sobota, 14 października 2023


 

Powiew COOL- tury

 

Wszyscy jesteśmy z jakichś Lipiec

(Chłopi, reż. DK Welchman i Hugh Welchman, 2023)

Bardzo szybko zapomniałam, że to animacja. Dałam się wciągnąć. Wzruszyć. Oczarować. Ożywa polskie malarstwo realistyczne i naturalistyczne, ożywa dzieło Władysława Reymonta, ożywa opowieść o ludzkich namiętnościach i tęsknotach, pragnieniu bliskości i niedopasowaniu do sztywnych ram wyznaczonych przez społeczność, o wrażliwości i odrzuceniu.

Krytycy piszą, że Chłopi z 2023 roku to adaptacja „herstoryczna” i pewnie mają rację, ale ja tutaj widzę także piękne, wielowymiarowe, wyraziste postacie męskie. Widzę po prostu ludzi: walczących o przetrwanie, dla których ziemia była świętością, bo zapewniała im byt, kochających i nienawidzących, żyjących w zgodzie z rytmem przyrody i roku kościelnego, a równocześnie potrafiących zakłuć widłami każdego, kto nie przestrzega reguł zbiorowej gry.

Podobno większość z nas to potomkowie chłopów. Wszyscy jesteśmy z jakichś Lipiec: społeczności, w której trzeba było się „zmieścić” i jakoś egzystować. To „jakoś” oznaczało często biedę, zgodę na pracę ponad siły, a nawet przemoc w rodzinie, rezygnację z własnych potrzeb, wieczne zaciskanie zębów. Nie ma ani miejsca, ani czasu na marzenia. Trzeba się dostosować. Trzeba się zgodzić na „wyjście z domu” czyli ślub za morgi, najczęściej z panem młodym, który „młody” jest tylko z nazwy…

No i trzeba być po „naszej” stronie, bo jeśli nie: lądujesz poza nawiasem. Brzmi znajomo…

Główna bohaterka, Jagna, nie potrafi i nie chce się zmieścić w takim schemacie. Jest inna, a więc skazana na wykluczenie.

Byłam bardzo ciekawa, jaki będzie pomysł na tę postać w nowej wersji Chłopów. Cały czas miałam w oczach przaśną femme fatale, zarówno z samej powieści, jak z wersji Jana Rybkowskiego z 1973 roku, a także z musicalu Wojciecha Kościelniaka w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Ociekającą zmysłowością, wyrachowaną kusicielkę.

Welchmanowie poszli w zupełnie innym kierunku i to jest siłą tego filmu. Jagna grana przez Kamilę Urzędowską jest krucha, bezbronna i po prostu zbyt wrażliwa, żeby zrozumieć prawa rządzące światem, w który została bez własnej woli wrzucona. Ratuje bociana ze złamanym skrzydłem, chroni przed rozdeptaniem napotkanego na drodze żuczka, ucieka w świat wycinanek i… patrzy w chmury (genialny pomysł na to, jak umieścić słynne Babie lato Józefa Chełmońskiego w konkretnym kontekście fabularnym!). W innym świecie byłaby może artystką. Tutaj musi pilnować pola i obejścia, i zgodzić się na małżeństwo z pierwszym gospodarzem we wsi, do którego nie czuje nic poza obrzydzeniem.

Mirosław Baka jako Boryna stworzył jednak taką kreację, że aż sobie pomyślałam: Szkoda! Szkoda, że ona nic do niego nie czuje… Ten twardziel ma w sobie jakąś źle skrywaną czułość i opiekuńczość, która w innych warunkach mogłaby rozkwitnąć. Lubię tego Borynę, żal mi go z całego serca i chciałabym, żeby na stare lata był jeszcze szczęśliwy…

Warto też wspomnieć o Hance Soni Mietielicy: bohaterki równie ważnej i tragicznej co Jagna. Zębami i pazurami walczy o swoje – czyli głównie dobro dzieci, ale także własną pozycję kobiety w rodzinie. Potrafi jednak być równie krucha i wrażliwa jak Jagna. Wzruszyła mnie scena, kiedy Hanka wybiera się na pielgrzymkę do Częstochowy i przychodzi do Jagny i Dominikowej, żeby je przeprosić. Przyjmują ją chłodno. Hanka nie strzela focha. „Będę się za was modlić.” – mówi na odchodne i jest w tym kwintesencja Ewangelii. Jest w tym także pokora silnej, świadomej własnej wartości kobiety, i współczucie. Dlatego postać Hanki jest tak poruszająca.

Zresztą w tym filmie nie ma złej czy choćby nijakiej roli. Świat Chłopów jest barwny nie tylko ze względu na oszałamiającą stronę wizualną: animacja obrazów inspirowanych malarstwem, ciekawe, świetnie dobrane kolorystyczne kostiumy (jednolite spódnice chłopek i wyróżniająca się na ich tle odmienna kolorystyka sukni Jagny, na przykład w scenie wesela), widowiskowe plenery i scenografia, ale przede wszystkim ze względu na znakomitą dramaturgię: emocje i napięcie w mimice aktorów, w każdym ich geście, genialne sceny zbiorowe. A w tym wszystkim hipnotyzująca muzyka Łukasza Rostkowskiego (L.U.C. – a), inspirowana folklorem, ale nie będąca jedynie jego wiernym odtworzeniem. Ta muzyka porywa, buduje napięcie, jest równoległą opowieścią z wewnętrznego świata bohaterów i… widzów.

Fascynuje mnie w tym filmie zderzenie sielankowych, uwodzących kolorami obrazów z dramatycznymi losami bohaterów, które z sielanką nie mają nic wspólnego. Myślę, że to zamierzony efekt.

Dlaczego warto pójść na Chłopów? Po to, żeby zobaczyć, że klasyka literatury może być  do bólu współczesna. Po to, żeby dać się porwać wizualnej i muzycznej stronie filmu. Po to, żeby odnaleźć własną historię w losach bohaterów, bo przecież tęsknota za miłością, lęk przed odrzuceniem, napięcie między potrzebą przynależności a pragnieniem wolności to coś, co dobrze znamy, nawet, jeśli ostatni raz byliśmy na wsi w dzieciństwie, na wakacjach u dziadków.

Po to, żeby powrócić do własnych wewnętrznych Lipiec - czyli tego, co nas ukształtowało. Dobrego i złego.

 I jeszcze jedno: wielkie brawa dla twórców filmu za to, że w finale nie zrobili z Jagny ofiary, choć zachowali wierność tekstowi Reymonta. Jagna jest wolna. Do samego końca.

Kibicuję Welchmanom. Cieszę się, że publiczność doceniła ich wizjonerski obraz w Gdyni. W moim przekonaniu zasłużyli na Oscara jak mało kto z polskich twórców w ostatnich latach!



Link do zwiastuna:

https://www.filmweb.pl/video/Zwiastun/Ch%C5%82opi+Zwiastun+nr+1-66589

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz