piątek, 1 listopada 2019

fot. Marta Woynarowska



Świątecznie…

WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH

październik powoli zachodzi
złotą łuną
i mgła okrywa całą ziemię

po nikłych schodach
z cmentarnych płomyków
idą do nieba
listopadowi święci
nieogłoszeni
trochę nieudani
robotnicy ostatniej godziny

dziecko sąsiadów co w zeszłym roku
zginęło na przejściu dla pieszych
potyka się o rozwiązaną sznurówkę

ta dziwaczka co dokarmiała
osiedlowe koty
biegną za nią wszystkie
ocierają się o jej dziurawe buty
jeden śpi w jej ramionach jak niemowlę

chuda dozorczyni co miała
męża pijaka
albo syna
różnie mówią

babcia co piekła taką szarlotkę
że w całym domu pachniało
przedwojennym sadem
zanim nadleciały samoloty
i zabiły wszystkie drzewa

kuzynka co nie umiała mówić
śliniła się tylko
i wołali na nią ta głupia
a w jej oczach była cała treść

dziewczyna ze zdjęcia
czarno – biała jeszcze
ta co się uparła
że urodzi
w czasach kiedy
lepiej było umrzeć przy porodzie
niż żyć z nieślubnym dzieckiem
jakby się umarło

ta dziewczynka z podwórka
wieczna ośmiolatka
co się dzieci z niej śmiały
że widzi anioły
a potem anioł przysiadł
na jej szpitalnym łóżku
kiedy było jej coraz mniej

idą po nikłych schodach
z cmentarnych płomyków
śmieją się i śpiewają
jak przedszkolaki maszerujące na piknik

ci co przyszli z wielkiego ucisku
i wypłukali swe szaty
we krwi Baranka
te znoszone ubrania
niekochanych żon
sierot
kalek
źle zarabiających stróżów


idą biali jak śnieg
zamienieni w muzykę

(Kłodzko, 01. 11. 2019)




2 komentarze:

  1. Wspaniały wiersz. Nie znam się na poezji i chyba nie potrafię jej doceniać, tak jak powinno się to robić, ale to było piękne. Poruszające.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń