niedziela, 19 lipca 2020



Niedzielnie…

Królestwo niebieskie podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał na swej roli. Jest ono najmniejsze ze wszystkich nasion, lecz gdy wyrośnie, większe jest od innych jarzyn i staje się drzewem, tak że ptaki podniebne przylatują i gnieżdżą się na jego gałęziach. (Mt 13, 31 – 32).

Siedzę sobie na polance w cieniu ogromnego dębu. Cisza, spokój, kwintesencja tak modnego teraz slow life. Trochę przeszkadzają komary i nieznośne, drobniutkie muszki zwane przecinkami, które włażą wszędzie, nawet za monitor laptopa, ale cóż taki drobiazg znaczy wobec tej chwili absolutnego spokoju… I nagle tę sielską ciszę przerywają jakieś pomruki. Zaintrygowały mnie. Nasłuchuję, skąd dochodzą, potem się rozglądam i widzę: jeden z naszych chłopaków, Andrzej, przysiadł sobie na ławce obok blaszanego Jezusa i ucina sobie z Nim pogawędkę. Tak właśnie wygląda niebo. Mogę usiąść obok Jezusa albo pójść z Nim na spacer i pogadać. I cieszę się tą chwilą, a ona trwa wiecznie. Nigdy mi się to nie znudzi, bo Bóg jest nieskończenie piękny i fascynujący. Nasi chłopcy z Broniszewic to wiedzą, a my musimy długo do tej wiedzy dochodzić. Często przez całe życie. Bo to wiedza serca.
Jak to się ma do dzisiejszej Ewangelii? Dużo tutaj treści, bo Jezus opowiada przypowieść o chwaście, o ziarnku gorczycy i o zaczynie. Jego słowo mocno wpisuje się w to wszystko, co aktualnie przeżywamy. Oto szaleje pandemia. Polacy podzieleni po wyborach tak ostro, że chcą masowo bojkotować Podlasie i Podkarpacie, bo jego mieszkańcy zagłosowali nie na tego kandydata co „trzeba”, a absurdalna petycja jakiegoś obywatela o wyrokach za obchodzenie Halloween powoduje w mediach falę histerii i hejtu. We Francji  właśnie podpalono kolejną gotycką katedrę. Gdzie to Królestwo Boże? Może to dziwnie zabrzmi, ale wszędzie. Jest w uśmiechu dwuletniego dziecka, które wie, że jest kochane. W broniszewickich wolontariuszach, młodych ludziach, którzy poświęcają swoje wakacje i urlopy, żeby tutaj przyjechać. W wierze mojej mamy, która powtarza, że musi być od września normalnie, bo przecież się o to modlimy, tylko trzeba Panu Bogu konsekwentnie zawracać głowę. W tych wszystkich kapłanach, siostrach zakonnych i świeckich wolontariuszach, którzy nie zawahali się pomagać w czasie pandemii w domach opieki, gdzie szalał koronawirus. W całym sztabie dobrych ludzi szyjących w czasie kwarantanny maseczki i w różny sposób wspierających medyków. W takich akcjach jak Zupa na Plantach. I zawsze wtedy, gdy wyciągam rękę do drugiego człowieka, nie patrząc na to, w co wierzy, jakie ma przekonania i na kogo głosował. Po prostu dlatego, że jest człowiekiem. Zawsze wtedy, gdy potrafię słuchać. Zawsze wtedy, gdy uczę się przebaczać i przyznawać do błędu.
Kiedy byłam w Ziemi Świętej, miałam okazję zobaczyć, jak wygląda ziarnko gorczycy z tamtych terenów. Nie przypomina znanych nam, europejskich ziarenek z musztardy francuskiej. Jest tak maleńkie, ze prawie go nie widać. Czarny pyłek na dłoni. I z tego właśnie pyłku może wyrosnąć coś wielkiego w życiu naszym i tych, których spotykamy. Trzeba tylko na to pozwolić.
Może na dobry początek warto usiąść z Jezusem na ławce i pogadać? On zawsze ma czas. Wolne miejsce dla mnie i dla ciebie też się znajdzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz