Myśli
niedorzeczne…
ODEJŚCIE
Władysławowi
Zakrzewskiemu
Przemknął koło mnie korytarzem tak cicho,
że nie zdążyłam złapać tej chwili za rękę.
I pomilczeć z nią, i wsłuchać się w jej ukrytą mądrość.
że nie zdążyłam złapać tej chwili za rękę.
I pomilczeć z nią, i wsłuchać się w jej ukrytą mądrość.
Mądrość,
która mówi, że to, co wieczne, jest niepozorne.
Mądrość, która uśmiecha się do dziecka o płowych, pospolitych włosach
Mądrość, która uśmiecha się do dziecka o płowych, pospolitych włosach
i
zmęczonej kobiety z torbą pełną ziemniaków.
Mądrość, która chodzi w wytartym swetrze
Mądrość, która chodzi w wytartym swetrze
i
pięknieje dopiero, kiedy kocha.
Mądrość, która nie wstydzi się, że jest stara,
Mądrość, która nie wstydzi się, że jest stara,
i
właśnie dlatego jest bardzo młoda.
Mądrość, która zachwyciła się światem i tak już jej zostało.
A potem zamieniła się muzykę.
Mądrość, która zachwyciła się światem i tak już jej zostało.
A potem zamieniła się muzykę.
Przemknął korytarzem jak tyle razy wcześniej.
A potem nagle skręcił w wieczność.
A potem nagle skręcił w wieczność.
A my stoimy oszołomieni i nie wiemy, co zrobić z
rękami.
Jak debiutanci.
Jak osierocone dźwięki niezagranego koncertu.
Jak zawsze wtedy, gdy ktoś skręca w wieczność.
Jak debiutanci.
Jak osierocone dźwięki niezagranego koncertu.
Jak zawsze wtedy, gdy ktoś skręca w wieczność.
(Kłodzko, 24. 10. 2018)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz