Niedzielnie…
„Mądrość bowiem tego
świata jest głupstwem u Boga” (3 Kor 3,
19)
"Nie stawiajcie oporu
złemu: lecz jeśli ktoś cię uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi (…).
Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mt 5, 39 – 44)
Wczoraj jechałam
pociągiem relacji Kraków – Wrocław. Wśród współpasażerów była miła, starsza
pani i dwie inne panie, wyjątkowo rozgadane. Z rozmowy wynikało, że pracownice
socjalne, interesujące się psychologią, programem 12 Kroków i wszelkiego
rodzaju samorozwojem. A także bardzo antykościelne. Milczałam, zajęta swoimi
sprawami. Pociąg zatrzymał się w Częstochowie.
-
O, Częstochowa! – mówi jedna z nich.
-
No tak.
-
Ale to przecież CZĘ – STO – CHO – WA! – sylabizuje teatralnie ta pierwsza, patrząc na koleżankę – Alleluja!
Poczułam,
jak zaczyna się we mnie gotować. Byłam bliska stanu wrzenia.
-
No i co? – pyta tymczasem koleżanka.
-
Nie wysiadasz?
-
A czemu mam wysiadać?
-
No jak to czemu? Żeby zapieprzać na kolanach!
To
już było ponad moje siły. Powiedziałam tej pani, dość ostro, że nie życzę sobie
tego typu komentarzy w mojej obecności. Bo dla mnie Częstochowa jest miejscem,
które kocham. Miejscem, które ukształtowało moją wiarę i powołanie. Pani na to
wylała cały swój antykościelny, zapewne gromadzony latami, jad i powiedziała,
że pracowała u sióstr zakonnych i że nigdy więcej.
Wbrew
pozorom to nie jest koniec tej historii. To, co idealnie pasuje do
dzisiejszych czytań, rozegrało się chwilę później. Do akcji wkroczyła starsza
pasażerka. Odezwała się stanowczo, ale bardzo łagodnie, o wiele delikatniej niż
ja: „Ja też proszę o uszanowanie moich przekonań”. Miała w sobie coś, czego
zabrakło mnie: pokój i czułość. Co najdziwniejsze, zaczęła z tymi paniami
przyjaźnie rozmawiać!
Ta
sytuacja jest mocnym obrazem tego, co dzisiaj Bóg ma mi do powiedzenia.
MĄDROŚĆ
BOWIEM TEGO ŚWIATA JEST GŁUPSTWEM U BOGA – nie wystarczą same argumenty. Przestrzeń
publiczna to w tej chwili jedno wielkie targowisko argumentów. Kiedy mówię coś ze złością, to jeśli nawet jest słuszne, efekt będzie odwrotny do zamierzonego.
JEŚLI
KTOŚ CIĘ UDERZY W PRAWY POLICZEK, NADSTAW MU I DRUGI – nie, to nie oznacza ani
tchórzostwa, ani frajerstwa. To oznacza miłość, która „cierpliwa jest, łaskawa
jest, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję i wszystko
przetrzyma…”. Miłość nie walczy z bronią. Nie atakuje. Nie piętnuje. Nie tworzy
podziałów, nawet, jeśli cały świat je tworzy. Miłość tworzy pomosty. Nie zawsze
jej się udaje, ale zawsze próbuje.
MÓDLCIE
SIĘ ZA TYCH, KTÓ®ZY WAS PRZEŚLADUJĄ – to jest właściwy kierunek! Te panie
wołają o miłość, nawet, jeśli o tym nie wiedzą. Pewnie się już nigdy nie
spotkamy, ale mogę coś dla nich zrobić: pomodlić się. Żeby doświadczyły
czułości Boga. A wtedy może się zdarzyć, że naprawdę wysiądą w Częstochowie i
pójdą na Jasną Górę na kolanach, bo taka będzie ich potrzeba serca. Nie takie
cuda Bóg czynił w ludzkim życiu. Sama jestem na to żywym dowodem.
Przygoda w pociągu nauczyła mnie jednej ważnej i niby oczywistej rzeczy: ja też potrzebuję przemiany serca. Żeby popatrzeć na te panie jak na współtowarzyszki
dużo ważniejszej podróży: podróży do nieba.
Tak
jak i one jestem w drodze i jeszcze wiele mi brakuje do świętości. Oj, bardzo
wiele!
to przykre ale może kiedyś wspomni własne drwiące słowa gdy wszystkie ludzkie środki zawiodą a ona swe myśli czy kroki skieruje do JASNOGÓRSKIEJ PANI
OdpowiedzUsuńTak często bywa. Znam to z autopsji :)
OdpowiedzUsuń