Powiew
COOL-tury
(Znachor, reż. Michał Gazda, Netflix
2023)
Znachor
Tadeusza Dołęgi – Mostowicza był zawsze dla mnie synonimem kiczu, do tego
stopnia, że wersję z 1981 roku obejrzałam dopiero w tym miesiącu, jak się
dowiedziałam, że wychodzi nowa wersja na Netflixie.
Co odnalazłam w tej
trącącej myszką historii, która tak mocno zawładnęła naszą zbiorową wyobraźnią,
w dużej mierze dzięki legendarnej ekranizacji Jerzego Hoffmana? Nadzieję: że
miłość i po prostu zwykła przyzwoitość ma szansę wygrać z największą podłością,
choć niekoniecznie natychmiast. Wrażliwość społeczną, która zdominowała
literaturę pozytywizmu i pozostała w polskiej kulturze już na zawsze. Im jestem
starsza, tym bardziej rozumiem, o co pozytywistom chodziło. Wiarę, że na świecie istnieją ”doktorowie
Judymowie”, tacy właśnie jak tytułowy bohater powieści Dołęgi – Mostowicza, których
stać na bezinteresowną pomoc najuboższym i najbardziej bezbronnym. Ale także:
nieco banalny mezalians z happy endem, czarno – białe charaktery i sztampowe
postacie kobiece, nieskomplikowana, szyta grubymi nićmi fabuła.
Byłam ciekawa, co można
wnieść nowego do kultowego, ale niezbyt wyrafinowanego tematu, w jaki sposób go
rozwinąć i uaktualnić, i czy to w ogóle jest możliwe. Nie jestem zwolenniczką
teorii „jedynie słusznej ekranizacji”, która jest nienaruszalną świętością i
każda próba reaktywacji jest grzechem wołającym o pomstę do nieba. Tak więc
zasiadłam przed ekranem bez uprzedzeń i… nie zawiodłam się!
Netflixowy Znachor to po prostu świetna robota
filmowa: ze znakomitą, budującą napięcie muzyką Pawła Lucewicza, która
nawiązuje do tradycyjnych pieśni ludowych, wartką akcją i pełnokrwistymi kreacjami
aktorskimi: zwłaszcza tytułową rolą Leszka Lichoty, pełnego ciepła, choć
powściągliwego, Zośki, wyrazistej chłopki, kobiety z krwi i kości, o silnej osobowości, która wie, czego chce i
nie zawaha się o to zawalczyć, w wykonaniu rewelacyjnej Anny Szymańczyk, oraz
Marysi Wilczurówny, którą zagrała Maria Kowalska. Ta młoda aktorka nadała
swojej bohaterce temperament i koloryt, jej Marysia jest „jakaś”, o coś jej
chodzi, z czymś się nie zgadza, ma swoje zdanie, nareszcie z charakterem, w
przeciwieństwie do zjawiskowo pięknej, ale statycznej i posągowej potulnej
„gąski” z wersji Hoffmana.
Trochę zaskoczył mnie
luźny stosunek scenarzystów do fabuły powieści: nieobecne w poprzednich
wersjach wątki i postacie, rezygnacja z pokazania, że rodzina młynarza jest
prawosławna, za to wprowadzenie do narracji Żydów, drobne zmiany w przebiegu
akcji, no i wszechobecny we współczesnych produkcjach filmowych, zarówno polskich
jak zagranicznych, seks przedmałżeński, również tam, gdzie pierwotnie go nie
ma. Jest to na pewno niezgodne z obyczajowością epoki, co nie znaczy, że takie
zjawisko nie istniało. Ale czy było aż tak powszechne i oczywiste jak dzisiaj?
Po co te innowacje? Nie wiem. W niczym to jednak nie umniejsza wartości bardzo
dobrze opowiedzianego filmu.
Jednak to, co mnie
najbardziej poruszyło, co wyniosłam dla siebie, co jest najbardziej „moje”, to
relacja Rafała Wilczura z córką. Nie będzie spoilerem, jeśli zdradzę, że główny
bohater przeżywa dramat, ponieważ zostawia go żona i zabiera w nieznane ich
małą córeczkę, skutkiem czego bohater wpada w tarapaty i traci pamięć, bo
fabuła Znachora, spopularyzowana
przez filmy z 1937 i 1981 roku, jest
powszechnie znana. W nowej wersji jednak twórcy z czułością pochylają się
właśnie nad tym wątkiem: ojca i córki. To jest dla głównego bohatera
najważniejszy łącznik między światem
cenionego chirurga Rafała Wilczura a światem człowieka znikąd – Antoniego
Kosiby. Można stracić pamięć umysłu, ale nie da się stracić pamięci serca…
I kiedy film się
zaczyna od zabawy ojca i córeczki w operację, płaczę ze wzruszenia. Już wiem,
o czym jest Znachor Michała
Gazdy: to opowieść o ojcostwie. Paląco potrzebna w czasach
rozwodów, związków na próbę, samotnego macierzyństwa i rodzin patchworkowych. Warto
obejrzeć, najlepiej z dziećmi. A potem porozmawiać.
Link do zwiastuna:
https://www.filmweb.pl/video/Zwiastun/Znachor+Zwiastun+nr+1-66351
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz