środa, 3 sierpnia 2022


 

Myśli niedorzeczne

 

„Wygląda siostra, jakby siostra szła” – pielgrzymka dominikańska na Jasną Górę

 

Znowu poczułam ten duszący zapach kadzideł. A może to wzruszenie tak dławi mi gardło? Znowu zobaczyłam tłum ludzi z plecakami i chustkami pielgrzymkowymi w kościele dominikanów na ulicy Stolarskiej – uczestników XXXI Pieszej Pielgrzymki Dominikańskiej na Jasną Górę.  Warto było wstać na 7.00 rano, żeby ich odprowadzić swoją modlitwą i pomachać, kiedy zaczną wychodzić.

- Po dwóch latach znowu jesteśmy razem i idziemy! – powiedział ojciec Maciej Soszyński i w całym kościele rozległy się brawa. W ogromnym gotyckim oknie nad prezbiterium zajaśniało wschodzące słońce.

„Dzięki serdecznej litości naszego Boga,

Z jaką nas nawiedzi z wysoka Wschodzące Słońce,

By oświecić tych, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają,

Aby nasze kroki skierować na drogę pokoju” (Łk 1, 78 - 79).

– mówię każdego ranka wraz z Zachariaszem słowa, które znam na pamięć i dawno przestały mnie zachwycać. A dzisiaj, na tej pielgrzymkowej mszy, w tłumie ludzi gotowych, żeby wyruszyć w drogę z Jezusem, te słowa ZOBACZYŁAM.

Rafael, Cisza, Dorośli, Beczka, Dziewiętnastka, dwie grupy Rodzinne i Pokuta wyruszyły. A ja zostałam. Czuję dławienie w gardle. Odżyły wspomnienia, obudziła się tęsknota i pragnienie, żeby iść za rok. Nie wiem, jak to zrobię. Nie mam pojęcia, jak pokonać własne ciało, które nie chce mnie słuchać, co zrobić z bolącym kolanem i kręgosłupem. Wiem, że serce się rwie i nie daje mi spokoju.

- Siostra też na pielgrzymkę? – pyta mnie jakiś dominikanin, którego nie znam.

- Nie – uśmiecham się – Nie tym razem.

- A wygląda siostra, jakby siostra szła.

A więc mam pielgrzymkowy wygląd. To już coś.

Liturgia słowa dała nam dużo nadziei:

„Ukochałem cię odwieczną miłością, dlatego też podtrzymywałem dla ciebie łaskawość. Znowu cię zbuduje i będziesz odbudowana.” (Jr 31, 3 – 4). Może pielgrzymowanie jest właśnie po to, żeby coś w sobie odbudować? Żeby sobie przypomnieć, że jest Ktoś, dla kogo moje życie jest bezcenne, i ten Ktoś chce mnie prowadzić.

I Ewangelia o kobiecie kananejskiej. Tej, która błaga Jezusa o uwolnienie jej córki spod władzy złego ducha, a Jezus traktuje ją bardzo nieelegancko, bo mówi, że nie należy zabierać pokarmu dzieciom, a dawać psom. Kobieta jednak nie ustępuje i Jezus spełnia jej prośbę. Żadna interpretacja tej Ewangelii mnie jakoś do tej pory nie przekonywała. A dzisiaj na kazaniu usłyszałam, że to nie tylko przykład wiary, ale także MIŁOŚCI. Takiej miłości, która gotowa jest na wszystko, również na nieeleganckie potraktowanie, żeby walczyć o ukochaną osobę.

Pielgrzymowanie to zarówno akt wiary, jak miłości. Idę z konkretnymi intencjami – za tych, których kocham, i tych, którzy potrzebują mojej modlitwy. Idę, żeby być świadkiem wiary dla wszystkich, których spotkam po drodze. Idę, żeby na nowo zaprzyjaźnić się z Jezusem.

W tym roku duchowo, a za rok… Kto wie?

Serce się rwie i nie daje mi spokoju.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz