niedziela, 17 listopada 2019



Niedzielnie…

„Z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich (…). Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie.”  (Łk 21, 17.19)

Zburzona świątynia w Jeruzalem. Głód. Wojny i kataklizmy. Ludzie – nawet najbliżsi – składający na siebie nawzajem donosy i „przyprawiający się o śmierć”. Wizja końca czasów przeraża…
Czytamy słowa Jezusa w napięciu: kiedy to wszystko się zacznie dziać? Czy już się spakować i budować podziemne schrony, czy jeszcze można w spokoju zjeść niedzielny rosół? Tymczasem  to wszystko dzieje się od wieków. Raz wydarza się w scenerii starożytnego Rzymu, na arenach pełnych dzikich zwierząt i w ogrodach Nerona, gdzie czuć swąd palonych ludzkich ciał. To znów na placach średniowiecznych miast, gdzie znowu unosi się ten sam swąd z płonących stosów, tylko kto inny jest inicjatorem egzekucji. Spływa krwią gilotyny w czasie Wielkiej Rewolucji, potem dwóch wielkich wojen, wreszcie wielkich totalitaryzmów i terroru Państwa Islamskiego…
To wszystko się dzieje w każdym ludzkim sercu skażonym grzechem pierworodnym. To się dzieje zawsze, gdy człowiek wybiera egoizm. Gdy stawia siebie na miejscu Boga.
„Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie” – słowa Jezusa brzmą dramatycznie, biorąc pod uwagę fakt, że żyjemy w czasie i miejscu, gdzie wiarę można wyznawać publicznie, w każdym mieście jest kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt kościołów, wspólnot i duszpasterstw, a w każdej wiosce przynajmniej jakaś mała kaplica. Można chodzić do katolickich szkół i na katolickie uniwersytety, korzystać z katolickich mediów i czytać do woli Biblię, bo nikt za to nikogo nie zamyka w więzieniu.  Może nie jest w naszym kraju najlepiej, ale to „nie najlepiej” nie oznacza wojny i głodu. Może panuje rozłam, ale to nie oznacza donosicielstwa i nocnych aresztowań. Może różnimy się światopoglądem i przekonaniami politycznymi, ale to nie oznacza wyroków bez sądu i egzekucji.  Może tolerancja nie jest pojęciem jednoznacznym, raczej słowem, z którego zrobiono hasło na transparenty, ale jej brak nie oznacza fizycznych prześladowań wyznawców Jezusa.
Mamy za co dziękować Bogu. Czy dziękujemy?
Co oznacza dla mnie i dla ciebie - w tych warunkach, w jakich przyszło nam żyć - wytrwałość? Wierność Jezusowi. Bez względu na to, co powiedzą inni: w mediach, w Internecie, w realu. Kiedy to jest uznawane za nieżyciowe i nie na czasie. Kiedy cały świat wokół mnie trąbi: weź nie przesadzaj, Jezus kochał wszystkich i już dawno by odpuścił… Nie,  On by NIE odpuścił – właśnie dlatego, że kochał wszystkich. Bycie Jego uczniem polega na tym, że traktuję poważnie Jego Ewangelię. Mam odwagę pójść pod prąd. I wtedy się okazuje, że żyję pełnią życia, bo pomimo wszystkich jego trudności odnajduję jego sens i cel. Przecież nie idę przez życie sama, lecz z moim Mistrzem, który chce, żeby jego owce „miały życie w obfitości” czyli żyły w zgodzie z sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz