piątek, 15 września 2023


 

Książka z duszą

 

Skąd się wzięło to „nie” w tytule?

(Justyna Dżbik – Kluge, Śluby (nie) posłuszeństwa, Wydawnictwo Znak 2023)

 Nie powinnam recenzować tej książki, skoro sama jestem jedną z jej bohaterek, ale jest tak świetna, że nie mogłam się powstrzymać!

Kiedy napisała do mnie Justyna Dżbik – Kluge i zaproponowała wywiad do książki o siostrach zakonnych, zaczęła się wojna w Ukrainie. Media zdominował jeden, zrozumiały w tych okolicznościach temat, a  ja właśnie wydałam w Edycji Świętego Pawła swój zbiór felietonów Zakonnica bez przebrania, ale nie zapowiadało się, że w tej sytuacji to kogokolwiek zainteresuje. Miałam nawet żal do Pana Boga, bo moja poprzednia książka wyszła tuż przed wybuchem pandemii
i oczywiście wszystkie spotkania autorskie trzeba było wtedy odwołać… „To trzeba mieć moje szczęście w życiu!” – myślałam.

Tymczasem kontaktuje się ze mną jakaś miła, ale bardzo rzeczowa pani i w całym tym wojennym zamieszaniu medialnym informuje mnie, że pisze książkę o siostrach zakonnych. Nadmienia, że jest ateistką.

To mnie najbardziej zaintrygowało: co ateistka może napisać o siostrach zakonnych? W głowie od razu uruchomiły mi się niezbyt przyjemne skojarzenia: Zakonnice odchodzą po cichu Marty Abramowicz
i Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie? Justyny Kopińskiej. Obie znakomicie napisane, co przy „odpowiednim” wyborze tematu daje czołówkę w rankingach Empiku. Obie jednostronne, a przez to fałszujące obraz powołania zakonnego, w dodatku z błędami merytorycznymi.  Obie koncentrujące się wyłącznie na patologiach życia  w klasztorze.

Zaryzykowałam. Przekonała mnie właśnie ta rzeczowość. Przeczuwałam, że się będziemy wzajemnie słuchać, a to daje szansę na ciekawe, inspirujące spotkanie. Oczywiście zapytałam o zgodę przełożonych i dostałam zielone światło. Niedługo później spotkałyśmy się online. Nie zawiodłam się.

Pytania autorki dotyczyły naprawdę tego, co jest dla mnie najważniejsze: mojej przygody z Jezusem. Przygody życia! Najpiękniejszej i najważniejszej, jaka mnie mogła spotkać. Kiedy otrzymałam wywiad do autoryzacji, wiedziałam, że tam jest dokładnie to, co chciałam przekazać. Bez naginania rzeczywistości do potrzeb „rankingów”.

Całej książki jeszcze nie znałam. Nawet nie wiedziałam, które siostry będą moimi „współtowarzyszkami” wywiadów. Okazało się, że dobór rozmówczyń okazał się dla autorki nie lada wyzwaniem. Wywiadu odmówiło kilkanaście sióstr z różnych zgromadzeń, często znanych z mediów społecznościowych albo wykładających na wyższych uczelniach! Dlaczego? Być może właśnie ze względu na ten nieszczęsny stereotyp „dziennikarki – ateistki” czyli kogoś, kto na pewno „czyha” na nasze potknięcie. Równie krzywdzący jak stereotyp „zakonnicy z pogrzebaczem”, nieszczęśliwej w klasztorze i wyładowującej swoje frustracje na współsiostrach albo powierzonych jej opiece dzieciach…

Książka Justyny Dżbik – Kluge obala wszelkie stereotypy i buduje piękny, bo oparty na prawdzie
i wzajemnym zaciekawieniu pomost.

Oprócz mnie bohaterkami wywiadu są cztery siostry zakonne: s. Dolores Zok, przewodnicząca Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych, s. Irena Karczewska, przewodnicząca Komisji Misyjnej przy Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych, s. Anna Bałchan, od lat pomagająca kobietom na ulicy i ofiarom handlu ludźmi,s. Małgorzata Borkowska, autorka wielu książek, siostry z nowego zgromadzenia: Karmelu Ducha Świętego, a poza tym ksiądz Stanisław (nie podał nazwiska) oraz dwie osoby świeckie: była zakonnica, Izabela Mościcka, i psycholożka Justyna Dąbrowska. Każda z tych osób ma zupełnie inny styl bycia, podejście do tematu, temperament, a jednak coś je łączy: potrzeba przekazania światu, że zakony są same w sobie dobrym wynalazkiem. To jedna z wielu dróg, na jakie Bóg wzywa człowieka. Złe może być jedynie niezrozumienie tej drogi. Również przez tych, którzy ją wybrali.

Już pierwsze zdanie książki mnie bez reszty wciągnęło, bo zaczyna się to wszystko jak powieść:

Patrzę w górę.

Zimne powietrze owiewa moją twarz.

Wodzę wzrokiem za przelatującymi po niebie ptakami.

Czuję spokój. Myśli płyną powoli.

A gdybym tak nie wróciła?

Poszła do auta, odpaliła silnik i pojechała gdzieś, gdziekolwiek. Morze? Czemu nie?

Na dzień, dwa, więcej…

Zostawić to wszystko, wyjść z domu i po prostu iść przed siebie.

Dziękuję Justynie Dżbik – Kluge za to szczere świadectwo swoich zwątpień jako żony i matki. Bo kto
z nas nie miał podobnych myśli? Ma je każdy, kto wybrał jakiekolwiek powołanie życiowe.

A przecież niczego nie zostawiamy, nie idziemy przed siebie. Trwamy.

I o tym trwaniu jest ta książka, zatytułowana przekornie Śluby (nie) posłuszeństwa. Nie da się być siostrą zakonną bez posłuszeństwa. Naśladujemy w tym Kogoś, dla kogo jesteśmy w klasztorze: samego Jezusa, który „stał się posłuszny aż do śmierci, a była to śmierć na krzyżu” (por. Flp 2, 8).

Czym ma być to „posłuszeństwo aż do śmierci”? Cierpiętnictwem? Masochizmem? Wybieraniem drogi „pod górkę”? Nic z tych rzeczy. To po prostu przyjmowanie tego, co jest. Tylko i aż. Tego, że źle sprzątam korytarz. Że za grubo obieram ziemniaki. Że jestem katechetką, a wolałabym uczyć języka polskiego. Że nie potrafię się dogadać z jakąś współsiostrą, może to jest nawet moja przełożona albo dyrektorka w miejscu pracy. Że śpię  na modlitwach, bo godzina wstawania jest dla mnie za wczesna. Że za każdym razem muszę prosić o nowe buty i pieniądze na wyjazd. Że nie posiadam karty bankomatowej, co teraz na każdym kroku utrudnia życie.

Posłuszeństwo to konsekwencja wyboru określonej drogi.

Skąd więc to „nie” w tytule? Z przekory autorki? A może po to, żeby się zastanowić nad ogromem odwagi, jaki często się kryje w zakonnym posłuszeństwie?

Gdyby nie ta odwaga, święty Dominik by nie wysyłał braci z dopiero co powstałego zakonudo głoszenia Ewangelii po wioskach i obcych miastach. Matka Teresa z Kalkuty nie posłuchałaby żebraka, który powiedział „pragnę” i nie założyłaby zgromadzenia zbierającego z ulicy umierających
i zostawionych samych sobie mieszkańców slumsów. Siostra Anna Bałchan nie poszłaby do kobiet głęboko doświadczonych przez los, a siostra Małgorzata Borkowska by nie napisała znakomitej Oślicy Balaama piętnującej głupotę „duchownych panów”. Wreszcie: moje współsiostry z Broniszewic nie zbudowałyby w siedem lat dwóch nowych Domów Chłopaków i przepięknej kaplicy.

Ale to jest zawsze Boże „(nie)posłuszeństwo”, wynikające ze słuchania Jezusa.

Bardzo polecam tę książkę zarówno wierzącym, jak niewierzącym. Dla wierzących będzie opowieścią o wielkiej miłości do Boga tych, którzy dali się Mu uwieść. Dla niewierzących – fascynującą podróżą po świecie na ogół niedostępnym dla zwykłych „śmiertelników”, owianym nie zawsze zdrową atmosferą tajemnicy…

Atutem tej książki jest wielostronne, nie tylko pozytywne spojrzenie na temat. Ale jedynie po to, żeby przyjrzeć się prawdzie.

Gdybym nie wiedziała, że Justyna Dżbik – Kluge jest ateistką, nigdy bym się tego nie domyśliła na podstawie samych wywiadów. Nie dlatego, że próbuje idealizować bohaterki czy życie, jakie wybrały. Dlatego, że jej praca cechuje się rzetelnością dziennikarską i wielkim szacunkiem dla rozmówczyń.

Ech, gdybyśmy wszyscy umieli się tak słuchać, zarówno prywatnie, jak w przestrzeni publicznej, o ileż byłoby mniej podziałów i nieporozumień!

A świat jest tak fascynujący w swojej różnorodności…



fot. s. Regina Dorota Krzesz.

1 komentarz:

  1. Dla mnie - tak jak i dla niewierzącej Autorki - to “(nie)“ jest oczywiste bez potrzeby umocowania posłuszeństwa w wierze religijnej (oczywiście ważnej w kontekscie powołania). Podobnie jak w wielu świeckich wyborach kontrkulturowych, chodzi tu w gruncie rzeczy o wolność od bezrefleksyjnego posłuszeństwa światowym trendom, modom, ideologiom i coraz to nowym ”-izmom“. O odwagę BYCIA - tak jak uczył Jezus - własną ”drogą, prawdą i życiem“.

    OdpowiedzUsuń