Niedzielnie…
Rzekł
do nich Jezus: "Napełnijcie stągwie wodą!" I napełnili je aż po
brzegi. (J2, 7)
Po brzegi.
Oni napełnili te
stągwie PO BRZEGI. Z całą świadomością, jak bardzo absurdalne po ludzku jest
to, co zrobili. Po ludzku – ale nie tam,
gdzie do akcji wkracza Jezus.
W innej relacji ewangelistów
Jezus karmi tysiące ludzi pięcioma chlebami i dwiema rybami. Dlaczego? Bo znalazł
się ktoś, kto mu z całym zaufaniem przyniósł ten marny prowiant.
Nigdy do tej pory nie
zwracałam uwagi na szczegół, że słudzy napełnili stągwie wodą po brzegi i
wtedy dopiero ta woda stała się winem.
Mówisz do mnie dzisiaj,
Jezu, że nie mam prawie nic, ale z tym „nic” Ty możesz zrobić wszystko.
Czy wykorzystuję „na
maksa” swój czas, talenty, umiejętności, dary, jakie mam od Boga, to, co we
mnie najpiękniejsze? Bez racjonalizowania, że to przecież bez sensu, bo i tak młodzież
wypisuje się z religii, a moi młodzi aktorzy z
grupy teatralnej, którą prowadzę, w większości ostatni raz byli w
kościele w dniu swojej Pierwszej Komunii?
Wiem, że nie. Bardzo często
mi się nie chce. Tym sługom się chciało i dlatego dokonał się pierwszy cud
Jezusa.
Cud tego, że komuś się
CHCIAŁO i On mógł działać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz