wtorek, 10 sierpnia 2021

Książka z duszą

To by mogły być nasze przyjaciółki

(Karolina Guzik, 11 kobiet. O czym inni nie chcą rozmawiać, Edycja Świętego Pawła 2021)

Bardzo często przyłapuję się na ogromnym lęku przed cierpieniem, chorobą i śmiercią. Im więcej mam lat, tym lęk jest silniejszy. Odkrywam, jak trudno mi zaufać Panu Bogu. Tymczasem czytam o młodym człowieku, który umiera na glejaka i… się cieszy. Jestem podekscytowany, że być może niedługo zobaczę się z Bogiem – mówi. Jego żona Katarzyna nazywa go „Moim Niezwykłym Mężem” i z taką właśnie czułością pisze o nim na swoim blogu, a człowieka całkowicie zdanego na jej opiekę pielęgnuje z miłością.

Katarzyna to jedna z bohaterek książki Karoliny Guzik 11 kobiet. Poznajemy tam także Marzenę i Jolantę (mamę autorki) zmagające się z nowotworem, Maję i Dorotę, które doświadczyły śmierci dziecka, Annę, matkę dziecka z niepełnosprawnością, Klarę walczącą z depresją, Agatę – matkę dwójki adoptowanych dzieci i syna z zespołem Downa, kobietę po rozwodzie, Justynę, która zmagała się z niepłodnością i założyła Fundację Instytut Nadziei – obecnie mamę długo wyczekiwanych dzieci – i Ewę, która nadal stoi wobec wyzwania, jakim jest dla niej niepłodność. Wreszcie – niezwykle twórczą i aktywną Tisę, założycielkę Fundacji „Gajusz” i hospicjum perinatalnego.

Jedenaście trudnych wywiadów. Jedenaście tematów, których po ludzku nie sposób udźwignąć. Dlatego podtytuł „O czym inni nie chcą rozmawiać” jest tu jak najbardziej adekwatny.

Nie jest to jednak książka o nieszczęściach, jakie się mogą przytrafić kobietom. To raczej opowieść o mądrej, silnej kobiecości i o nadziei. Żadna z rozmówczyń Karoliny Guzik nie jest superbohaterką. Przyznają się do porażek, depresji, kryzysów, załamań. Zawsze jednak pojawia się Ktoś, kto pomaga im wyjść z ciemności – Bóg – choć ich droga do wiary często jest skomplikowana i nieoczywista. Zawsze też pojawiają się bliscy i przyjaciele, którzy je wspierają.

Rozmówczynie Guzik mówią o sile modlitwy i sakramentów, ale nie jest to tania, naiwna religijność. To jest zmaganie i bohaterki książki potrafią się do tego przyznać bez koloryzowania, idealizowania własnej historii i moralizowania: W szpitalu dostałam raz w kroplówce lek. Jeśli dobrze pamiętam – paracetamol, nic groźnego. Kiedy popatrzyłam na ten woreczek z lekiem, dostałam takiego ataku paniki, że poszłam do toalety i dosłownie zaczęłam wyć i modlić się, że nie chcę umierać. Byłam nie do opanowania – wspomina jedna z nich.

Tytułowe „11 kobiet” to by mogły być nasze przyjaciółki, koleżanki z pracy, sąsiadki, siostry. Nie są ani celebrytkami – choć często są obecne w przestrzeni medialnej – ani wielkimi świętymi czy mistyczkami. Przyznają się do słabości: strachu, niewiary, buntu wobec Boga i poczucia straty. Dlatego mogą być inspiracją w przeżywaniu wszystkiego, co po ludzku nas przerasta. I wtedy właśnie – w takim poczuciu bezradności – możemy doświadczyć czułości Boga.

Zachęcam do lektury.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz