Książka
z duszą
To
by mogły być nasze przyjaciółki
(Karolina
Guzik, 11 kobiet. O czym inni nie chcą rozmawiać, Edycja
Świętego Pawła 2021)
Bardzo często
przyłapuję się na ogromnym lęku przed cierpieniem, chorobą i śmiercią. Im
więcej mam lat, tym lęk jest silniejszy. Odkrywam, jak trudno mi zaufać Panu
Bogu. Tymczasem czytam o młodym człowieku, który umiera na glejaka i… się
cieszy. Jestem podekscytowany, że być
może niedługo zobaczę się z Bogiem – mówi. Jego żona Katarzyna nazywa go
„Moim Niezwykłym Mężem” i z taką właśnie czułością pisze o nim na swoim blogu,
a człowieka całkowicie zdanego na jej opiekę pielęgnuje z miłością.
Katarzyna to jedna z
bohaterek książki Karoliny Guzik 11
kobiet. Poznajemy tam także Marzenę i Jolantę (mamę autorki) zmagające się
z nowotworem, Maję i Dorotę, które doświadczyły śmierci dziecka, Annę, matkę
dziecka z niepełnosprawnością, Klarę walczącą z depresją, Agatę – matkę dwójki
adoptowanych dzieci i syna z zespołem Downa, kobietę po rozwodzie, Justynę,
która zmagała się z niepłodnością i założyła Fundację Instytut Nadziei –
obecnie mamę długo wyczekiwanych dzieci – i Ewę, która nadal stoi wobec
wyzwania, jakim jest dla niej niepłodność. Wreszcie – niezwykle twórczą i
aktywną Tisę, założycielkę Fundacji „Gajusz” i hospicjum perinatalnego.
Jedenaście trudnych
wywiadów. Jedenaście tematów, których po ludzku nie sposób udźwignąć. Dlatego
podtytuł „O czym inni nie chcą rozmawiać” jest tu jak najbardziej adekwatny.
Nie jest to jednak
książka o nieszczęściach, jakie się mogą przytrafić kobietom. To raczej
opowieść o mądrej, silnej kobiecości i o nadziei. Żadna z rozmówczyń Karoliny
Guzik nie jest superbohaterką. Przyznają się do porażek, depresji, kryzysów,
załamań. Zawsze jednak pojawia się Ktoś, kto pomaga im wyjść z ciemności – Bóg
– choć ich droga do wiary często jest skomplikowana i nieoczywista. Zawsze też
pojawiają się bliscy i przyjaciele, którzy je wspierają.
Rozmówczynie Guzik
mówią o sile modlitwy i sakramentów, ale nie jest to tania, naiwna religijność.
To jest zmaganie i bohaterki książki potrafią się do tego przyznać bez
koloryzowania, idealizowania własnej historii i moralizowania: W szpitalu dostałam raz w kroplówce lek.
Jeśli dobrze pamiętam – paracetamol, nic groźnego. Kiedy popatrzyłam na ten
woreczek z lekiem, dostałam takiego ataku paniki, że poszłam do toalety i
dosłownie zaczęłam wyć i modlić się, że nie chcę umierać. Byłam nie do
opanowania – wspomina jedna z nich.
Tytułowe „11 kobiet” to
by mogły być nasze przyjaciółki, koleżanki z pracy, sąsiadki, siostry. Nie są
ani celebrytkami – choć często są obecne w przestrzeni medialnej – ani wielkimi
świętymi czy mistyczkami. Przyznają się do słabości: strachu, niewiary, buntu
wobec Boga i poczucia straty. Dlatego mogą być inspiracją w przeżywaniu
wszystkiego, co po ludzku nas przerasta. I wtedy właśnie – w takim poczuciu
bezradności – możemy doświadczyć czułości Boga.
Zachęcam do lektury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz