poniedziałek, 5 kwietnia 2021


 

Wielki Czwartek

"Umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował." (J 13, 1)

To określenie "do końca" dzisiaj mną wstrząsnęło. Jest w nim jakaś porażająca kompletność, konsekwencja, trudna do wyobrażenia wytrwałość.

Jezus kocha mnie DO KOŃCA. Całkowicie. Totalnie. Do szaleństwa. Z tym wszystkim, co mam i czego nie mam.

Kocha wierzących i niewierzących, uczestników Strajku Kobiet i tych, którzy podczas demonstracji bronili kościołów. Kocha świętych kapłanów i siostry zakonne, ale także tych, którzy dopuścili się zbrodni pedofilii i tych, którzy ją tuszowali... Tych, którzy są prawdziwymi świadkami wiary i tych, którzy wykorzystywali i zmanipulowali dziewczyny w duszpasterstwie...

Ostatnia Wieczerza jest dla nas wszystkich. Zaproszenie ciągle aktualne. Trzeba je tylko przyjąć.

Jezus pochyla się nade mną, żeby dotknąć mojego brudu i mówi: A teraz idź i pochylaj się nad ludźmi, których spotykasz na świecie.

Na świecie - czyli czasem tuż obok. W moim domu. W drzwiach, do których ktoś dzwoni z prośbą albo zapytaniem. Na Teamsie podczas tych monotonnych zdalnych lekcji, których mam serdecznie dość..

Nie dorastam do tej miłości. Ciągle się jej uczę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz