niedziela, 14 kwietnia 2024


 

Powiew COOL- tury

 Niepokój wdziera się przez okno

(Strefa interesów, reż. Jonathan Glazer, 2023)

Interesy idą świetnie. Rudolf jest szefem filii wielkiej europejskiej korporacji, ma oddaną żonę, gromadkę dzieci i willę z ogródkiem. Żona ten ogródek pielęgnuje z pomocą ogrodnika i służby. Często mąż jej przynosi z pracy w prezencie eleganckie ubrania, a nawet piękne futra. Szczęśliwa małżonka rzuca to i owo z tych darów służącym. Dzieci chodzą do szkoły. Tato jest zapracowany, ale zawsze znajduje czas, żeby poczytać córkom bajki na dobranoc, a starszego syna zabrać na konną przejażdżkę po okolicy. Słowem: trochę oldschoolowa sielanka, jak gdyby żywcem wyciągnięta ze starych elementarzy naszych dziadków
i pradziadków.

Tyle że ta okolica to rozległy i coraz sprawniej funkcjonujący obóz koncentracyjny KL Auschwitz, willa bezpośrednio graniczy z murem obozu, do malowniczego ogrodu
i wygodnych sypialni dochodzą strzały, krzyki, płacz dzieci z „sąsiedztwa”, ujadanie psów
i dymy z krematoryjnych kominów, ubrania i futra pochodzą z „Kanady” czyli obozowego magazynu rzeczy skonfiskowanych Żydom wysłanym prosto z transportu do komór gazowych, szkoła dla dzieci jest oczywiście narodowosocjalistyczna, a konne przejażdżki
z synem mają na celu wtajemniczenie chłopaka w specyfikę wzorcowego funkcjonowania placówki. Ojcem rodziny jest Rudolf Höss, komendant KL Auschwitz.

I na tym właśnie polega siła tego filmu. Nie ma tam jasno zarysowanej fabuły, wartkiej akcji ani żadnych „ozdobników”, które by mogły film uatrakcyjnić. Strefa interesów jest przerażająca w swojej surowości. Trochę jakby ktoś wszedł z ukrytą kamerą do posiadłości Hössów i nagrał ich zwykłe życie, dialogi przy stole, wieczory, poranki, zabawy dzieci… Ot, dom nie różniący się niczym od innych domów, gdyby nie te
niepokojące odgłosy zza muru…

Nie jest to pierwszy film opowiadający o Holokauście z innej perspektywy. Wystarczy wspomnieć Życie jest piękne Roberto Begniniego, gdzie bohater tłumaczy kilkuletniemu synkowi, że obóz koncentracyjny to taki rodzaj zabawy w chowanego, i Chłopca w pasiastej piżamie Marka Hermana, gdzie podobnie jak w Strefie interesów mamy obraz „porządnej” niemieckiej rodziny, której ojciec jest komendantem obozu. Jednak w odróżnieniu od tych skądinąd świetnych filmów, obraz Glazera ukazują jedynie brutalną prawdę historyczną, bez retuszu i właściwie bez komentarza. Widzimy jedynie zbiór obrazów, w których liczy się każdy detal. Dym i płomienie za oknem. Dziewczynę podrzucającą jabłka dla więźniów obozu (bardzo ciekawe zdjęcia kontrastujące z kolorowymi obrazami życia rodzinnego Hössa, bo zrobione w negatywie). Niańki kąpiące najmłodsze dzieci komendanta w wannie
i przebitka: Höss myjący ręce, z których spływają do odpływu umywalki resztki popiołu… Podekscytowany syn komendanta, dzieciak jeszcze, może dwunastoletni, oglądający coś w nocy w sypialni w świetle lampki nocnej. Czyżby coś czytał? A może oglądał zakazane gazetki pornograficzne? Niezbyt to chwalebne, ale w tym wieku, zwłaszcza u chłopaków, częste… Otóż nie. To złote zęby wyrwane więźniom. Dzieci bawiące się w komorę gazową… Współczesne pracownice muzeum Auschwitz sprzątające komory gazowe, krematorium, gabloty pełne butów, walizek, kul i innych przedmiotów odebranych ofiarom, przypominającym aktualnie szarą, bezkształtną masę…

Muzyka, ostra, psychodeliczna, przyprawiająca o ciarki - trochę jak muzyka Wendy Carlos
i Rachel Elkind w Lśnieniu - pojawia się tylko czasami i na krótko. Najlepszym komentarzem w tej opowieści jest cisza. Cisza umierania. Cisza tych, który WIEDZIELI, a NIE REAGOWALI. Cisza teściowej Hössa, która wyjeżdża z willi bez słowa i zostawia list. Nie dowiemy się, co napisała, ale możemy się domyśleć… Cisza, która nagle pojawia się
w głowie bohatera na narodowosocjalistycznym bankiecie nazistowskich oficjeli, i zagłusza cały zgiełk imprezy, a potem się dowiadujemy, że przyglądał się gościom i zastanawiał się,
w jaki sposób można by było sprawnie zagazować tak wielką liczbę ludzi…

Koniecznie trzeba wspomnieć o znakomitych rolach Christiana Friedela (Rudolf Höss)
i Sandry Hüller (hedwig Höss). Para aktorów gra oszczędnie i przez to siła rażenia tych postaci jest ogromna. Rozmawiają o zagładzie, tak, jak się rozmawia o pogodzie, zakupach albo pracy w biurze. Bez emocji. Niepokój wdziera się tylko przez okno – razem z dymem
i odblaskami ognia w piecach. A tak przy okazji: bardzo ciekawy w tym filmie jest obraz żon nazistów, łącznie z główną bohaterką, Hedwig Höss. Przedstawione są w taki sposób, że przełamuje to powielany w wojennych filmach stereotyp zjawiskowej, smukłej, wyprostowanej jak struna i ufryzowanej blondynki o twarzy porcelanowej lalki. Te Niemki są brzydkie, chodzą jak kaczki, a futra i suknie, w które są ubrane, wyglądają, jakby należały wcześniej do kogoś innego… I tak mają właśnie wyglądać.

Film Glazera wart jest Oskara za najlepszy film międzynarodowy. Wbija w fotel, pozostaje
w sercu, zostawia widza z pytaniami bez odpowiedzi, które jednak wracają i nie dają spokoju: jak to możliwe, że w cywilizowanym świecie wydarzyło się tak niewyobrażalne zło? Jak to możliwe,
że cywilizowani ludzie ot, tak po prostu, na to pozwolili? Jak to możliwe, że można mieszkać za murem wielkiej katowni, słyszeć krzyki, WIEDZIEĆ i przymierzać futra po ofiarach?

Pytania, które nie dotyczą jedynie wydarzeń sprzed osiemdziesięciu lat. Wojna puka
do naszych drzwi…


Link do zwiastuna:

https://www.filmweb.pl/video/Zwiastun/Strefa+interes%C3%B3w+Zwiastun+nr+1+polski-68085

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz