Niedzielnie
Nie słuchali go zbyt
uważnie. Trzymali się kurczowo własnych oczekiwań i wyobrażeń. Jezus powie: „Postąpili
z nim tak, jak chcieli”. (Mt 17, 12).
Dzisiaj, w Niedzielę Radości,
schodzimy z Janem Chrzcicielem w ciemność więzienia. Taki paradoks. Jan czeka
na wyrok. Prawdopodobnie przeczuwa, że będzie to wyrok śmierci. I wątpi. On,
największy z ludzi. Ostatni prorok Starego Testamentu. Przyjaciel Oblubieńca. Jan
Chrzciciel przeprowadza nas dzisiaj, właśnie w tę „różową” niedzielę, przez ZWĄTPIENIE.
Pyta Jezusa: Czy to NA PEWNO Ty? Czy ja się nie pomyliłem?
Tym samym pokazuje, że
to nic złego. Że to ludzkie i naturalne. Że ja i ty mamy prawo zadawać Bogu
takie pytania, kiedy coś w naszym życiu się sypie. Miałam takie chwile w życiu
zakonnym. Waliłam pięścią w blat ławki w kaplicy, a równocześnie czułam, że
właśnie w tym doświadczeniu… Bóg jest najbliżej.
Różne są ciemności
naszych więzień. To może być nałóg, depresja, jakaś fatalna diagnoza, rozpad
małżeństwa, kryzys powołania…
Pytamy: gdzie jesteś,
Jezu? Czy W OGÓLE jesteś? A Jezus
schodzi razem z tobą do twojego więzienia, żeby być przy tobie i dać ci
nadzieję. Bo przecież Jego pierwotne imię brzmi: JESTEM KTÓRY JESTEM (Wj 3,
14).
Dzisiaj, w Niedzielę Radości,
Jan Chrzciciel pokazuje, ze nie ma takiej ciemności, w której by nie zajaśniało
światło Chrystusa. Bo tylko radość, która pochodzi z Jego światła, jest trwała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz