niedziela, 7 listopada 2021


 

Niedzielnie…

„Ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała na swoje utrzymanie.”

(Mk 12, 44)

Wdowa złożyła Bogu dar „ze swego niedostatku”. Co to znaczy dzisiaj dla mnie? To znaczy, że jestem zaproszona do przyjaźni z Bogiem tu i teraz. Z całą swoją bylejakością. Nawet, a może przede wszystkim, gdy nie mam nic: ani umiejętności modlitwy, ani zaangażowania emocjonalnego, które by mi pomogło w modlitwie i wypełnianiu obowiązków, ani pasji głoszenia Słowa, ani po prostu wiary, o której Jezus tak często mówi w Ewangelii.

Tak, bardzo często bywam niewierząca. Nie mam nic – tylko pustkę wynikającą z koncentracji na sobie. I właśnie to „nic” mogę ofiarować Bogu. Jak ta wdowa w świątyni. Jak inna wdowa z Sarepty Sydońskiej, o której opowiada pierwsze czytanie. Miała tylko dzban mąki i baryłkę oliwy oraz dziecko na utrzymaniu. Panował głód. Mogła nie posłuchać proroka Eliasza, popukać się w głowę i zatrzymać te resztki dla siebie. Starczyłoby na jeden posiłek dla niej i dla syna. Ostatni. Tymczasem ta kobieta zrobiła inaczej: oddała Bogu te marne resztki i to był początek cudu.

Cuda, których Bóg dokonuje w moim życiu, zaczynają się od momentu, w którym oddaje Mu swoje „nic”.

 

2 komentarze: