Powiew COOL - tury
Piękne, nieidealne, odważne…
(Agata
Puścikowska, Wojenne siostry,
Wydawnictwo Znak, Kraków 2019)
Była pierwszym
beatyfikowanym lekarzem… Zorganizowała lot samolotem i zrzuciła list z
pozdrowieniami, czym zwróciła uwagę jednostki wojskowej pilnującej terenu…
Zdobyła za granicą uprawnienia kinooperatora, żeby wyświetlać pacjentom filmy w
szpitalu, w którym pracowała… Wyniosła odbezpieczoną bombę zegarową, żeby
uratować kościół… Ocaliła 700
Żydów… Była żołnierzem w armii gen. Andersa…
Stanęła w obronie dziewcząt, które chcieli zgwałcić żołnierze Armii Czerwonej,
poświęcając siebie… Poszła do baraku, gdzie leżeli chorzy na tyfus, żeby im
towarzyszyć, tuż przed wyzwoleniem obozu, wiedząc, że się zarazi i umrze…
To tylko niektóre
sylwetki kobiet pięknych, odważnych i nietuzinkowych. Ratujących ludzkie życie,
często to najsłabsze i najbardziej bezbronne. Walczących (w kilku wypadkach
dosłownie!) z niemieckim i sowieckim okupantem. Oddających życie za przekonania
religijne i ojczyznę. I może nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt,
że wszystkie były siostrami zakonnymi.
Wojenne
siostry Agaty Puścikowskiej kuszą już samą okładką Pawła
Panczakiewicza: z mrocznych ruin miasta (prawdopodobnie powstańczej Warszawy)
wyłania się jasna, dziewczęca i nieco przestraszona twarz siostry zakonnej.
Bardzo prawdziwy obraz. Bo przecież bohaterstwo nie polega na braku uczucia
strachu, lecz na jego przezwyciężeniu w imię… no właśnie, czego? Tylko takich
wartości, dla których jesteśmy gotowi zarówno żyć, jak umrzeć. Najwyższych.
Dziewiętnaście
rozdziałów opisuje losy około 30 sióstr zakonnych z różnych zgromadzeń, zarówno
czynnych, jak klauzurowych, wykształconych i prostych, bardzo młodych i mocno
dojrzałych (jedna ma 70 lat i z narażeniem życia, w dodatku skutecznie, ukrywa Żydów!),
takich, które zginęły śmiercią męczeńską i takich, które przetrwały wojnę,
beatyfikowanych i takich, które wydobyła na światło dzienne dopiero autorka
książki. Łączy je jedno: miłość do Chrystusa i wielka wrażliwość na ludzką
biedę.
Po co kolejna książka o
zakonnicach? Po co kolejna książka o okupacji? Może po to, żebyśmy pomyśleli –
ja i Ty – co jest sensem naszego życia. Za co gotowi jesteśmy zapłacić
najwyższą cenę. Ile warta jest nasza miłość. No i jeszcze: jakie mamy
szczęście, że żyjemy w czasie i miejscu, w którym nie toczy się wojna. Nie lecą
nam na głowę bomby. Nie musimy ukrywać ani siebie, ani najbliższych. Nie stoimy
przed moralnymi dylematami typu: „wygonić to dziecko za drzwi na pewną śmierć
czy narazić własne?”. I Bogu dzięki, bo ostatnie wydarzenia na świecie mocno
przypominają, że pokój to nie jest coś, co dostaliśmy raz na zawsze i nam się
należy…
Ale ta książka powstała
jeszcze po coś: żeby zobaczyć piękno i
różnorodność życia zakonnego, a także to, że siostry zakonne to kobiety z krwi
i kości. Z konkretnymi pasjami, marzeniami, talentami i gotowością ocalenia
tego, co najcenniejsze: bezwarunkowej miłości. Nawet, gdyby trzeba było
zapłacić życiem.
Wojenne
siostry, napisane przecież przez dziennikarkę (dodajmy: znakomitą!),
czyta się jednym tchem, jak pasjonujące reportaże. Okupacyjna rzeczywistość czytelnika
zagarnia, porusza, zmusza do zadawania sobie fundamentalnych pytań o własną
wiarę, nadzieję, miłość i odwagę w wybieraniu dobra. Gorąco polecam. Warto się
zaprzyjaźnić z Waleczną Adelgundą, Józefką – Szefem Wywiadu, Matyldą -
Generałem w Habicie, Iwoną – Siostrą Saperem, Lauretą – Siostrą Ułanem,
Damasceną jak Stal, Julią (nie tylko) od Sierot – czyli naszą bł. Julią
Rodzińską – oraz wieloma innymi. Okazuje się, że żyjące w odległych czasach siostry
są bardzo ludzkie, bliskie, nieidealne - ale wierne powołaniu i wyznawanym
wartościom.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitam Szanowną siostrę. Nie jestem osobą która dużo czyta. Raczej oglądam filmy i nie w telewizji tylko w internecie. Mam prace i swoje hobby (bloga MindRiver.pl), który zabiera mi większość mojego czasu. Zawsze coś piszę, zawsze cośtam programuję. Moja babcia, mama taty, św. pamięci, nie żyjąca już od kilku lat, za czasów wojny, była przez 2 lata więźniem w obozie w Kraków - Płaszów. Ona zawsze bardzo zainteresowana była książkami wojenno-powstańczymi. Ja urodziłem się w 1981 roku i raczej ten temat uznawałem za nudny i nie ciekawy. Oczywiście cieszyłem się bardzo z tego, że nie ma już wojny i że polacy są wolnym narodem. Minęły lata i widzę, że wojna jednak nadal trwa. Za zupełnie innym poziomie. O codzienność, o przetrwanie. "Obława na młode wilki obława" cały czas jest i trwa. Jakby była pewna grupa ludzi, która poluje na młodych i wolnych, żeby tą wolność im zabrać, zwyczajnie z zazdrości skraść. Żeby wsadzić ich w ramy "życia" zrozumiałe dla "nich". Kim są owi "Ci"? To elita policji, wojska, służba więziennictwa, sektor państwowy, po prostu "władza". Kuratorzy, prokuratura i sądownictwo. To jest armia ludzi która cały czas działa i jej działanie skierowanie jest przeciwko ludności. Żyją w swoim systemie po to by gnębić ludność. Siostra może tego nie widzi dobrze, bo jest zajęta że tak powiem "bujaniem w obłokach", i właśnie "bujaniem w obłokach" nazwałbym prawdziwą wolność. Podczas gdy większość społeczeństwa nie czyta, bo zwyczajnie nie ma czasu. Bo musi harować na chleb. Walczyć w wojnie dnia codziennego. Tak więc wojna trwa i często w niej niestety przegrywamy. Zwrócenie się ku Bogu jest pewną formą ucieczki. Od szarej smutnej i przytłaczającej rzeczywistości. Ale tylko siostra wie, czy gdyby siostra była wolna tak naprawdę, to czy dalej zajmowała by się tematem, że tak powiem wojennym? Może są jakieś inne tematy? Równie ciekawe. Czy polskie społeczeństwo, wypełnione ludźmi którzy nie mają czasu na czytanie książek, jest w stanie przełknąć cokolwiek innego niź "wojenne tematy?" Mówi nam się, ze takie są realia, że taka jest rzeczywistość i pakuje nas się we wspomnienia o tym jak byliśmy niewoleni i zabijani. (A młodym ludziom daje się hop-hop, który jest niczym innym jak promocją pobliskiego komisariatu.) A może to wszystko się dzieje nadal i siostra pełni po prostu rolę informatora który straszy i przestrzega. Z całym szacunkiem siostro, ja nie lubię tematów wojennych. Było minęło i niech nigdy nie wraca! To, że cały czas są one mielone w polskiej kulturze, pokazuje tylko i wyłącznie to jak bardzo zniewolona jest polska kultura, niezdolna do zajmowania się czymkolwiek innym, tylko tematem wojennym i "pamięcią narodową". To jest bardzo smutne. / Nie wypowiadam się na temat książki którą siostra poleca, bo nie czytałem jej. Piszę po prostu tak ogólnie. Oczywiście książka pewnie jest dobra. Szczerze jednak interesują mnie inne tematy niź "Oświęcimsie". Są książki przygodowe, ciekawe reportarze, kryminały (reklamujące policję i sądownictwo, których również szczerze nienawidzę), horrory (w których człowiek zastanawia się czy to naprawdę, czy zostało znyślone przez autora)... no i romanse. Chyba najbardziej interesują mnie romanse psychologiczne. Mój ulubiony temat to psychologia i romantyzm. Coś kolorowego, coś nietuzinkowiego, coś niepropagandowego. Są w ogóle takie książki? Bardzo chciałbym wiedzieć, że zdążę to sprawdzić. Że będę miał na to czas. Że nie zmarunję go tyrając jak wół, żeby po prostu przeżyć od 1 do 1. / Serdecznie siostrę pozdrawiam i cały zakon Dominikanek. Bardzo cieszę się, że pasją siostry jest prowadzenie bloga. Mam nadzieje, że nigdy ta pasja siostry nie opuści. (Czy ma siostra Twittera?) Jak coś to mój email to: kubutek@tutanota.pl, albo proszę zostawić wiadomość gdzieś na MindRiver.pl Zapraszam do oglądania codziennej galerii. Z całego serca pozdrawiam. Z Bożą miłością i Panem Bogiem siostro.
OdpowiedzUsuń