niedziela, 23 lutego 2020



Niedzielnie…

„Mądrość bowiem tego świata jest głupstwem u Boga”  (3 Kor 3, 19)

"Nie stawiajcie oporu złemu: lecz jeśli ktoś cię uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi (…). Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują”  (Mt 5, 39 – 44)

Wczoraj jechałam pociągiem relacji Kraków – Wrocław. Wśród współpasażerów była miła, starsza pani i dwie inne panie, wyjątkowo rozgadane. Z rozmowy wynikało, że pracownice socjalne, interesujące się psychologią, programem 12 Kroków i wszelkiego rodzaju samorozwojem. A także bardzo antykościelne. Milczałam, zajęta swoimi sprawami. Pociąg zatrzymał się w Częstochowie.
- O, Częstochowa! – mówi jedna z nich.
- No tak.
- Ale to przecież CZĘ – STO – CHO – WA! – sylabizuje teatralnie ta pierwsza, patrząc na koleżankę  – Alleluja!
Poczułam, jak zaczyna się we mnie gotować. Byłam bliska stanu wrzenia.
- No i co? – pyta tymczasem koleżanka.
- Nie wysiadasz?
- A czemu mam wysiadać?
- No jak to czemu? Żeby zapieprzać na kolanach!

To już było ponad moje siły. Powiedziałam tej pani, dość ostro, że nie życzę sobie tego typu komentarzy w mojej obecności. Bo dla mnie Częstochowa jest miejscem, które kocham. Miejscem, które ukształtowało moją wiarę i powołanie. Pani na to wylała cały swój antykościelny, zapewne gromadzony latami, jad i powiedziała, że pracowała u sióstr zakonnych i że nigdy więcej.
Wbrew pozorom to nie jest koniec tej historii. To, co idealnie pasuje do dzisiejszych czytań, rozegrało się chwilę później. Do akcji wkroczyła starsza pasażerka. Odezwała się stanowczo, ale bardzo łagodnie, o wiele delikatniej niż ja: „Ja też proszę o uszanowanie moich przekonań”. Miała w sobie coś, czego zabrakło mnie: pokój i czułość. Co najdziwniejsze, zaczęła z tymi paniami przyjaźnie rozmawiać!
Ta sytuacja jest mocnym obrazem tego, co dzisiaj Bóg ma mi do powiedzenia.

MĄDROŚĆ BOWIEM TEGO ŚWIATA JEST GŁUPSTWEM U BOGA – nie wystarczą same argumenty. Przestrzeń publiczna to w tej chwili jedno wielkie targowisko argumentów. Kiedy mówię coś ze złością, to jeśli nawet jest słuszne, efekt będzie odwrotny do zamierzonego.

JEŚLI KTOŚ CIĘ UDERZY W PRAWY POLICZEK, NADSTAW MU I DRUGI – nie, to nie oznacza ani tchórzostwa, ani frajerstwa. To oznacza miłość, która „cierpliwa jest, łaskawa jest, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję i wszystko przetrzyma…”. Miłość nie walczy z bronią. Nie atakuje. Nie piętnuje. Nie tworzy podziałów, nawet, jeśli cały świat je tworzy. Miłość tworzy pomosty. Nie zawsze jej się udaje, ale zawsze próbuje.

MÓDLCIE SIĘ ZA TYCH, KTÓ®ZY WAS PRZEŚLADUJĄ – to jest właściwy kierunek! Te panie wołają o miłość, nawet, jeśli o tym nie wiedzą. Pewnie się już nigdy nie spotkamy, ale mogę coś dla nich zrobić: pomodlić się. Żeby doświadczyły czułości Boga. A wtedy może się zdarzyć, że naprawdę wysiądą w Częstochowie i pójdą na Jasną Górę na kolanach, bo taka będzie ich potrzeba serca. Nie takie cuda Bóg czynił w ludzkim życiu. Sama jestem na to żywym dowodem.

Przygoda w pociągu nauczyła mnie jednej ważnej i niby oczywistej rzeczy: ja też potrzebuję przemiany serca. Żeby popatrzeć na te panie jak na współtowarzyszki dużo ważniejszej podróży: podróży do nieba.
Tak jak i one jestem w drodze i jeszcze wiele mi brakuje do świętości. Oj, bardzo wiele!

2 komentarze:

  1. to przykre ale może kiedyś wspomni własne drwiące słowa gdy wszystkie ludzkie środki zawiodą a ona swe myśli czy kroki skieruje do JASNOGÓRSKIEJ PANI

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak często bywa. Znam to z autopsji :)

    OdpowiedzUsuń