Niedzielnie…
„Podobnie jest z
królestwem niebieskim jak z pewnym człowiekiem, który mając udać się w drogę,
przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek.” (Mt 25, 14 – 30)
Ile razy czytałam tę Ewangelię,
to zawsze myślałam o tych sługach, którzy pomnażali lub zakopywali talenty. Dzisiaj
moją uwagę przykuł właściciel majątku.
Jeden talent to w
czasach biblijnych ok. 35 kg złota. Ogrom! Tymczasem gospodarz zostawia ten
ogrom sługom i tak po prostu wyjeżdża. Powierza skarb nie rodzinie, nie
przyjaciołom, nie bliskim współpracownikom – ale sługom czyli ludziom, którzy mogli mieć do swojego pana
różny stosunek. Byli wśród nich tacy, którzy pracowali z zapałem i szczerze
kochali swojego pana. Inni pewnie pracowali według przysłowiowego grafiku i ani
minuty dłużej. Jeszcze inni udawali, że pracują albo wręcz kradli czy niszczyli
jego własność. Czy pan o tym nie wiedział? Zapewne wiedział. I to jest właśnie
w tej przypowieści zdumiewające: pan daje swoim sługom to, co najcenniejsze i
zarazem najbardziej delikatne – swoje zaufanie. Wszystkim bez wyjątku. Leniom,
oszustom, złodziejom i zdrajcom też.
Tym Gospodarzem jest Bóg. Pytamy:
gdzie On jest, kiedy rozpadają się małżeństwa i cierpią dzieci, ludzie się zabijają
na wojnach, coraz więcej księży żyje w sprzeczności ze swoim powołaniem aż po
jedną z największych zbrodni, jakie sobie można wyobrazić: pedofilię? Dlaczego Bóg
NATYCHMIAST nie ukarze zbrodniarzy? Dlaczego milczy? Bo obdarzył mnie i ciebie
zaufaniem. Dał nam największy majątek: samego Siebie w Słowie i sakramentach, i
czas, abyśmy pomnażali ten „talent” we własnym sercu.
Każdy zmarnowany dzień,
kiedy zaniedbałam modlitwę, nie spotkałam się ze Słowem, Msza Święta była dla mnie
tylko jednym z wielu punktów grafiku do „zaliczenia”, minęłam obojętnie kogoś,
kto potrzebował mojego czasu i uwagi, jest jak zakopany talent. Wyrzucone „35
kilo skarbu” czyli łaski. Zawiedzione zaufanie Boga, który daje mi wszystko, co
ma: Siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz