wielkim Królu potraktowanym
jak przestępca. O głupocie tłumu...
Dziś kilka fragmentów,
przy których się zatrzymałam.
"Wyżsi kapłani i
nauczyciele Pisma zastanawiali się, w jaki sposób podstępnie pojąć i zabić
Jezusa. Lecz mówili: Tylko nie podczas święta, żeby nie doszło do rozruchów
wśród ludu."
Praktyki religijne mogą
być tylko pustym rytuałem. Po wyjściu z kościoła czy kaplicy mogę podstępnie
zabijać Jezusa: myślą, mową, uczynkiem, zaniedbaniem...
"Wszędzie,
gdziekolwiek na świecie będzie głoszona Ewangelia, będą również ją wspominać
opowiadając o tym, co uczyniła."
Kobieta rozbiła dla
Jezusa flakonik. Zmarnowała tyle drogocennego olejku. Wykonała bezużyteczny
gest - i do dziś słuchamy o tym w kościele podczas liturgii Niedzieli Męki
Pańskiej. Nie znamy nawet imienia tej kobiety, ale wiemy, co zrobiła.
Taka jest właśnie
miłość: bezimienna, bezinteresowna, rozrzutna. Daje to, co najcenniejsze, bez
pytania, jak można by było to lepiej spożytkować.
"Nie znam tego
człowieka".
Ile razy nie przyznaję
się do Niego? Zawsze, gdy zapominam o głoszeniu Dobrej Nowiny zamiast tego
głosząc siebie.
"Wyżsi kapłani
podburzyli jednak tłum, aby domagał się raczej Barabasza".
Kilka dni wcześniej
tłum krzyczał "hosanna!".
Teraz wybierają
Barabasza. Zmieniły się okoliczności. Barabasz jest dużo prostszy w obsłudze:
nie wymaga rozbijania drogocennych flakoników z własnymi planami i marzeniami.
Nie oczekuje pójścia za
nim bez żadnych zabezpieczeń i bez oglądania się za siebie.
Właściwie to niczego
nie oczekuje.
Nie wygłasza dziwnych
teorii o Królestwie "nie z tego świata".
Tak często wybieramy
królestwo "z tego świata": oswojone, dobrze znane, przewidywalne.
Takie na ludzką miarę.
"Zejdź z
krzyża!".
Nie chcieli Boga, który
wybiera krzyż. Chcieli takiego, który będzie jednym z nich. Nie będzie wytykał
grzechów i hipokryzji. Wywracał bankierskich stołów. Bronił ludzi gorszej
kategorii: prostytutek, celników, biedaków, trędowatych, wszystkich
wykolejeńców.
To przecież takie
niewygodne. Niepokojące. Zmusza do zadawania sobie trudnych pytań...
"Boże mój, Boże
mój, czemuś mnie opuścił?"
Nawet Jezus wkroczył w
ciemność i pytał, gdzie jest Bóg. Po to, żeby być przy nas, kiedy my zadajemy
to pytanie dzisiaj.
Jezu, wchodzę w kolejny
w swoim życiu Wielki Tydzień. W pandemicznej ciemności.
Ale przecież z razem z
Tobą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz