Powiew
COOL – tury
Gilead
jest w nas
(Opowieść podręcznej, twórca serialu: Bruce
Miller, HBO, 2017 – 2022)
Nie chcę tu pisać o
feministycznym aspekcie Opowieści
podręcznej. O analogiach z aktualną
sytuacją społeczno – polityczną w naszym kraju, z takim zapałem przywoływaną
dwa lata temu podczas strajków kobiet. Myślę, że to zbyt daleko idące
porównanie. Jednak żyjemy w rzeczywistości, gdzie kobiety mogą studiować,
pracować zawodowo, mieć własne pieniądze, podróżować i jeździć samochodem. A
także wierzyć, w co chcą, ubierać się jak chcą i robić, co chcą. Bez względu na
to, jaka partia aktualnie rządzi. I nie próbujcie mi wmawiać, że jest
inaczej. W antyutopijnym świecie republiki
o starotestamentalnej nazwie Gilead - nie mogą. Mają właściwie do wyboru kilka
opcji, i to najczęściej nie ich wyboru, lecz wyboru smutnych panów w czarnych
garniturach, którzy niczym bogowie decydują o życiu i śmierci: bycie żoną - najlepiej
komendanta, bo to elita -„Martą” czyli służącą, wreszcie – podręczną czyli
żywym inkubatorem dla dziecka, jeśli żona (oczywiście ZAWSZE żona!) jest
bezpłodna. Jeżeli kobieta się nie nadaje do żadnej z tych ról, to pozostaje
jeszcze zesłanie do burdelu („Jezebel”), których oficjalnie nie ma, a nieoficjalnie
służą do zabawy komendantom, spragnionym wrażeń w tym ponurym, uporządkowanym
świecie, albo do karnej kolonii, przypominającej do złudzenia obozy
koncentracyjne. Kategoryzowaniu ludzi, zwłaszcza kobiet, służy restrykcyjnie
przestrzegana uniformizacja.
Przesłanie powieści
Margaret Atwood i inspirowany książką serial warto czytać z szerszej
perspektywy. Dostrzegam tu kilka istotnych kwestii:
Antyutopia.
Motyw, który pojawia się w kulturze zarówno wysokiej, jak masowej. Wystarczy
wspomnieć Rok 1984 Orwella, Nowy wspaniały świat Aldousa Huxleya, Igrzyska śmierci Suzanne Collins czy
lirykę Zbigniewa Herberta:
w raju
tydzień pracy trwa trzydzieści godzin
pensje
są wyższe ceny stale zniżkują (…..)
Boga
oglądają tylko nieliczni
jest
tylko dla tych z czystej pneumy
reszta
słucha komunikatów o cudach i potopach
z czasem
wszyscy będą oglądali Boga
kiedy
to nastąpi nikt nie wie
Na
razie w sobotę o dwunastej w południe syreny ryczą słodko
z fabryk
wychodzą niebiescy ploretariusze
pod
pachą niosą niezgrabnie swe skrzydła jak skrzypce
(Zbigniew Herbert, Sprawozdanie z raju).
Słowo „raj”
brzmi obiecująco. Jak gwałtowne rozwiązanie wszystkich problemów
egzystencjalnych i społecznych. Z naciskiem na „GWAŁTOWNE”. Bo okazuje się, że
na drodze do wiecznej szczęśliwości pojawiają się przeszkody, które trzeba
zlikwidować. Tymi przeszkodami okazują się najczęściej ludzie, którzy myślą
inaczej niż inżynierowie Nowego Wspaniałego Świata. Nie mieszczą się w ramach. Wymykają
się spod kontroli. Powstaje więc mur. I na tym murze wiesza się „zdrajców
rodzaju”. Warto podkreślić, że w Republice Gilead, jak w każdej rzeczywistości
totalitarnej, tymi „zdrajcami” okazują się także księża katoliccy i inni
duchowni, a także siostry zakonne.
Diagnoza społeczna: chaos,
rozprzężenie, podatność tłumu na manipulację, upadek relacji rodzinnych i w ogóle
międzyludzkich. Przeraża mnie stosunek Kanadyjczyków – obywateli wolnego kraju –
do uchodźców z Gileadu. Najpierw przyjmują ich z otwartymi ramionami, jak bohaterów,
po to, żeby za chwilę krzyczeć „won!”, gdy się okazuje, że oni ciągle napływają
do Kanady. Brzmi znajomo… W dodatku w tej właśnie Kanadzie rośnie poparcie dla
Gileadu. Mnożą się demonstracje i coraz częściej – ataki terrorystyczne. Hasła na
transparentach się zmieniają. Jakie to aktualne…
Obraz relacji międzyludzkich. Trudny i
skomplikowany, jak w pozafilmowej rzeczywistości. Trochę mi jednak przeszkadza
nadmierna ekspozycja wątków homoseksualnych (naliczyłam cztery), a zwłaszcza uczuciowego
życia głównej bohaterki (ma męża, którego zabrała innej kobiecie i właśnie
dlatego Gilead jej odbiera prawa do życia rodzinnego, ale miłość do męża i do
dziecka, które June chce za wszelką cenę odzyskać, nie przeszkadza jej w
romansowaniu z przystojnym obywatelem Republiki Gilead, który przez to zdradza
i potwornie krzywdzi swoje dwie żony…). Czy naprawdę tego typu zawiłości są
normą, którą trzeba prezentować jak coś naturalnego, będącego na porządku
dziennym?
Problem praw kobiet. To oczywiste,
że w Republice Gilead tych praw kobiet nie ma. Tak jak w krajach arabskich,
gdzie panuje prawo szariatu albo w żydowskiej enklawie Nowego Jorku:
Williamsburgu. Daleko nam do takiej sytuacji, ale są miejsca na świecie, gdzie
ona jest rzeczywistością. Wystarczy przypomnieć niedawne morderstwo 22 – letniej
Mahsy Amini w Iranie za niewłaściwe nakrycie głowy… W serialu najbardziej
poruszyła mnie jedna scena. Umiera noworodek. Lekarze (oczywiście mężczyźni) są
bezradni. I wtedy zapada ryzykowna decyzja. Do szpitala zostaje nielegalnie
wezwana jedna z „Mart”. Okazuje się, że w czasach „SPRZED” była najlepszym w
kraju neonatologiem. Gdy kobieta bierze niemowlę na ręce, żeby je zbadać,
płacze…
Gilead to
fantazja. Po obejrzeniu serialu nasuwa mi się jednak pytanie: czy aby na pewno?
System opresyjny to prawdziwy wynalazek państw totalitarnych. Tłum, który
jednego dnia radośnie wita uchodźców, a następnego – staje z transparentami
popierającymi Gilead – to również znajomy i powtarzalny w historii widok…
Gilead jest w
nas. Zawsze, gdy pozwalamy się zmanipulować politykom, ideologiom, hasłom na
transparentach, wzywających do łatwego rozwiązywania globalnych problemów. Warto
o tym pamiętać, gdy tak blisko nas toczy się wojna, a dzisiaj ogłoszono, że na
nasze terytorium spadły dwie rakiety. Oby przez pomyłkę. Tylko „pomyłka” nie
jest chyba dobrym określeniem, gdy giną ludzie. W Gilead ginęli łatwo, szybko i
hurtowo.
A serial warto
obejrzeć. Dla dobrego scenariusza i reżyserii, poruszającej muzyki Adama Taylora,
znakomitej strony wizualnej (zderzenie kilku kontrastujących kolorów: szarości,
czerni, czerwieni i turkusu tworzy atmosferę grozy i osaczenia) i kreacji
aktorskich trzech niezwykle wyrazistych kobiet: podręcznej June (Elisabeth
Moss), żony komendanta Sereny Joy Waterford (Ivonne Strahovsky) i sadystycznej
ciotki Lydii (Anne Dowd).
Link do zwiastuna 5.sezonu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz